Bali: kadzidełka, joga i święty spokój
Piękne krajobrazy, złoty piasek, krystalicznie czysta woda, liczne świątynie, tańce i rytuały ofiarowania, festiwale, ceremonie, tradycyjne rzemiosło… wyspa kipi od kultury. Do tego ciepli i przyjaźni mieszkańcy oraz kuchnia będąca prawdziwym doświadczeniem dla kubków smakowych.
Fot. shuterstock.com/Joanna Bon
Julia Robert w filmie „Jedz, módl się i kochaj” słyszy: „Balijczycy myślą, że Bali jest w centrum wszechświata, a my jesteśmy w centrum Bali”. I coś w tym jest… zwłaszcza w bardzo turystycznych miejscowościach. Dlatego lepiej je omijać. Dzięki temu będziemy mieli szansę na medytacje rano, w ciągu dnia czas na cieszenie się życiem, a wieczorem na odpoczynek i atrakcje – choćby takie, jak wyjątkowe jedzenie. Warto zajrzeć w każdą uliczkę, bo wszędzie można znaleźć coś ciekawego.
Koniecznie trzeba spróbować pysznej zupy soto ayam (z kurczakiem i noodlami przyprawionej kurkumą z odrobiną trawy cytrynowej, serwowanej z jajkiem i kiełkami), szaszłyków satay w sosie na bazie orzeszków ziemnych i ostrego sosu chilli i oczywiście owoców morza – najlepiej na plaży o zachodzie słońca podanych na liściu bananowca.
Makaki i kradzieże
W Bali można się zakochać, choć w wielu wypadkach nie jest to miłość od pierwszego wejrzenia. Dużo zależy od tego, gdzie trafimy (innymi słowy: jak zaplanujemy swój pobyt). Turystyczne miejsca typu Kuta mogą zniechęcić, zwłaszcza tych, którzy szukają spokoju. Od zgiełku i dyskotek uda się jednak uciec. Wystarczy pojechać do Ubud.
Można tu zasmakować najlepszej kuchni balijskiej, odprężyć ciało i umysł podczas kursu jogi, oddać się w ręce najlepszych masażystów balijskich, nie rozróżnić domu prywatnego od świątyni oraz wejść do Sacred Monkey Forest Sanctuary. To wyjątkowy zespół świątyń otoczony przez gęsty busz porośnięty przez 186 gatunków drzew na 12,5 hektarach. Przyroda przeplata się tu z posągami bóstw hinduistycznych i świętymi zabudowaniami. A wśród tego wszystkiego małpy makaki – duże, średnie, maleńkie.
Monkey Forest jest ważnym miejscem dla programów badawczych z zakresu zoologii. Ponoć przyjeżdżają tu etolodzy z całego świata, by badać zachowania małp i ich interakcje ze środowiskiem. Pewne jest jedno – małpy lubią wychodzić poza ogrodzenie i spacerować również po ulicy. Nie wszystkie są małe. I choć nie są niebezpieczne, dla nienawykłych ich obecności turystów mogą wywoływać uczucie zagrożenia. Nie ma się jednak czego obawiać. Trzeba tylko pamiętać o tym, by nie trzymać w dłoni żadnych opakowań czy butelek (o bananach nie wspominając), by nie zachęcać małpek do „kradzieży”.
Czas na chillout i medytacje
Tarasy ryżowe – tak, to tu można znaleźć chwilę wytchnienia. Pełno ich wokół Ubud. Robią spektakularne wrażenie – niczym zielone schody prowadzące na ziemię z nieba. Za najpiękniejsze na wyspie uważane są tarasy ryżowe w pobliżu miejscowości Tegalalang w centralnej części Bali, pomiędzy Ubud i Kintamani. Przyjemność z wyprawy może popsuć to, że za wizytę w wiosce pobierana jest opłata. Generalnie cała okolica jest nastawiona na to, by na turystach zarabiać.
Warto jednak zapłacić, bo to budzący zachwyt widok wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Warto też na oglądanie tarasów wybrać się samodzielnie, a nie ze zorganizowaną wycieczką. Obecność innych odbierze nam możliwość spędzenia w swobodzie leniwych chwil tam, gdzie będziemy chcieli i tak długo, jak będziemy chcieli, swobodnego wspinania się po nich i czerpania przyjemności z zielonego otoczenia.
Skoro o tarasach mowa: ryż jest jednym z najważniejszych produktów indonezyjskiej gospodarki. Jest też używany od dawna do składania ofiar.
Mieszkańcy wierzą, że w ten sposób uda się przebłagać bogów i duchy i zachować równowagę między dobrem a złem. Ofiary składa się trzy razy dziennie w małych koszyczkach z liści palmowych. Do środka, poza ryżem, Balijczycy wkładają kwiatki, cukierki, a czasem papierosa. Gdy już nacieszymy wzrok koszyczkami ofiarnymi (a nawet gdy już przyzwyczaimy się do tego, by idąc chodnikiem omijać je, bo są rozłożone niemal wszędzie), odwiedźmy jedno z tutejszych spa. To idealne miejsce na wyciszenie i odpoczynek.
Koniecznie trzeba spróbować masażu balijskiego. To połączenie starożytnych metod z Chin i Indii, które bardzo relaksuje. Rozluźnienie mięśni oraz harmonia duszy i ciała gwarantowane. Do tego akupresura, aromaterapia, refleksologia i ajurweda. I to w profesjonalnych rękach, bo mieszkańcy wyspy przekazują sobie wiedzę o technikach masażu z pokolenia na pokolenie. Bali to również idealne miejsce dla osób, które poszukują przeżycia mistycznego. Wystarczy wizyta w kompleksie świątynnym Pura Tirta Empul, gdzie według tradycji bije źródło mające magiczną moc. Balijczycy przychodzą tu, by odbyć rytualną kąpiel, ale wejście do basenów, by się obmyć, dostępne jest dla wyznawców wszystkich religii.
Aktywny wypoczynek
Bali kochają surferzy, mają tu idealne warunki. Początkujący wybierają zwykle Kutę – to główny kurort Bali, odradzany ze względu na komercję, ale ma szerokie plaże i najpiękniejsze zachody słońca. Bardziej zaawansowani amatorzy surfingu wybierają Balangan Beach czy Eco Beach, a zaawansowani Uluwatu Beach. To wyjątkowa plaża, zlokalizowana u podnóża jednej z największych atrakcji Bali – Świątyni Uluwatu. Jej niezwykłość wynika z położenia geograficznego. Znajduje się na wzgórzu będącym częścią klifu, który zapiera dech w piersiach. Profesjonalni surferzy mówią, że moc fal jest tam bezkonkurencyjna.
Na Bali nie będą się też nudzić miłośnicy nurkowania. Mają do wyboru różne możliwości: oglądanie niezwykłych morskich stworzeń, rekinów, tuńczyków czy mola mola albo nurkowanie na wrakach. Wyspa przyciąga również miłośników jogi. Jest idealnym miejscem dla tych, którzy szukają duchowej odnowy i relaksu. Lekcje jogi, warsztaty medytacji – każdy znajdzie jakiś sposób do pracy nad sobą. Joga jest często praktykowana w środku dżungli, w miejscu osłoniętym tylko dachem, z widokiem na ocean z akompaniamentem cykad. Trudno wyobrazić sobie lepsze warunki.
Nie tylko artyści
Bali znane jest nie tylko z niezwykłej i ciekawej natury, ale przede wszystkim ze swojego umiłowania do piękna. To wyspa artystów i rzemieślników, bogata w rękodzieło. Niemal na każdym kroku można spotkać piękne rzeźby. Te w drewnie już dawno podbiły świat. Mają zresztą długą tradycję, której początki są związane z urządzaniem rezydencji dawnych władców. Do dziś współczesne budynki zachwycają dekoracjami – ozdobne drzwi czy okna nie są tu rzadkością. Powodzeniem cieszą się też kamienne rzeźby, które były i są elementem wystroju domów i rezydencji.
Rękodzieło na Bali to również biżuteria – zwłaszcza srebrna. Niektóre wyroby zapierają dech w piersiach. Jeśli chcemy uszczęśliwić bliską naszemu sercu osobę, taki prezent z pewnością okaże się trafiony. Na wyspie możemy zobaczyć również przeróżne maski. Każda jest unikatowa i opowiada inną historię. Możemy je podziwiać zwłaszcza w przedstawieniach teatralnych. Co ciekawe, aktorzy, którzy zakładają maski, muszą najpierw przejść specjalny rytuał oczyszczenia.
Balijczycy wierzą bowiem, że maski to połączenie z sacrum. Założenie maski utożsamiane jest więc z sakramentem. Poza sceną teatralną maski zakładają tancerze tradycyjnych tańców uświetniających religijne ceremonie w świątyniach. Jak widać na Bali trudno się nudzić. Każdy znajdzie coś dla siebie. Wystarczy się tylko rozejrzeć. Raj na ziemi istnieje.
Joanna Bon