L. Dudziński: Nie traćmy czasu na animozje
„Czeka nas informatyzacja, której obawia się środowisko, a konkretnie związanych z tym kosztów. Duże podmioty już się do tego przygotowują, indywidualni lekarze nie”. Z Leszkiem Dudzińskim, nowo wybranym wiceprezesem Naczelnej Rady Lekarskiej i przewodniczącym Komisji Stomatologicznej NRL, rozmawia Lucyna Krysiak.
Foto: Marta Jakubiak
Obejmuje pan funkcję wiceprezesa w trudnym momencie, ponieważ w ostatnich kilku miesiącach doszło do podziału poglądów na temat miejsca i roli stomatologów w samorządzie lekarskim. Nie obawia się pan eskalacji tego konfliktu?
Zgadzając się na kandydowanie w wyborach na funkcję wiceprezesa NRL, a jednocześnie na przewodniczącego Komisji Stomatologicznej NRL, miałem pełną świadomość, jak się sprawy mają.
Owszem, jest grupa osób wśród lekarzy dentystów okazujących przy każdej nadarzającej się okazji swoje niezadowolenie, zarzucających kolegom lekarzom innych specjalności nierówne traktowanie przy wyborach na różne stanowiska funkcyjne, a także dominację w wyrażaniu opinii na tematy dotyczące funkcjonowania samorządu lekarskiego, ale te głosy są w mniejszości i nie wyolbrzymiałbym ich znaczenia. Co nie znaczy, że nie należy się z nimi liczyć.
Nasze środowisko jest zróżnicowane. Są lekarze dentyści, którzy mają podpisane umowy na świadczenia z NFZ, są tacy, którzy funkcjonują na rynku komercyjnym i jest grupa, która tkwi w zawieszeniu, oczekując na to, w jakim kierunku pójdą zmiany w systemie. To może budzić frustrację i dzielić środowisko, jednak nie w sprawach idei kroczenia jedną drogą z lekarzami i poszukiwania takich rozwiązań, które byłyby korzystne dla wszystkich.
Jednak rozstanie z pana poprzedniczką nie było przyjemne i można powiedzieć, że jeżeli przed końcem kadencji trzeba zmienić wiceprezesa, to coś jest na rzeczy.
Nie zawsze chodzi o kwestie merytoryczne. Czasem po prostu trudno się porozumieć. W sprawach, nad którymi pracuje Komisja Stomatologiczna NRL, jesteśmy zgodni, że należy je kontynuować, niezależnie od tego, kto z nas piastuje funkcję wiceprezesa NRL i przewodniczącego tej komisji. Także praca w zespołach nie została w żaden sposób zakłócona i toczy się dalej.
Do końca obecnej kadencji pozostało niespełna półtora roku i to nie jest czas na animozje, na analizowanie, w jakich punktach i jak głęboko jesteśmy podzieleni. Należy skupić się na wspólnych zadaniach i ich realizacji. A do tego potrzebna jest nam zgoda i spokój, i zrobię wszystko, aby je kolegom stomatologom zapewnić. Zdecydowałem się kandydować w wyborach na wiceprezesa, wierząc, że uda mi się zapanować nad sytuacją i do końca tej kadencji zrealizować to, co było zaplanowane.
Które z tych zadań są priorytetowe?
Przede wszystkim jest ostatni dzwonek, aby zastanowić się, jak najlepiej wykorzystać środki unijne dla rozwijania naszych praktyk. Jest liczna grupa kolegów, którzy świetnie prosperują na rynku i ten postęp, zarówno jeśli chodzi o wyposażenie gabinetów, jak i wykorzystanie najnowszych technologii jest zauważalny – śmiało można powiedzieć, że dorównuje poziomem krajom europejskim, ale są także praktyki, które odstają od tego poziomu i w świetle obowiązujących przepisów będą musiały się do nich dostosować.
Przede wszystkim czeka nas informatyzacja, której obawia się środowisko, a konkretnie związanych z tym kosztów, a przecież są na to do wykorzystania unijne pieniądze. Tylko trzeba je zdobyć. Duże podmioty już się do tego przygotowują, już mają gotowe wnioski i tylko czekają na uruchomienie pieniędzy. Indywidualni lekarze nie. Albo im w tym pomożemy, albo będą zmuszeni za własne pieniądze dostosować się do systemu.
Będziemy też usilnie starać się o wprowadzenie zmian w systemie specjalizowania się lekarzy dentystów. Mamy w tej sprawie przychylność Ministerstwa Zdrowia, jednak resort oczekuje od nas propozycji, które będziemy musieli sami wypracować. Wyzwaniem jest dyskusja nad tym, jak w przyszłości ma wyglądać rynek usług stomatologicznych. Uważam, że w systemie powinni pracować wszyscy, niezależnie od tego, jaki rodzaj praktyki prowadzą.
Pacjent powinien wybierać gabinet, w którym chce się leczyć, a sprawa rozliczeń z płatnikiem powinna być oddzielną kwestią, uregulowaną odgórnie. Pomysł nie jest nowy, ciągle się gdzieś przewijał w poprzednich kadencjach i należałoby wrócić do tej dyskusji. Jako samorząd nie mamy mocy sprawczej, ale możemy swoje sugestie przekazywać decydentom. Dopóki jednak w Ministerstwie Zdrowia nie zbuduje się struktury administracyjnej czy biura odpowiedzialnego za sprawy stomatologii, będzie to trudne do przeprowadzenia.
Ma pan opinię osoby, która zawsze dąży do kompromisu. Czy i tym razem jego osiągnięcie jest możliwe?
Może trochę inaczej postrzegamy istotne zadania dla samorządu, ale kompromis jest możliwy. Są koledzy, którzy uważają, że iluzoryczna autonomia, którą mogliby osiągnąć, zmieniając zapisy prawa wyborczego, podniesie naszą działalność samorządową na wyższy poziom, wzrośnie ranga stomatologii, ale większość lekarzy dentystów uważa, że będąc we wspólnym samorządzie, osiągnęliśmy i osiągniemy w przyszłości znacznie więcej, a ja identyfikuję się z tymi opiniami.
W tej wspólnocie tkwi nasza siła. Nasza rozmowa toczy się w sali Naczelnej Izby Lekarskiej imienia nieżyjącego już prof. Włodzimierza Józefowicza, którego miałem przyjemność znać osobiście, mieszkać z nim w jednym pokoju. Ten niezwykle światły człowiek miał holistyczne podejście do problemów naszej grupy zawodowej i przy każdej sposobności podkreślał, że bycie w jednym samorządzie z lekarzami jest naszym największym osiągnięciem.
Mogę tylko do tego dodać, że w takich ramach prawnych, w jakich się obecnie znajdujemy, na każdym poziomie funkcjonowania samorządu lekarskiego, dla każdego, kto chce być aktywny, znajdzie się miejsce. I pod tym właśnie kątem powinniśmy patrzeć na naszą działalność. Nie oceniać jej poprzez liczebność, ale aktywność.
Stomatologia jest prawie w stu procentach sprywatyzowana. Lekarzom dentystom wiedzie się lepiej niż kiedykolwiek. Skąd te frustracje?
Prawdą jest, że przez ostatnie lata stomatologia dynamicznie się rozwijała, jednak nierównomiernie. Wśród lekarzy dentystów jest grupa osób, które bardzo skorzystały na tych przekształceniach, tzw. beneficjentów, i taka, która nie poradziła sobie z formułą bycia przedsiębiorcą, nie mówiąc już o tych, którym nie stworzono nawet takiej możliwości.
Nie zapominajmy, że wszystko się zmienia i to, co było atrakcyjne lat temu 20, dziś jest już przeżytkiem. Stomatologia też potrzebuje nowych rozwiązań, zarówno jeśli chodzi o kształcenie specjalizacyjne, jak i prowadzenie praktyk. Są osoby w naszym zawodzie, które chcą się realizować w pracy naukowej, są takie, którym zależy na uzyskaniu certyfikatów.
Nam natomiast jako samorządowi lekarskiemu chodzi o to, aby wypracowywać takie stanowiska w tych sprawach, które spełniałyby oczekiwania jednych i drugich. Jednak – znów podkreślam – w logicznej dyskusji, aby nie tracić czasu na animozje.
Samorząd się starzeje, to widać po działaczach, czy w stomatologii trudno o następców?
Trudno, ale czas o tym pomyśleć. Nie rozpaczałbym, gdyby w nowej kadencji pojawili się w naszych szeregach zupełnie nowi ludzie. Chciałbym, aby to półtora roku, które zostało do końca obecnej kadencji, wyłoniło takie osoby. Życzyłbym sobie jednak, aby przyszli z poczuciem, że to jest ich samorząd, gdzie mogą rozwiązywać swoje, nawet najtrudniejsze problemy.
Z wypowiedzi zarówno Ministra Zdrowia, jak i prezesa NFZ Andrzeja Jacyny jasno wynika, że w projektach reformowania ochrony zdrowia stomatologia nie jest priorytetem. To oznacza, że nie należy się spodziewać jakichś rewolucyjnych zmian. Musimy więc liczyć się z wprowadzaniem ich metodą małych kroków. Mamy duże zaniedbania, szczególnie jeśli chodzi o higienę jamy ustnej, w tym próchnicę zębów u dzieci.
Wprawdzie jest wola ze strony resortu zdrowia zwiększenia nakładów na opiekę stomatologiczną wśród dzieci i programy profilaktyczne, ale na tym koniec. Dlatego o przyszłość stomatologii jako takiej musimy zabiegać sami, rozpocząć dyskusję na ten temat, wypracować w samorządzie lekarskim koncepcje zmian i podjąć próbę przeforsowania ich wyżej. Uważam, że do tej dyskusji powinny się włączyć Polskie Towarzystwo Stomatologiczne i inne dentystyczne towarzystwa naukowe.
Źródło: „Gazeta Lekarska” nr 10/2016
Przypominamy: od 1 września recepty na bezpłatne leki dla pacjentów 75+ wystawiają lekarze podstawowej opieki zdrowotnej udzielający świadczeń POZ u danego świadczeniodawcy, pielęgniarki POZ oraz lekarze wypisujący recepty pro auctore i pro familiae. Kliknij tutaj, żeby przeczytać komentarze ekspertów i pobrać pełną listę bezpłatnych leków dla seniorów.