System ochrony zdrowia: taniec wokół płac
Coraz mniej studentów medycyny deklaruje chęć emigracji, ale ich decyzje zależą od warunków pracy w kraju. Tymczasem przed systemem ochrony zdrowia kolejna odsłona debaty o wynagrodzeniach minimalnych – bez gwarancji, że znajdą się pieniądze na ustawowe podwyżki.

Zespół prof. Macieja Duszczyka z Ośrodka Badań nad Migracjami oraz Wydziału Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego od kilku lat bada nastroje studentów ostatnich lat kierunku lekarskiego uczelni zrzeszonych w KRAUM pod kątem ewentualności podjęcia decyzji dotyczącej emigracji i pracy za granicą.
Od 2022 r., gdy chęć wyjazdu zadeklarowało 20 proc. ankietowanych, nastawienie wyraźnie się zmieniło. W 2023 r. odpowiedź „na pewno wyjadę” wybrało 18 proc., w kolejnym roku – 13 proc, a w tym już tylko 11 proc. badanych (na skali 0-10 brano pod uwagę wskazania 8-10). Jednocześnie coraz większa grupa studentów decyduje się na odpowiedź „na pewno nie wyjadę” – w tym roku co piąty.
Co więcej, osoby, które zamierzają wyjechać, nie planują wyjazdu od razu po ukończeniu studiów, lecz dopiero po odbyciu stażu lub wręcz ukończeniu specjalizacji. – To kluczowa informacja, bo oznacza, że decyzje będą zależeć od tego, jak młodzi lekarze ocenią polski system, gdy się już z nim zetkną jako pełnoetatowi pracownicy – wskazuje dr Dominika Pszczółkowska z zespołu prowadzącego badania.
Pieniądze i hejt
Co skłania młodych lekarzy do emigracji? Wynagrodzenie, czas i warunki pracy, organizacja systemu opieki zdrowotnej, sytuacja społeczno-polityczna. I choć ten ostatni czynnik od 2023 r. stracił nieco na znaczeniu, warto pamiętać, że odnosi się on nie tylko do „dużej” polityki, ale również do takich aspektów, jak nastawienie wobec lekarzy czy hejt.
Nietrudno zgadnąć, że tragiczne wydarzenia w Krakowie i powrót do dyskusji na temat agresji wobec pracowników ochrony zdrowia i bezpieczeństwa medyków mogą wzmocnić – w kolejnych badaniach – ten czynnik.
Nie ma jednak również wątpliwości, że główne czynniki dotyczą warunków pracy, czyli wynagrodzeń analizowanych łącznie z czasem pracy. – Dla młodych ludzi ważny jest nie tylko poziom wynagrodzeń, lecz całokształt warunków pracy w ochronie zdrowia: to czy będą mogli wykonywać swoją pracę skutecznie, jednocześnie godząc to z życiem prywatnym – komentuje dr Pszczółkowska.
Już dwa lata temu autorzy badania zwracali uwagę, że wynagrodzenia lekarzy wzrosły i ustabilizowały się na poziomie, który przesuwa ciężar właśnie na czas pracy. Przyszli lekarze (a także młodzi lekarze, którzy już wykonują zawód) nie chcą powielać schematów, dobrze znanych starszym pokoleniom kolegów.
Na co mogą liczyć szpitale
Takie jest tło dyskusji o wynagrodzeniach minimalnych w ochronie zdrowia, która na nowo rozpocznie się 9 czerwca od spotkania Trójstronnego Zespołu ds. Ochrony Zdrowia. O spotkanie poświęcone ustawie „podwyżkowej” wnioskowała strona społeczna, czyli organizacje pracodawców oraz związki zawodowe (samorząd lekarski nie jest uwzględniony jako strona społeczna).
Dyskusja oczywiście nie będzie dotyczyć tegorocznych podwyżek, będą one zrealizowane w kształcie obowiązujących przepisów. Jedyne pytanie, na które odpowiedzi nie było w połowie maja, dotyczy wariantu podwyższenia wycen, czyli tego, ile pieniędzy Narodowy Fundusz Zdrowia przekaże szpitalom na pokrycie ustawowych zobowiązań.
W grę wchodzą trzy warianty w przedziale od ponad 9 mld zł do blisko 19 mld zł w skali roku, co przekładałoby się na zwiększenie wycen od niespełna 5 mld zł do ponad 9 mld zł w drugim półroczu 2025 r.
Szpitale zabiegają, by – wzorem lat wcześniejszych – płatnik podniósł wyceny według wariantu maksymalnego, ale wielkim hamulcowym może okazać się Ministerstwo Finansów, a raczej możliwości budżetu. Coraz częściej można usłyszeć, że wszystko, na co będą mogli liczyć świadczeniodawcy, to 6,5-7 mld zł, czyli wariant pośredni. To będzie oznaczać przerzucenie sporej części kosztów obligatoryjnych podwyżek na świadczeniodawców. Być może z możliwością pewnego wsparcia w miarę pojawiających się nowych, punktowych odsłon finansowej zapaści.
Rządowe uniki
Spotkanie 9 czerwca ma dotyczyć przyszłości ustawy o wynagrodzeniach minimalnych. Strona społeczna chce rozmawiać z rządem na temat realizacji ustawy w przyszłym roku i kolejnych latach. Organizacje pracodawców i związki zawodowe chcą obok decydentów z Ministerstwa Zdrowia również obecności przedstawiciela Ministerstwa Finansów, którego z całą pewnością czekają trudne pytania dotyczące braku podpisu pod planem finansowym NFZ.
Przy czym wśród tematów, jakie chcą poruszać pracodawcy i związki zawodowe, wspólny jest w zasadzie tylko jeden, dotyczący zapewnienia źródeł finansowania podwyżek. Bo tu akurat nie ma żadnej wątpliwości: kosztów wzrostu wynagrodzeń już w tej chwili nie pokrywa wzrost przychodów ze składki zdrowotnej. Każe to postawić ogromny znak zapytania przy planowanym wzroście liczby zatrudnionych w systemie publicznym.
Z jednej strony zwiększenie zatrudnienia jest konieczne, choćby dlatego że zmagamy się z kryzysem kadrowym, rosną też bardzo szybko potrzeby zdrowotne starzejącego się społeczeństwa. Z drugiej – budżet na wynagrodzenia już w tej chwili rozsadza finanse świadczeniodawców, a tak naprawdę – systemu ochrony zdrowia.
Bez znacząco wyższych nakładów trudno sobie wyobrazić nawet utrzymanie tych zasobów, którymi w tej chwili publiczny system dysponuje.
Co prawda, weto prezydenta Andrzeja Dudy zatrzymało ustawę obniżającą składkę zdrowotną dla przedsiębiorców, ale wiele wskazuje, że temat może wrócić. A nawet jeśli nie, skala niedoborów jest o wiele większa niż 4-5 mld zł przychodów z tytułu zawetowanej składki. Tematem debaty publicznej powinno być – tak szybko, jak to możliwe – zwiększanie finansowania. Po stronie polityków nie widać jednak żadnej gotowości do podjęcia tego tematu.
Pracownicy ochrony zdrowia chcą rozmawiać ze stroną rządową o takich rozwiązaniach, które nie tylko utrzymają poziom wynagrodzeń, ale przede wszystkim zagwarantują coroczny ich wzrost, a także wyrównają widoczne gołym okiem luki, skorygują błędy popełnione przy uchwalaniu ostatniej nowelizacji ustawy w 2022 r. Wspólnego stanowiska nie ma i prawdopodobnie nie będzie również po stronie pracowniczej, nie mówiąc o całej stronie społecznej. Bo organizacje pracodawców widzą konieczność zmian w ustawie o wynagrodzeniach minimalnych, ale wektor tych zmian jest zupełnie inny.
Płaca maksymalna?
Spektrum propozycji jest pozornie dość szerokie – od uchylenia (wygaszenia) ustawy po opracowanie mechanizmu waloryzacji chroniącej wynagrodzenia przed spadkiem wartości, ale bez podwyżek, z kilkoma wariantami pośrednimi. I przede wszystkim z postulatem wprowadzenia siatki wynagrodzeń maksymalnych.
O takim rozwiązaniu rozmawiano już dziewięć lat temu, gdy za czasów ministra Konstantego Radziwiłła ruszały pierwsze prace nad ustawą. Postulat wprowadzenia „widełek” czy też siatki płac maksymalnych (albo maksymalnych wynagrodzeń, bez względu na formę zatrudnienia) powracał w kolejnych latach. Od dwóch jest już stałym elementem dyskusji.
– Skoro nauczyciele, pracownicy służby cywilnej, służby mundurowe nie mają uwolnionych wynagrodzeń, to czy pracownicy medyczni także nie powinni podlegać regulacji? Na pewno jakaś interwencja powinna zostać wprowadzona – stwierdził w maju w rozmowie z „Rynkiem Zdrowia” wiceprezes NFZ Jakub Szulc. To nie nowość, wiceszef NFZ mówi o tym pomyśle otwarcie już od dobrych kilku miesięcy.
Pytanie, czy to są jedynie słowa, deklaracje, czy może twarde pomysły lub wręcz propozycje nowych przepisów? Wsłuchując się w to, co w sprawie ustawy o wynagrodzeniach minimalnych miała do powiedzenia w połowie maja minister zdrowia Izabela Leszczyna, trzeba zakładać, że na razie strona rządowa zamierza poprzestać na roli obserwatora. To nic nowego, bo taką postawę resort przyjmował już od kilku miesięcy podczas kolejnych posiedzeń zespołu trójstronnego i w innych gremiach poruszających temat wynagrodzeń.
– Ustawa wymaga poprawy, ale to nie znaczy, że minister zdrowia zapowiedział zmiany w tej ustawie – oświadczyła dziennikarzom Izabela Leszczyna, potwierdzając termin czerwcowych rozmów z partnerami społecznymi i jednocześnie podkreślając, że to strona społeczna wnioskowała o zwołanie spotkania.
Małgorzata Solecka
Autorka jest dziennikarką portalu Medycyna Praktyczna i miesięcznika „Służba Zdrowia”
Źródło: „Gazeta Lekarska” nr 6/2025