Diagnoza: nowotwór tarczycy. I co teraz?
Stres i niepewność towarzyszące diagnozie onkologicznej są podobne do stresu pourazowego, jaki przechodzą żołnierze. Nie są w stanie go zmniejszyć nawet informacje o pomyślnych prognozach leczenia.
Foto: pixabay.com
Według danych Krajowego Rejestru Nowotworów w Polsce rozpoznaje się raka tarczycy u trzech tysięcy pacjentów rocznie. Choć najczęściej występujące typy tego nowotworu (brodawkowaty lub pęcherzykowy) udaje się w ponad 90 proc. przypadków wyleczyć, sama diagnoza jest wyjątkowym obciążeniem dla każdego, kto ją słyszy.
Dodatkową trudnością, z jaką zmagają się pacjenci, jest proces leczenia, który – oprócz operacji wycięcia gruczołu tarczowego – obejmuje także leczenie jodem radioaktywnym. Leczenie radiojodem ma ścisłą procedurę, która wymaga przebywania na specjalnym oddziale szpitalnym, gdzie mierzony jest poziom promieniowania u pacjentów, a każda czynność ma określony sposób wykonania – włączając w to kąpiel czy posiłek. Leczenie wymaga od pacjentów także odosobnienia od bliskich w trakcie kilkunastodniowej kwarantanny, czyli okresu, w którym dostarczone wraz z jodem promieniowanie zanika.
– Sama diagnoza choroby onkologicznej ma silny ładunek emocjonalny. Wraz ze słowem „rak” pojawia się strach o własne życie, strach związany z podjęciem leczenia czy utratą kontroli nad własnym ciałem, życiem lub podejmowanymi decyzjami. Na taką wiadomość nikt nie jest przygotowany, nie żyjemy z przeświadczeniem, że kiedyś przyjdzie nam zmagać się z nowotworem. Rak nadal jest traktowany jak wyrok i żadne informacje na temat rokowań nie są w stanie w pełni złagodzić stresu jaki przeżywa pacjent. Niejednokrotnie stres, którego doświadczają pacjenci może przerodzić się w zespół stresu pourazowego, podobny do tego, z jakim zmagają się np. żołnierze pracujący w strefach konfliktów zbrojnych – mówi psycholog i psychoonkolog Elżbieta Pożarowska z warszawskiego Centrum Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie.
Jak podkreśla psycholog, zmagania z nowotworem to bardzo wymagający i trudny czas, w którym zawierzamy swoje zdrowie i życie lekarzom oraz proponowanemu leczeniu. Ponieważ często dokładnie nie wiemy, jak będzie przebiegało takie leczenie, towarzyszy nam niepewność. Aby zwiększyć swój komfort i świadomie uczestniczyć w procesie leczenia, warto poznać chorobę, z którą się mierzymy, korzystając z rzetelnych materiałów informacyjnych lub skontaktować się z osobami, które podobną drogę mają już za sobą.
– W trudnej sytuacji pozostają także bliscy osoby chorej. Podczas gdy pacjent podejmuje leczenie, przybiera aktywną postawę wobec choroby, w tym czasie mogą oni poczuć się bezradni i bezsilni, bo nie wiedzą, jakie wsparcie powinni zaoferować, co mogą zrobić. Rak to choroba, która dotyka całe rodziny i należy o tym pamiętać – podpowiada Elżbieta Pożarowska. Mówienie o chorobie, własnych potrzebach i obawach pozwala oswoić się z rzeczywistością, w której nieoczekiwanie pojawia się choroba. – PSD, czyli zespół stresu pourazowego, może objawiać się inaczej u każdej osoby zmagającej się z chorobą. W wielu przypadkach wcale nie musi wystąpić. Warto jednak przyjrzeć się objawom, które powinny skłonić nas do zastanowienia się nad skorzystaniem ze wsparcia psychologa – dodaje Elżbieta Pożarowska.
Objawy zespołu stresu pourazowego mogą pojawiać się i zanikać. Najczęściej występują w okresie trzech pierwszych miesięcy od trudnego wydarzenia (np. diagnozy nowotworu). Wśród nich wyróżnia się:
- koszmary i retrospekcje (powtarzające się przeżywanie jakiegoś wydarzenia),
- unikanie miejsc, wydarzeń, osób lub rzeczy, które przypominają o chorobie,
- silne poczucie winy, rozpacz lub wstyd,
- kłopoty ze snem lub koncentracją,
- ciągłe poczucie strachu, rozdrażnienie lub gniew,
- utrata zainteresowania czynnościami i relacjami, które wcześniej sprawiały radość,
- autodestruktywne zachowanie takie jak nadużywanie narkotyków lub alkoholu,
- przerażające lub niechciane myśli,
- problemy z odczuwaniem emocji.