24 listopada 2024

Czechow – lekarz, pisarz i wizjoner

Wybitny rosyjski dramatopisarz przełomu XIX i XX w., Antoni Czechow, był wykształconym i – mało kto o tym pamięta – praktykującym lekarzem. Zarabiając na życie leczeniem chorych, dorabiał sobie do praktyki lekarskiej pisaniem opowiadań, których w młodości opublikował aż 300.

Trwałe miejsce w historii literatury zapewniły mu takie arcydzieła dramatu jak „Trzy siostry” czy „Wiśniowy sad”. Ale nie tylko. Podstawą jego twórczości były prawda i realizm. Był mistrzem w kreśleniu postaci odfotografowanych z życia, świetnie podpatrzonych, poruszających się wśród niedopowiedzeń, podtekstów i aluzji, często niosących przerażającą wizję beznadziejności i stagnacji.

Wśród nich wykreował niemało bohaterów uprawiających profesję medyczną.

Na przykład dr Mikołaj Wojnicki w „Płatonowie”, Czebutykin z „Trzech sióstr”, dr Chruszczow z „Diabła leśnego”, występujący w „Wujaszku” Wani dr Michał Astrow, dr Lwow z „Iwanowa” czy podstarzały lekarz Eugeniusz Dorn z „Mewy”.

Czechow był wnukiem chłopa pańszczyźnianego, synem kupca, właściciela niewielkiego sklepu kolonialnego. Urodził się i wychował w Taganrogu, mieście założonym przez Piotra I nad brzegiem morza Azowskiego. Nota bene tam również urodził się, ale o wiele wcześniej – Sokrates Starynkiewicz, wielce zasłużony prezydent Warszawy, a o wiele później Witold Rowicki, wybitny polski dyrygent.

Obecnie trudno byłoby odwiedzić te strony, ogarnięte konfliktem rosyjsko-ukraińskim.

Taganrog znalazł się w jego epicentrum, jako blisko 300-tysięczne miasto przemysłowe, w którym zamiast pisarzy, polityków i muzyków, rodzą się teraz słynni rosyjscy piłkarze. Stamtąd nasz bohater wyruszył na studia medyczne do Moskwy, a po latach, już jako dramaturg, związał się z wielkim reformatorem Konstantym Stanisławskim i wspólnie z nim stworzył podwaliny naturalizmu w teatrze.

Trzy lata przed śmiercią ożenił się z wybitną aktorką Olgą Knipper odtwórczynią wielu ról w jego spektaklach. Chorując na gruźlicę, odbył morderczą wyprawę na wyspę Sachalin, aby zebrać materiały do książki o katorżnikach. Wyniszczony chorobą zmarł w szwarcwaldzkim kurorcie w roku 1904, zaledwie w 44. roku życia. Został pochowany z honorami na Cmentarzu Nowodziewiczym w Moskwie.

Brak dbałości o własne zdrowie był jednym z przejawów lekceważenia medycyny, którą przecież tak pracowicie studiował i z której żył w młodości.

Pozostawił wiele „złotych myśli” zawartych na kartach swej twórczości. Wśród nich kilka odnosi się do tej właśnie profesji:

  • „Medycyna uczy, że starzy kawalerowie umierają w obłędzie, żonaci zaś umierają, nie zdążywszy zwariować”.
  • „Nie ten jest lekarzem, kto wszystkie recepty zna na pamięć, lecz ten, kto w odpowiedniej chwili umie do książki zajrzeć”.
  • „Człowiek lubi rozmawiać o swych chorobach, a to przecież rzecz najmniej ciekawa w jego życiu”.

W swych przemyśleniach nie omijał spraw obyczajowych, stając się prekursorem – ośmielam się to zasugerować – wielu współczesnych lekarzy:

  • „Łatwo głosić czystość temu, kto ani razu nie spał z kobietą”.
  • „Kto mało i leniwie… ten wcześnie zostaje impotentem”.
  • „Mężczyzna bez kobiety jest jak parowóz bez pary”.
  • „Nie można mówić o miłości, piorąc kogoś po pysku”.
  • „Jeśli się boisz samotności, nie żeń się”.
  • „Być łajdakiem i jednocześnie nie chcieć zdać sobie z tego sprawy – to straszna cecha rosyjskiego łajdaka”.

Czyżby ten lekarz i wybitny pisarz przewidział, co stanie się z niektórymi ludźmi na Wschodzie, a czego jesteśmy właśnie świadkami?

Sławomir Pietras
Dyrektor polskich teatrów operowych

Źródło: „Gazeta Lekarska” nr 3/2015