23 kwietnia 2024

Dr Andrzej Cisło: Niewsparci

W poprzednich felietonach często zastrzegałem, iż opisuję sytuację na dzień oddania tekstu do druku. Dziś mógłbym z tego śmiało zrezygnować, gdyż w opisywanej sprawie nagłego zwrotu niestety się nie spodziewam.

Foto: pixabay.com

Ponieważ z pojawianiem się nowych odmian wirusa kolejne fale epidemii mogą być równie dotkliwe, naciskamy na debatę o wsparciu, na jakie dotąd mogło liczyć środowisko lekarskie. Ochrona zdrowia mogła otrzymać wsparcie przedsiębiorców z tytułu pierwszych Tarcz.

Placówki realizujące kontrakt z NFZ nie zostały potraktowane ani trochę lepiej. Trzyprocentowy dodatek do faktur wystawianych od połowy 2020 r. W kwestii „1/12” mamy zaledwie mglisty komunikat o przedłużeniu okresu rozliczeniowego do końca 2021 r., ale z dziwnym zaznaczeniem jedynie sytuacji szpitali.

Pora przypomnieć po raz któryś, że pandemia kosztuje nas dużo więcej niż 3 proc. Do tego nie ujęto nam żadnego z obowiązków, a to też koszt. Europa, w dziele popandemicznej odbudowy, powołała specjalny fundusz, który u nas ma się zmaterializować pod postacią Krajowego Planu Odbudowy.

Skoro unijny akt ustanawia ten fundusz jako plan Odbudowy i Zwiększania Odporności (na przyszłe wstrząsy), to powinniśmy w medycznej części projektu tego planu, oprócz działań na rzecz wspomnianej Odporności, odnaleźć działania Odbudowy potencjału diagnostyczno-leczniczego nie tylko (jak stanowi projekt) 150 podmiotów leczniczych, ale szerszej rzeszy podmiotów i praktyk, wyrównując im wydatki poniesione w związku z covidem.

Nie w postaci gotówkowej, a limitu na zakup wyposażenia, którego placówki te nie kupiły, wydatkując pieniądze na zabezpieczenie epidemiczne. Wokół tego planu (który oczywiście „z gumy” nie jest) można zintegrować dalsze środki: z polityki spójności czy programów regionalnych. Ale chcielibyśmy widzieć w tym wszystkim jakąś integrującą te odbudowę myśl, nie tylko o POZ (wymieniony z nazwy w projekcie) i o 150 szpitalach, ale o całej medycynie, stomatologii nie wyłączając.

I nie w formule porady „możecie się starać o środki z różnych funduszy”, tylko aktywnego pośrednictwa instytucji publicznych w pozyskaniu środków właśnie na komponent odbudowy polskiej medycyny. Tymczasem, z 4,3 mld euro na komponent dotyczący ochrony zdrowia 30 proc. ma pójść na szczepionki i infrastrukturę programu szczepień (to raczej zadanie ogólnospołeczne i ogólnogospodarcze), a dalsze prawie 20 proc. na dokończenie cyfryzacji medycyny (co też już powinno być zapisane dawno w odpowiednich pozycjach budżetowych).

Środowisko nasze ma pełne prawo do rozżalenia. Jest to powszechne odczucie pozostawienia nas samym sobie. Wyliczona w przypadku pensji szpitalnych proponowana podwyżka o 19 zł to przykład nader wyrazisty. Z naszego stomatologicznego podwórka też łatwo zaczerpnąć parę wymownych liczb. Oczywiście zadaniem izb nie jest samo stwierdzenie prawa do tego rodzaju emocji, ale skuteczne zniwelowanie tego uczucia. Odnotowywane z uwagą wszelkie sugestie prowadzenia kampanii o sytuacji medyków, aktywny lobbing itd. nie są pomysłami nowymi.

Czas jednak powiedzieć i to, że instytucje państwowe zarezerwowały sobie w pandemii nazbyt sporą dozę monopolu na rację. Przez taki „czas próby” nie da się przeprowadzić dużych grup społecznych bez minimalnego poziomu zgody i porozumienia, jeśli chcemy się jakoś pozbierać i odnaleźć po pandemii w cywilizowanym i niezantagonizowanym społeczeństwie. Tylko czy wszyscy aby mają tego świadomość? A przecież do brzegu daleko.

Andrzej Cisło, wiceprezes NRL