24 listopada 2024

Co dziesiąty Polak po 40. roku życia ma objawy POChP

Objawy przewlekłej obturacyjnej choroby płuc (POChP) wykazuje co dziesiąty Polak po czterdziestce, jednak aż 80 proc. chorych nie zdaje sobie z niej sprawy – powiedział w czwartek w czasie spotkania z dziennikarzami w Warszawie dr hab. Piotr Boros.

Foto: pixabay.com

Spotkanie pod hasłem „Nowoczesny oddech – zaostrzenia POChP i szanse dla pacjenta” zorganizowano w ramach kampanii edukacyjnej „Płuca Polski”, służącej zwiększeniu świadomości i wczesnego wykrywania tej wyjątkowo podstępnej choroby.

Z przytoczonych podczas konferencji danych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) wynika, że stale się zwiększa zachorowalność z powodu przewlekłej obturacyjnej choroby płuc. W 1990 r. była ona szóstą przyczyną zgonów, obecnie jest już czwartą, a w 2030 r. będzie odpowiadać za jedną trzecią zgonów.

Chorobę tę wyprzedzą jedynie schorzenia układu krążenia i nowotwory.

„Niestety, nie poprawiła się wczesna wykrywalność POChP; w naszym kraju aż cztery piąte chorych nadal nic nie wie o swojej chorobie” – powiedział dr. hab. Piotr Boros z Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie. Co dziesiąty Polak po czterdziestce wykazuje objawy przewlekłej obturacyjnej choroby płuc, a 15 tys. chorych z jej powodu co roku umiera.

Dzięki kampaniom edukacyjnym jak na razie zwiększył się odsetek osób kojarzących skrót POChP. W 2011 r. – jak wykazały badania Polskiego Towarzystwo Chorób Płuc – zaledwie 3 proc. Polaków wiedziało, co on oznacza, a w 2016 r. zwiększył się on do 40 proc.; jednak tylko około połowa badanych była w stanie rozwinąć ten skrót, w dodatku na ogół błędnie.

„Zależy nam, żeby Polacy poddawali się badaniom spirometrycznym pozwalającym sprawdzić wydolność oddechową” – podkreślił dr hab. Piotr Boros.

Badanie takie jest jedynym sposobem na wczesne wykrycie tej choroby, ponieważ na skutek zwężenia dróg oddechowych wywołuje ona mało specyficzne objawy. Są to głównie kaszel i duszność, dolegliwości mylone z innych schorzeniami, głównie infekcjami dróg oddechowych, na dodatek często bagatelizowane. Przewlekła obturacyjna choroba płuc może się objawiać postępującym spadkiem wydolności fizycznej.

„Chorzy często jednak sądzą, że jest on związany ze starzeniem się albo z niewydolnością serca, a kiedy POChP zostanie wreszcie wykryta, okazuje się, że jest już znacznie rozwinięta” – dodał. W pierwszej kolejności powinni badać się palacze papierosów po 40. roku życia, najbardziej narażeni na przewlekłą obturacyjną chorobę płuc.

„Trzeba jednak pamiętać, że ryzyko tej choroby zwiększają również pyły i chemikalia w środowisku pracy, bierne palenie, a także zanieczyszczenia powietrza w pomieszczeniach i na zewnątrz oraz częste infekcje dróg oddechowych” – podkreślił dr hab. Piotr Boros. Podczas konferencji zwrócono również uwagę, że POChP nie jest chorobą osób starszych. Jak wykazał międzynarodowy raport „COPD Uncovered”, połowa chorych nie ukończyła jeszcze 65 lat.

„Błędne jest także przekonanie, że chorują niemal wyłącznie mężczyźni, coraz częściej POChP występuje u kobiet. Przykładowo w Austrii chorują z tego powodu głównie kobiety” – powiedział dr hab. Boros.

Specjalista podkreślił, że wczesne wykrycie przewlekłej obturacyjnej choroby płuc ma kluczowe znaczenia dla skutecznego jej leczenia. „Choroby tej nie można wyleczyć ani jej zatrzymać, mimo zastosowania odpowiedniego leczenia, ale można spowolnić i złagodzić jej objawy. Najlepsze efekty można uzyskać, kiedy leczenie rozpocznie się w początkowej fazie choroby” – dodał.

Skuteczne leczenie zmniejsza ryzyko zaostrzenia choroby, czego objawem może być nagła duszność spoczynkowa i nasilenie kaszlu oraz pojawienie się nowych dolegliwości, takich jak sinica. „Z każdym zaostrzeniem choroby zwiększa się ryzyko kolejnego zaostrzenia. Po dwóch zaostrzeniach prawdopodobieństwo kolejne zwiększa się aż pięciokrotnie” – powiedział dr hab. Piotr Boros.

Zaostrzenia łagodne lub umiarkowane wymagają jedynie zastosowanie dodatkowych leków wziewnych lub doustnych.

W przypadku ciężkiego zaostrzenia konieczne jest leczenie szpitalne. Z danych przedstawionych podczas konferencji wynika, że co trzeci chory po pobycie szpitalnym w ciągu 8 tygodni wymaga kolejnej hospitalizacji. „Leczenie przewlekłej obturacyjnej choroby płuc jest coraz skuteczniejsze” – przekonywał dr. hab. Piotr Boros. Stosowane są leki zawierające dwie substancje czynne o przedłużonym działaniu, które można zażywać raz na dobę.

Dzięki temu chory nie odczuwa duszności rano, zaraz po wstaniu z łóżka. Przedstawione podczas spotkania z dziennikarzami badania opublikowane pod koniec marca 2018 r. przez „Lancet Respiratory Medicine” sugerują, że leki tego typu zmniejszają liczbę umiarkowanych i ciężkich zaostrzeń POChP. To z kolei może zmniejszyć liczbę hospitalizacji i całościowych kosztów terapii.

Zbigniew Wojtasiński

Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl