24 kwietnia 2024

Sieć rozwiąże problem kolejek? Wywiad z prezesem Polskiego Towarzystwa Neurologicznego

Mamy kilka tysięcy poradni neurologicznych i bardzo dobrze funkcjonujące zaplecze szpitalne, ale te siły trzeba inaczej wykorzystać. Z prof. Konradem Rejdakiem, prezesem Polskiego Towarzystwa Neurologicznego, rozmawia Lucyna Krysiak.

Prof. Konrad Rejdach. Foto: arch. prywatne

Z jaką siłą COVID-19 uderzył w neurologię?

To był ogromny cios. Dolegliwości ze strony układu neurologicznego dotyczą 30 proc. społeczeństwa w różnych okresach życia. Oprócz ciężkich stanów ostrych, takich jak udary mózgu, na które zapada w Polsce około 70-80 tys. osób rocznie, mamy dużą grupę pacjentów cierpiących na różne choroby przewlekłe, m.in. na padaczkę, stwardnienie rozsiane, chorobę Parkinsona, Alzheimera i wiele innych. W tej grupie są również osoby z przewlekłymi bólami, m.in. głowy (migreny), kręgosłupa i cierpiące na choroby rzadkie.

Neurologia zajmuje więc szczególne miejsce w systemie opieki zdrowotnej, a pandemia utrudniła dostęp do poradni i oddziałów neurologicznych. Pacjenci nie docierali na diagnostykę na czas, np. w przypadku pierwszych objawów stwardnienia rozsianego. Opóźnienia dotknęły także seniorów cierpiących na choroby zwyrodnieniowe czy otępienne. Na dodatek niestety, jak się szybko okazało, wirus SARS-CoV-2 ma także cechy neurotropowe, co oznacza, że atakuje układ nerwowy, przybyło więc pacjentów zgłaszających dolegliwości neurologiczne jako skutek przebycia COVID-19. To sprawiło, że dług zdrowotny, który powstał w czasie pandemii, skumulował się dodatkowo.

Jak tego rodzaju spustoszenia w układzie nerwowym można leczyć?

Post-COVID czy long-COVID, jak różnie nazywany jest ten syndrom, obejmuje całe spektrum objawów. Szacuje się, że występują one u około 30 proc. osób, które chorowały, czyli u 2 mln Polaków. Zmęczenie, różne neuropatie, zespoły bólowe i zaburzenia funkcji poznawczych to najczęstsze z nich. Nawet łagodny przebieg COVID-19 może wiązać się z powikłaniami neurologicznymi.

Co więcej, nie mamy czym leczyć chorych, gdyż nie prowadzono badań klinicznych w tym zakresie. W Oxfordzie przebadano natomiast pacjentów, którzy łagodnie przeszli zakażenie koronawirusem i nie wymagali hospitalizacji. Badacze wykorzystali wynik rezonansu magnetycznego sprzed choroby i porównali go z badaniem przeprowadzonym po zakończeniu infekcji. Wnioski były jednoznaczne: u osób tych zaobserwowano znaczne zaniki mózgu i to w płatach skroniowych, a więc bardzo wrażliwych jego obszarach, odpowiadających za funkcje poznawcze.

W czasie, kiedy szalała pandemia, PTN pracowało nad rozwiązaniami, które poprawiłyby opiekę nad pacjentami, także tymi, którzy przebyli COVID-19. Rezultatem jest utworzenie Krajowej Sieci Neurologicznej. Czy to oznacza rewolucję w systemie?

Sieć opiera się na koncepcji ewolucyjnego przeorganizowania systemu. Opracowaliśmy strategię biorącą pod uwagę okoliczności, w jakich działamy, i dostosowaliśmy do nich konkretne rozwiązania. Mamy w Polsce kilka tysięcy poradni neurologicznych, dysponujemy także bardzo dobrze funkcjonującym zapleczem szpitalnym, tylko trzeba te siły inaczej wykorzystać. Neurologia jest jedną z najszybciej rozwijających się dziedzin, jeśli chodzi o diagnostykę i leczenie. Wykształciły się więc podspecjalności związane z wybranymi grupami schorzeń. Nie dążymy jednak do tego, aby je formalnie wydzielać, ale by system opieki neurologicznej rozpoznawał je w postaci określonych placówek świadczących usługi w konkretnych zakresach specjalistycznych.

Nie każdy podmiot jest wyspecjalizowany we wszystkim na tym samym poziomie. Dlatego postulujemy, żeby wyodrębnić centra doskonałości we wszystkich województwach zgodnie z liczebnością populacji w ramach sieci neurologicznej. Powinny przy nich powstać specjalistyczne poradnie neurologiczne, różniące się od ogólnych poradni neurologicznych, będących uzupełnieniem podstawowej opieki zdrowotnej. W większości są one blisko lekarzy rodzinnych, dobrze służą pacjentom, ale nie mają zaplecza diagnostycznego, by rozpoznawać choroby neurologiczne o specyficznych objawach. Ta diagnostyka może być przeprowadzona tylko w placówkach o podwyższonym stopniu specjalizacji i takie podmioty należy wyłonić z istniejących poradni i oddziałów szpitalnych.

KSN wprowadza więc podział na poradnie neurologiczne i oddziały zajmujące się podstawowymi dolegliwościami i wymagającymi bardziej skomplikowanej diagnostyki i terapii.

Można tak powiedzieć, np. dolegliwości bólowe kręgosłupa, z którymi zmaga się większość Polaków, może leczyć neurologiczna poradnia ogólna, ale choroby, które wymagają np. badań genetycznych, powinna prowadzić poradnia o podwyższonej specjalności. Mamy też zaniedbany obszar neuroonkologii, którą w tej sieci trzeba uwzględnić. Po onkologicznych operacjach neurochirurgicznych, a dodatkowo po naświetlaniach czy chemioterapii, pacjenci są kierowani do neurologów, a my nie mamy procedur, które pozwalałyby takie leczenie odpowiednio sfinansować. Podobnie jak w przypadku stanów pourazowych, neuroinfekcji oraz chorób rzadkich, które także nie mają umocowania finansowego w systemie.

Czy sieć skróci kolejki do neurologów?

To jedno z założeń KSN. Absurdem jest, aby chory z bólem kręgosłupa czy głowy czekał na wizytę u specjalisty kilka miesięcy. Powinien być klarowny system kierowania do konkretnych poradni z określeniem celu diagnostycznego i terapeutycznego, aby nie powielać wizyt i nie zapychać systemu. Jeżeli neurolog w poradni ogólnej stwierdzi podejrzenie konkretnej choroby, to powinien mieć możliwość skierowania pacjenta do specjalistycznej poradni neurologicznej. Obecnie takiej opcji nie ma. System rozpoznaje wszystkie placówki tak samo, bez różnicowania stopnia ich podspecjalizacji. Jeśli pacjenci będą mieli ściśle określone ścieżki diagnostyczno-terapeutyczne, to kolejki się skrócą. Zniesienie limitów przyjęć do specjalistów nie rozwiązało tego problemu. Trzeba więc zadziałać w inny sposób.

Ilu mamy neurologów i czy młodzi lekarze chętnie się specjalizują w tej dziedzinie?

Zarejestrowanych jest około 4,5 tys. neurologów, ale tylko 3 tys. z nich pracuje w publicznym systemie, z czego jedna trzecia jest w wieku emerytalnym. Gdyby pewnego dnia zdecydowali się zrezygnować z pracy, doszłoby do poważnego kryzysu. W wielu szpitalach dyżurują emerytowani lekarze – gdyby nie oni, trudno byłoby wypełnić grafik. Niestety młodzi lekarze uciekają z oddziałów neurologicznych, bo warunki pracy są tam trudne. Wiele oddziałów z powodu deficytów kadrowych trzeba było zamknąć, co jest niepowetowaną stratą.

Pacjenci w ciężkich stanach z udarami mózgu trafiają do przepełnionych oddziałów i leżą na korytarzach. Tymczasem od warunków pracy oferowanych lekarzom zależy, czy wybiorą specjalizację z neurologii i czy zostaną w szpitalu lub w poradniach przyszpitalnych. Na razie są one nieatrakcyjne, więc lekarze wybierają pracę w sektorze niepublicznym. Aby to zmienić, powinno się wpisać neurologię na listę priorytetową i włączyć do strategii państwa. Resort zdrowia powołał radę ds. neurologii, liczymy więc, że postulaty proponowane przez PTN zostaną przez jej członków przyjęte i będą wdrażane.

Jak napływ uchodźców z objętej wojną Ukrainy wpływa na polską neurologię?

Uchodźcy są potencjalnymi pacjentami neurologów, ale nie znamy skali tego zjawiska. Wiemy tylko, że do Polski przybywają głównie kobiety z dziećmi oraz osoby w podeszłym wieku, a więc z grup ryzyka. Już trafiają do naszych poradni i szpitali pierwsi chorzy obywatelstwa ukraińskiego ze stwardnieniem rozsianym, z rdzeniowym zanikiem mięśni, zagrożone udarem mózgu na skutek stresu, wysiłku i braku dostępu do leków. Należałoby je jak najszybciej zbadać, sklasyfikować i udzielić im pomocy.

Zdajemy sobie sprawę, że ta nowa sytuacja zakłóci normalny tok prac związanych z wprowadzaniem zmian w neurologii. Jednak bez nich dojdzie do jeszcze większego przeciążenia systemu, a nawet do jego paraliżu. PTN opracowuje strategię, jak pomóc uchodźcom z Ukrainy, by do tego nie doszło. Ponadto nasze towarzystwo oferowało wsparcie finansowe, a także nawiązało kontakt z lekarzami neurologami z tego kraju, pomagając w dostawach leków dla chorych, którzy ich najbardziej potrzebują, gdyż nie mogą przerwać terapii, np. pacjentów z padaczką.

Czy w Polsce jest zadowalający dostęp do nowoczesnych terapii?

Ostatnie lata przyniosły w neurologii spektakularny postęp i w dużej mierze nowoczesne terapie są już dostępne. Przykładem może być leczenie udarów w fazie ostrej, gdzie pacjenci w wyznaczonych ośrodkach mają zapewnioną trombektomię. Na plus zmieniło się także leczenie padaczki. Wiele nowoczesnych leków stosowanych w przypadku tej choroby ma już swoje odpowiedniki generyczne i jest refundowanych. Wciąż pojawiają się też nowe terapie, walczymy więc o to, aby jak najszybciej były one objęte refundacją, ponieważ 30 proc. chorych na padaczkę nie odpowiada na leczenie i wciąż musimy poszukiwać nowych rozwiązań.

Podobnie jest w przypadku chorujących na stwardnienie rozsiane. Skuteczność nowoczesnych terapii jest coraz większa, dzięki czemu lepiej kontrolujemy chorobę, poprawiamy jakość życia chorych i unikamy powikłań. Poprawiła się też dostępność do nowoczesnych terapii, także genowych, w chorobach rzadkich. Neurologia długo na to czekała.