Objazdowy dentysta potrzebny od zaraz
Stan uzębienia mieszkańców powojennej Polski pozostawiał wiele do życzenia, a dostęp do gabinetów stomatologicznych w tamtych czasach, szczególnie w słabo zurbanizowanych regionach, był równie szczerbaty, co uśmiechy miejscowych.
Lekarstwem miały być ruchome ambulanse dentystyczne, które wyruszały z pomocą w najdalsze zakątki kraju. Jak wyglądała praca wędrownych stomatologów?
Aleksandra Kozłowska w książce „Ambulans jedzie na wieś” przybliża wspomnienia swojej mamy i innych lekarzy dentystów, którzy mają za sobą takie doświadczenia. Autorka odwiedza najstarszych mieszkańców wsi, zagląda do szkół i na plebanie, poszukując tych, którzy mogą jeszcze pamiętać jej rodzicielkę i innych lekarzy z objazdowych gabinetów. Podróżników, którzy dla wielu byli jedyną szansą podreperowania nadszarpniętego próchnicą uśmiechu.
Tak poznajemy historię Teresy Radeckiej-Kozłowskiej, która kończy stomatologię w 1961 r. i jako świeżo upieczona dentystka ma problem ze znalezieniem posady. Decyduje się na pracę w ruchomym gabinecie dentystycznym. Ma borować i rwać zęby mieszkańcom wsi Warmii i Mazur. Rano dzieci, po południu dorośli. Jest ciężko, tęskni za domem, ale lubi te wędrówki i życie wśród lokalsów.
Z kolei Elżbieta Pajączkowska zaczyna karierę w objazdowym ambulansie w 1956 r. Wbrew pozorom miejscem jej pracy nie jest wędrowny gabinet, ma zwyczajne skierowanie do pracy na wsiach. Jej środkiem lokomocji pomiędzy miejscowościami częściej jest wóz konny niż automobil, którym przemieszcza się z dentystycznym ekwipunkiem. Prowizoryczne gabinety musi urządzać w szkołach.
Hubert Pobłocki w wyuczony zawód wkracza podobną ścieżką. Dostaje przydział i rusza w podróż wojskowym busem z demobilu po Borach Tucholskich, Kociewiu i Kujawach. Warunki są trudne – nieustający brak prądu i dokuczliwe zimno nie ułatwiają codziennej praktyki.
Ta publikacja jest cennym świadectwem pracy, o której dziś już mało kto pamięta, dodatkowo okraszona solidną dawką historycznych ciekawostek stomatologicznych i regionalnych wykraczających poza czasy Polski Ludowej. Napisana z humorem, nadającym jej wyjątkowo lekki w odbiorze styl.
Lidia Sulikowska