Lekarz vs psychiatria: jak o siebie nie dbamy
Wielka Brytania, rok 2000. National Health Service wstrząsa tragedia: londyńska lekarka, psychiatra, doktor Daksha Emson, pisze swój ostatni list i popełnia samobójstwo, zabijając uprzednio swoją trzymiesięczną córkę.
Foto: archiwum prywatne
Rozszerzone samobójstwo jest zawsze ogromną tragedią, ale samobójstwo lekarza psychiatry wydaje się zupełnie niezrozumiałe i trudne do przyjęcia. Jak to możliwe, że ktoś, kto na co dzień zgłębia zawiłości ludzkiej psychiki, nie może pomóc sam sobie?
Sęk w tym, że nie da się leczyć samego siebie. Wprawdzie rosyjski polarnik przeprowadził na sobie appendektomię, jednak w większości codziennych sytuacji chory lekarz oddaje się z mniejszymi lub większymi oporami w ręce kolegów po fachu: chirurgów, stomatologów, położników, urologów, kardiologów, endokrynologów etc. Niestety korzystanie z pomocy niektórych specjalistów nadal jest niedopuszczalne lub pozostaje w obszarze wstydliwej tajemnicy.
Psychiatria jest sztandarowym przykładem tabu wśród lekarskiej braci.
Gdy tylko członkowie Royal College of Psychiatrists otrząsnęli się z oszołomienia, w które wprawiła ich szokująca śmierć dr Emson, postanowili dociec jej przyczyn. Zdecydowano się na upublicznienie treści raportu z niezależnego dochodzenia, by środowisko lekarskie uzmysłowiło sobie, jak ogromne znaczenie ma objęcie adekwatną opieką lekarzy zmagających się z problemami natury psychicznej.
Zgodnie ze społecznymi oczekiwaniami lekarz to osoba zdrowa, radząca sobie z problemami, wykonująca z poświęceniem satysfakcjonującą pracę w darzonym szacunkiem zawodzie. Lekarze są przeciążeni fizycznie i psychicznie, ale przyznanie się do słabości czy choroby wiąże się z ryzykiem utraty pozycji i perspektyw rozwoju kariery. Inicjując kampanie społeczne na rzecz większej otwartości i tolerancji wobec osób chorujących psychicznie, brytyjscy psychiatrzy zignorowali stygmatyzującą atmosferę panującą w środowisku lekarskim.
Dr Emson miała świadomość, że jej choroba (zaburzenia afektywne dwubiegunowe) wymaga leczenia; przez całe lata pozostawała pod opieką psychiatry, z powodzeniem wykonując swoje zawodowe obowiązki. Niestety jej lekarz, działając w dobrej wierze, by uchronić jej prywatność, zastosował wobec niej nietypowe postępowanie, nie przekazując lekarzowi ogólnemu (GP) pełnej informacji dotyczącej jej stanu zdrowia i ryzyka w okresie poporodowym.
Błędnie założył, że wiedza i doświadczenie zawodowe gwarantują pełny wgląd i umożliwiają monitorowanie własnego stanu psychicznego oraz uchwycenie w porę pogorszenia. W efekcie pani doktor nie została objęta (standardową dla „zwykłych” pacjentów) psychiatryczną poporodową opieką środowiskową.
W raporcie z dochodzenia otwarcie przeanalizowano wszystkie elementy systemu, które zawiodły. Sformułowano listę wytycznych i problemów do rozwiązania: kwestie poufności, stygmatyzacji; zasady przeprowadzania konsultacji lekarzy-pacjentów (Doctor-to-Doctor Consultation), granice ich poufności i anonimowości oraz zakres odpowiedzialności konsultującego. Podkreślono, że powszechne w obszarze zaburzeń psychicznych samoleczenie czy nieformalne, „koleżeńskie” porady, bez dokumentacji i monitorowania terapii, skutkują mniej efektywnym leczeniem lekarzy w porównaniu ze „zwykłymi” pacjentami.
Widzenie w chorującym koledze bardziej lekarza niż pacjenta może powodować zlekceważenie ryzyka związanego z chorobą. Dochowywanie tajemnicy lekarskiej jest bardzo ważne, nie może jednak przeważyć nad priorytetem ochrony życia pacjenta. Obecnie brytyjscy psychiatrzy mają do dyspozycji szczegółowe wskazówki dotyczące opieki nad lekarzami z problemami psychiatrycznymi, zawarte w dokumencie „Health for Health Professionals. Enhaced Competencies for Psychiatrists” z 2010 r.
Wprowadzono także dobre praktyki na uczelniach medycznych, mające wspierać dobrostan psychiczny lekarzy od samego początku ich kariery: naukę radzenia sobie ze stresem i zapobieganie wypaleniu zawodowemu, kształtowanie pozytywnych nastawień, cechujących się zrozumieniem i większą akceptacją faktu występowania zaburzeń psychicznych wśród lekarzy, obejmowanie adekwatną opieką osób przeżywających kryzysy psychiczne i chorujących psychicznie.
Wróćmy do Polski. Wg badania EZOP, u 23,4 proc. osób w wieku 18-64 lata w ciągu życia można rozpoznać minimum jedno zaburzenie psychiczne (zaburzenia nastroju, nerwicowe, uzależnienia itp.). Zwraca uwagę duże rozpowszechnienie objawów, które wprawdzie nie upoważniają do postawienia rozpoznania, ale obniżają jakość życia i mogą poprzedzać wystąpienie pełnoobjawowych zaburzeń: u 20-30 proc. okresy obniżonego nastroju i aktywności, przewlekły lęk, drażliwość, zachowania unikające, a u kilkunastu procent napady złości oraz cechy lęku napadowego i społecznego.
Nie ma powodów, by uznawać lekarzy za populację jakoś szczególnie łaskawie potraktowaną przez los (i genetykę). Jeśli weźmie się pod uwagę specyfikę pracy w bardzo trudnych warunkach, w zakresie przekraczającym wszelkie zdroworozsądkowe normy czasu, można przypuszczać, że zaburzeń psychicznych będzie wśród lekarzy nawet więcej.
Ale to nie jest sprawa, o której chętnie mówimy. „A pełnomocnicy ds. zdrowia lekarzy?”, zapytają Państwo. To prawda, już w 2007 r. Naczelna Rada Lekarska zobowiązała uchwałą okręgowe rady lekarskie do zorganizowania systemu pomocy dla lekarzy, „których stan zdrowia ogranicza lub uniemożliwia wykonywanie zawodu”, przez powołanie pełnomocnika ds. zdrowia lekarzy.
Zasady działania pełnomocników i ich umocowanie w strukturach izb lekarskich wydają się adekwatne do specyfiki leczenia uzależnień, na co zresztą wskazuje uchwała NIL. To milowy krok w przełamywaniu milczenia: oto przyznajemy się sami przed sobą, że problem uzależnień nas dotyka. Próbujemy coś z tym robić. Jak się to udaje? Numer telefonu i/lub adres email do pełnomocnika można znaleźć na 8 spośród 23 serwisów internetowych okręgowych izb lekarskich (izby: bydgoska, śląska, kujawsko-pomorska, świętokrzyska, dolnośląska, wojskowa, OIL w Warszawie, OIL w Opolu); w niektórych przypadkach kontaktować należy się za pośrednictwem pracownika biura izby (nie lekarza!).
Być może pozostałe izby wybrały osobę piastującą tę odpowiedzialną funkcję, ale z bliżej nieokreślonych powodów nie upubliczniają jej nazwiska. Pytanie, jak będący w tarapatach, borykający się z uzależnieniem lekarz (lub np. jego przełożony) ma się z widmowym rzecznikiem skontaktować? Uzależnienia to jednak tylko część większej całości. Lekarze miewają depresję, zaburzenia lękowe, natręctwa, zaburzenia osobowości, chorobę dwubiegunową. Tymczasem temat zdrowia psychicznego lekarzy pojawia się przy różnych okazjach raczej sporadycznie, zwykle anegdotycznie albo w atmosferze dziennikarskiej sensacji.
Choć z przeprowadzanych na świecie badań (np. australijskiej National Mental Health Survey of Doctors and Medical Students z 2013 r.) wyłania się zgoła innych obraz, można odnieść wrażenie, że polski lekarz jest istotą, której problemy psychiczne się nie imają. W badaniach brytyjskich średnie opóźnienie w zgłaszaniu się lekarzy po specjalistyczną pomoc wynosi 6 lat. Polskimi danymi nie dysponujemy.
Ze względu na stereotypy i uprzedzenia, rozpowszechnione w środowisku zawodowym, lekarz przechodzący psychiczny kryzys zwykle udaje sam przed sobą, że problem nie istnieje, próbuje regulować swoje emocje alkoholem czy anksjolitykami, czasem zaordynuje sobie lek przeciwdepresyjny, w najlepszym wypadku zamieni kilka słów z kolegą psychiatrą.
Autodiagnoza i samoleczenie. A może to nieprawda? Postanowiłam to sprawdzić. W kwietniu 2016 r. za pośrednictwem serwisu społecznościowego Konsylium24 zapytałam 1000 polskich lekarzy o ich nastawienie do leczenia psychiatrycznego. Mimo że aż 86 proc. respondentów uważa fakt ewentualnego leczenia się u psychiatry za prywatną sprawę lekarza, jednak w swoim własnym przypadku nie są skorzy do korzystania z fachowej pomocy.
Na pytanie: „Co byś zrobił, gdybyś podejrzewał u siebie depresję lub inne zaburzenia zdrowia psychicznego?”, dwóch na dziesięciu lekarzy nie zrobiłoby nic poza „zajęciem się pracą”, dwóch samych przepisałoby sobie lek, który w ich ocenie mógłby pomóc, a trzech skorzystałoby z nieformalnej porady kolegi psychiatry (w niektórych przypadkach pod pretekstem konsultacji w sprawie pacjenta).
Tylko co trzeci polski lekarz zrobiłby to, co zaleca w takiej sytuacji swoim pacjentom – zapisał się na wizytę do psychiatry. W niektórych specjalnościach rozkład odpowiedzi był jeszcze bardziej niepokojący. Prawie wszyscy znamy z praktyki przypadki lekarzy, którzy potrzebują fachowej pomocy oraz takich, którzy „leczą się” sami (wg wyników pilotażowego badania ankietowego z sierpnia 2016 r. aż 67 proc. polskich lekarzy zna lekarza z zaburzeniami lub chorobą psychiczną, a 39 proc. takiego, który sam sobie ordynuje leki psychotropowe).
Nie udawajmy, że nas to nie dotyczy. Nie leczmy się sami. Skorzystajmy z doświadczeń kolegów z innych krajów i zadbajmy o siebie.
Magdalena Flaga-Łuczkiewicz
Specjalista psychiatra, psychoterapeuta, NZOZ Centrum Terapii Dialog w Warszawie
Piśmiennictwo u autorki.
Źródło: „Gazeta Lekarska” nr 10/2016
Przypominamy: od 1 września recepty na bezpłatne leki dla pacjentów 75+ wystawiają lekarze podstawowej opieki zdrowotnej udzielający świadczeń POZ u danego świadczeniodawcy, pielęgniarki POZ oraz lekarze wypisujący recepty pro auctore i pro familiae. Kliknij tutaj, żeby przeczytać komentarze ekspertów i pobrać pełną listę bezpłatnych leków dla seniorów.