29 grudnia 2025

Stomatologia akademicka na głodowych stawkach

Rada do spraw Rozwoju Stomatologii apeluje o wyższe wyceny świadczeń dla uczelni medycznych. Argumenty są mocne: wysokospecjalistyczne zabiegi, kosztowny sprzęt, drogie materiały i… brak możliwości finansowania kształcenia z pieniędzy NFZ.

Fot. freepik.com

Nie ma wątpliwości, że w Polsce brakuje lekarzy specjalistów. Już w 2023 r. OECD w swoim raporcie Health at a Glance informowała, że w Polsce na tysiąc mieszkańców przypada 3,4 praktykującego lekarza (to poniżej średniej wynoszącej 3,7). W przypadku specjalistów jest jeszcze gorzej, czego efektem są wydłużające się kolejki oczekujących na wizytę.

Fundacja Watch Health Care w najnowszym Barometrze WHC, czyli raporcie dotyczącym dostępu do gwarantowanych świadczeń zdrowotnych w Polsce, zaprezentowała niedawno dane, z których wynika, że rok 2024 był rekordowy, bo średni czas oczekiwania na świadczenia wyniósł 4,2 miesiąca. To najdłużej od 2012 r., od kiedy WHC bada kolejki.

– Wszyscy mówią o zbyt małej liczbie geriatrów, psychiatrów dziecięcych, ale mało się mówi o problemie braku specjalistów w dziedzinach stomatologicznych. Tymczasem są regiony, w których pacjenci muszą jechać na konsultację kilkaset kilometrów, bo w ich województwie nie ma lekarza danej profesji. Konieczne są zmiany systemowe – podkreśla Paweł Barucha, wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej.

Nie ma pieniędzy na naukę

Przedstawiciele uczelni medycznych od dłuższego czasu zwracają uwagę na niesprawiedliwy system finansowania poszczególnych kierunków. Na ten temat mówiono m.in. podczas ostatnich Mazowieckich Spotkań Stomatologicznych w Serocku.

– Jeśli mamy subwencję na kształcenie i jest ona dzielona tak samo na wszystkie kierunki, to mamy do czynienia z jakimś nieporozumieniem. Koszty, jakie ponoszą uczelnie na kierunkach lekarsko-dentystycznych, są przecież o wiele wyższe niż na dietetyce, psychologii czy nawet na kierunkach lekarskich – mówiła prof. dr hab. Dorota Olczak-Kowalczyk, prorektor Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, w czasie debaty poświęconej przyszłości kształcenia przed- i podyplomowego.

– Czy powinniśmy się martwić o to, że nie mamy odpowiedniej ilości sprzętu, że nie stać nas na to, by prowadzić zajęcia, bo zwykłe zęby do leczenia kanałowego kosztują krocie i możemy dać jeden taki ząb na dwóch studentów? – pytała retorycznie. – Wyceny powinny uwzględniać choćby to, że student czy osoba specjalizująca się zepsuje drogi materiał. Ma do tego prawo, bo się dopiero uczy. Niestety, tak jak nie ma właściwej dystrybucji środków w NFZ na leczenie, tak nie ma właściwej dystrybucji pieniędzy na kształcenie zarówno przed-, jak i podyplomowe – stwierdziła prof. Dorota Olczak-Kowalczyk.

– Bez tego utrzymanie wysokiego poziomu kształcenia przed- i podyplomowego jest niemożliwe – uważa Paweł Barucha, który we wrześniu ponownie stanął na czele Rady do spraw Rozwoju Stomatologii działającej przy resorcie zdrowia.

Inne wyceny dla uczelni medycznych

Samorząd lekarski stara się przekonać rządzących do wprowadzenia zmian, które wreszcie zmienią sytuację, m.in. za pośrednictwem Rady do spraw Rozwoju Stomatologii. Organ doradczy działający przy resorcie zdrowia, składający się między innymi z konsultantów krajowych, przedstawicieli środowisk akademickich i samorządu lekarskiego, wystosował właśnie apel do ministra zdrowia i prezesa NFZ.

Czytamy w nim: „Rada do spraw Rozwoju Stomatologii apeluje o wprowadzenie odrębnego zakresu świadczeń opieki zdrowotnej w rodzaju leczenie stomatologiczne dla wszystkich uczelni medycznych kształcących lekarzy dentystów, z uwzględnieniem zakresu refundowanych zabiegów oraz zasad wynagradzania za nie, tj. wprowadzenie limitu punktów oraz współczynnika do ceny, które byłyby dostosowane do specyfiki placówek akademickich”.

– Zabiegi stomatologiczne świadczone w placówkach przy uczelniach medycznych mocno wykraczają poza standardowy zakres usług. Do tych placówek trafiają przede wszystkim pacjenci wymagający wysokospecjalistycznej opieki medycznej. Oferowany przez uczelnie specjalistyczny personel oraz dostęp do zaawansowanych procedur diagnostycznych i leczniczych wiąże się z ponoszeniem przez te ośrodki ogromnych nakładów finansowych, wykraczających poza standardowy refundowany obecnie zakres świadczeń stomatologicznych – tłumaczy Paweł Barucha.

I dodaje: – Proponowane przez nas rozwiązanie poprawi sytuację finansową placówek akademickich, ale przede wszystkim zwiększy dostępność do świadczeń dla pacjentów wymagających natychmiastowej, specjalistycznej interwencji. Mam nadzieję, że Ministerstwo Zdrowia oraz Narodowy Fundusz Zdrowia wypracują realny system kontraktowania usług stomatologicznych w ośrodkach akademickich, który będzie uwzględniał specyfikę działania jednostek leczniczych funkcjonujących przy uczelniach medycznych.

Krótki komentarz: „wreszcie”

Na coś takiego naukowcy i specjaliści z ośrodków działających przy uczelniach czekają z niecierpliwością. – Jeśli takie rozwiązanie zostanie wprowadzone, to mój komentarz będzie krótki: „wreszcie” – mówi dr hab. lek. dent. Maciej Sikora, profesor Państwowego Instytutu Medycznego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji w Warszawie.

– Obecnie jednostki akademickie nie mogą dysponować pieniędzmi z kontraktów z Narodowym Funduszem Zdrowia na zajęciach ze studentami. W przypadku kształcenia podyplomowego lekarzy też jest szereg ograniczeń. Pacjenci za wybrane, w szczególności wysokospecjalistyczne badania diagnostyczne i zabiegi muszą płacić z własnych środków. To nie służy ani chorym, ani procesowi kształcenia kadry lekarskiej. Ośrodki akademickie jako dysponujące nie tylko najlepszym sprzętem, ale też wykształconym, wielospecjalistycznym personelem i dostępem do nowatorskich terapii powinny być finansowane na adekwatnym poziomie. Mam nadzieję, że tak się stanie. Skorzystają na tym studenci, lekarze odbywający specjalizację i – co najważniejsze – pacjenci – podkreśla prof. Maciej Sikora.

Artur Pedryc

Źródło: „Gazeta Lekarska” nr 11/2025