3 lutego 2025

Arteterapia – światło w tunelu ciemności

Prognozy WHO wskazują, że w ciągu najbliższej dekady depresja stanie się najczęściej diagnozowaną chorobą na świecie. Jakie rozwiązania w Polsce mogą powstrzymać ten kryzys – opowiadają Czesław Ducki, dyrektor Mazowieckiego Specjalistycznego Centrum Zdrowia, i Anna Mikosz, prezes Europejskiej Fundacji Terapii Przez Sztukę, w rozmowie z Magdaleną Łyczko.

Fot. arch. prywatne

Populacji światowej zagrażają trzy grupy chorób: onkologiczne, sercowo-naczyniowe i psychiczne…

Czesław Ducki: Jeżeli patrzymy na estymację WHO, to w ciągu dziesięciu lat depresja będzie najczęstszą chorobą na świecie. To pokazuje skalę problemu, który dotyczy całej populacji, powinniśmy więc mówić o rozwiązaniach systemowych, a nie jednostkowych. W Stanach Zjednoczonych 25-60 proc. młodych osób ma problemy natury psychiatryczno-psychologicznej. Myślę, że w Polsce zbliżamy się do tych poziomów, bo my jesteśmy teraz takim samym społeczeństwem konsumpcyjnym.

Anna Mikosz: Od dwóch lat prowadzę Europejską Fundację Terapii Przez Sztukę. Mimo że jeszcze nie można u nas korzystać z pomocy indywidualnej, to coraz częściej do mojej skrzynki mailowej wpada pytanie, gdzie można skorzystać z arteterapii.

Arteterapia jest formą pomocy, która już z nazwy brzmi łagodniej niż terapia kojarząca się z długą, trudną i bolesna pracą. W czym tkwi jej moc?

Anna Mikosz: W możliwości dotarcia do własnych emocji, lęków czy traum poprzez różne dziedziny sztuki. Poza tym arteterapia jest niestygmatyzująca. Łatwiej powiedzieć, że idzie się na zajęcia z malarstwa czy tańca niż na psychoterapię. W szpitalu leżą chorzy ludzie. Jeżeli muszę pójść do lekarza, to znaczy, że choruję. Samo słowo „arteterapia”, mimo iż ciężar gatunkowy ma lżejszy, w pewien sposób ogranicza potencjał, który za tą dyscypliną stoi. Bardziej skłaniałabym się do edukacji zdrowotnej, kulturalnej, w której najważniejszy jest element troski czy kształtowania. Nie terapia przez sztukę, tylko rozwój przez sztukę.

Czesław Ducki: Dodam dużą łyżkę dziegciu. Nie ma obecnie takiego zawodu medycznego jak arteterapeuta.

Przecież w Mazowieckim Specjalistycznym Centrum Zdrowia w Pruszkowie zatrudnia pan arteterapeutów.

Czesław Ducki: Owszem, zatrudniamy 11 bardzo doświadczonych i kompetentnych arteterapeutów. Nie tak dawno chciałem ich wysłać na szkolenie, bo mamy dofinansowanie z urzędu marszałkowskiego dla zawodów medycznych. I wówczas dowiedziałem się, że nie ma takie zawodu medycznego – został wykreślony i nie możemy uzyskać dla nich dofinansowania. Termin „arteterapia” funkcjonuje od 1942 r. Była praktycznie stosowana już od wielu stuleci w różnej formie, bo ma bardzo dobry wpływ na pacjentów w każdym wieku. Jest gamechangerem, który może zmienić sytuację zdrowotną pacjentów. A obecnie nie mamy certyfikacji zawodu, nie kwalifikujemy go jako standard usług medycznych. To jest niestety krok w tył.

Anna Mikosz: Ale czyja to jest zaległość, panie dyrektorze? Tu nie ma lobbystów, firm farmaceutycznych, bo to jest leczenie bez leków. Kto powinien być zainteresowany wprowadzeniem takiej zmiany systemowej? Mamy wiele instytucji, które powinny być tym zainteresowane, na czele z Ministerstwem Zdrowia w kooperacji z Narodowym Funduszem Zdrowia. Mamy także Polskie Towarzystwo Psychiatryczne oraz konsultantów krajowych.

Czesław Ducki: Zajmujemy się arteterapią, dlatego chcemy wystąpić wspólnie z innymi podmiotami z wnioskiem do Ministerstwa Zdrowia w tej sprawie. Wspólnie ze środowiskami pacjenckimi, a także z Sekcją Arteterapii Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego chcemy wystosować pismo do ministerstwa, żeby temat zawodu medycznego arteterapeuty wrócił. Oczywiście, należy połączyć to z systemem kształcenia, certyfikacji i standaryzacji tych świadczeń. Podkreślam, że wciąż mamy nieadekwatne narzędzia, zbyt mały kaliber na skalę problemu. Tylko w latach 2021-2023 całkowita liczba wizyt u psychiatrów i psychologów w Polsce wzrosła aż o 48 proc. To jest gigantyczny wzrost, który pokazuje, jak duże są potrzeby w tym zakresie.

Państwa współpraca przy okazji programu edukacyjnego o charakterze festiwalu „Siła kultury” udowodniła, że rozwiązaniem części problemów pacjentów może być arteterapia.

Anna Mikosz: Arteterapia działa i jesteśmy w stanie potwierdzić to w badaniach naukowych, o których można przeczytać w prestiżowych magazynach medycznych na całym świecie. Po długim zgłębianiu tematu arteterapii w Stanach Zjednoczonych, w Australii oraz w Europie zaczęłam szukać studiów w Polsce. Trafiłam na Akademię Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie. Przez dwa lata studiów podyplomowych zdobyłam nie tylko wiedzę, ale przede wszystkim pewność, że jest to fascynująca, bardzo potrzebna dyscyplina, zupełnie niedoceniana, nierozpoznana w Polsce, i że jest to obszar, którym trzeba się zająć. Tak powstała Europejska Fundacja Terapii przez Sztukę i pierwszy projekt „Siła kultury dla Ciebie”, który łączy świat artystyczny ze światem medycznym. I wtedy pojawił się pan dyrektor MSCZ w Pruszkowie Czesław Ducki, który zna potencjał, jaki drzemie w arteterapii.

Czesław Ducki: Kiedy podjąłem się poprowadzenia MSCZ w Pruszkowie, niewiele wiedziałem o arteterapii, bo na studiach medycznych nas tego nie uczono. Spotkałem się z arteterapeutami, którzy pracują w centrum i szybko zrozumiałem, że dzięki arteterapii możemy pacjentom stworzyć nowe życie, nadać cel, nową tożsamość i wesprzeć ich rozwój i leczenie. Arteterapia to światło w tunelu ciemności tworzonym przez chorobę, dzięki któremu mogą z niego wyjść. Pomyślałem sobie, że warto to rozwijać, zwłaszcza że koszty nie są duże, a efekty mogą być znaczące.

Kiedy tego słucham, czuję, że spotkało się dwoje ludzi z ogromną pasją.

Czesław Ducki: Zainteresowałem się historią placówki i odkryłem, że funkcjonował tu teatr pacjentów, teatr personelu, była orkiestra dęta i chór. I to funkcjonowało w okresie międzywojennym, czyli już wtedy znano efekty arteterapii. W propozycji współpracy z Fundacją przy „Sile kultury dla Ciebie” zobaczyłem duży potencjał.

Anna Mikosz: Ten projekt jest finansowany z grantu Ministerstwa Kultury. Zwracam uwagę, że ta świadomość i gotowość do wspierania zdrowia psychicznego przyjęły realny wymiar ze strony ludzi kultury, a nie ze strony ludzi zdrowia.

Co mówią o tym programie jego uczestnicy?

Czesław Ducki: Podam przykład naszej pacjentki – w trakcie zajęć okazało się, że ma zdolności malarskie. Obecnie jest właścicielką galerii sztuki. To jest prawdziwa siła kultury: w tej chwili to jej nowe życie i zawód.

Anna Mikosz: Dla mnie pięknym przykładem siły arteterapii jest pan Dariusz, który był na premierze naszego programu. On również korzystał z arteterapii, odnalazł swoją osobistą misję: jeździ po zakładach penitencjarnych, opowiada o swojej przemianie i maluje. Wzruszające były słowa uczestników: „Zaskoczenie. Myślałam, że będzie bez sensu, a potem pracowaliśmy w grupie, byliśmy zżyci, szczerzy, bliżsi i potrafiliśmy zrobić razem coś kreatywnego. Jest moc!”. I jeszcze mój ulubiony cytat, zapisałam w notatniku: „Na początku myślałam, że to jakieś New Age, a potem mnie wciągnęło, to były najlepsze zajęcia ever!”.

Macie państwo świadomość, że robicie coś ważnego, ale to kropla w morzu potrzeb. Problem mamy gigantyczny, na przykład niewystarczającą liczbę lekarzy psychiatrów. Dlaczego?

Czesław Ducki: Przez wiele lat kwestia zdrowia psychicznego była traktowana z niezbyt należytą uwagą. Nie chciałbym powiedzieć marginalnie, ale trochę na bocznym torze. Dlatego mamy dzisiaj potworne braki specjalistów na przykład w psychiatrii dziecięcej.

Anna Mikosz: Do tego nałożyła się zmiana cywilizacyjno-środowiskowo-populacyjna, która wygenerowała gigantyczny wzrost problemów. W rodzinach, w pracy czy w konsumpcji mediów. Nastąpiło zatarcie granic między pracą i życiem prywatnym. Dzięki urządzeniom mobilnym wiele osób czuje presję bycia online, co prowadzi do wypalenia zawodowego. Częściej rozmawiamy, będąc w sieci niż twarzą w twarz.

W Warszawie 30-minutowa konsultacja prywatna dla dziecka u psychiatry kosztuje minimum 500 zł. Hospitalizacja w prywatnej placówce nawet 33 tys. zł miesięcznie! Czy to jest etyczne i czy w przypadku opieki zdrowotnej dzieci, które nierzadko podejmują zamach na własne życie, można mówić o wolnym rynku?

Czesław Ducki: Czy to jest etyczne? Zależy dla kogo, ale pewnie jest to prawem dozwolone. Poza tym zależy od tego, do kogo to pytanie jest adresowane. Jeżeli do właścicieli prywatnych podmiotów, to dla nich jest to etyczne, bo zarabiają. Jeżeli patrzymy przez pryzmat dziecka, osoby korzystającej ze zdrowia publicznego, czy rodziców, to jest nieetyczne, bo ich po prostu na takie leczenie nie stać. Problemy młodzieży są dobrze nagłośnione przez media, ale trzeba mieć świadomość, że te same problemy przesuwają się na osoby starsze – kolejne roczniki przechodzą z dzieciństwa do młodości, a z młodości do dorosłość.

Anna Mikosz: W ubiegłym roku realizowałam program z arteterapii dla studentów, przez 12 miesięcy nie znalazłam sponsorów na to działanie. Rozmawiałam z przedstawicielami administracji publicznej – m.in. Urzędu Miasta w Warszawie czy w Ministerstwie Edukacji – i za każdym razem słyszałam to samo: że w strategii jest przewidziana pomoc, ale tylko dla dzieci i młodzieży, a dorośli powinni radzić sobie sami.