29 marca 2024

Pieniądze takie same, ale onkologia bez limitu

Anna Kusak, prezes spółki prowadzącej poradnie specjalistyczne w Łodzi, komentuje wprowadzenie od 1 stycznia br. pakietu onkologicznego i kolejkowego.

Foto: Marta Jakubiak

– Jesteśmy dopiero na początku drogi. Wszyscy tak naprawdę uczymy się nowych przepisów, na podstawie których mamy funkcjonować. Szkoda, że powstały one tak późno, przez co NFZ nie mógł wcześniej opublikować rozporządzeń, z którymi moglibyśmy się „na spokojnie” zapoznać. Mam na myśli np. rozliczanie porad i procedur specjalistycznych. Pozytywne jest to, że NFZ chce, przynajmniej w naszym województwie, pomagać świadczeniodawcom i tłumaczyć, jeśli coś jest niezrozumiałe.

Ocenę, czy pakiety zafunkcjonowały właściwie i spełniają swoją rolę, będzie można wystawić najwcześniej po I kwartale 2015 r. Wówczas przydałoby się zorganizować spotkanie świadczeniodawców z NFZ i przeprowadzić dyskusję o ewentualnych błędach czy potrzebnych korektach. Na ten moment mogę powiedzieć, że na pewno mamy więcej administracyjnej pracy, chociażby przez to, że musimy wysyłać cotygodniowe raporty o kolejkach oczekujących i magazynować skierowania pacjentów.

Obawiam się także o finansowanie AOS. Mamy zakontraktowane takie same pieniądze, jak w ubiegłym roku, z tą tylko zmianą, że część z nich, zależnie od specjalności, jest wydzielona na onkologię, która jest nielimitowana. De facto więc dla pacjenta nieonkologicznego, szczególnie w przypadku osób kontynuujących leczenie, może pozostać mniej pieniędzy niż w latach ubiegłych. Dotyczy to przede wszystkim urologii, pulmonologii, laryngologii i ginekologii. Już teraz w placówce, którą kieruję, na wizytę u urologa trzeba czekać 4 miesiące.

Jest też kłopot z wymogiem, że specjalista może wystawić Kartę Diagnostyki i Leczenia Onkologicznego dopiero, gdy rozpozna nowotwór złośliwy. Był u nas pacjent z podejrzeniem raka nadnercza, ale ten typ nowotworu można potwierdzić dopiero po wykonaniu badań histopatologicznych materiału pobranego w czasie operacji, więc nasz specjalista nie mógł wystawić mu karty, tylko musiał skierować go do szpitala.

Źródło: „Gazeta Lekarska” nr 2/2015