21 listopada 2024

Dorosłe problemy polskich dzieci

Co trzeci ośmiolatek ma nadwagę i jest otyły, a nawet 16 proc. się samookalecza. Dług zdrowotny wygenerowany podczas pandemii najmocniej obciążył dzieci – piszą Karolina Kowalska i Mariusz Tomczak.

Foto: pixabay.com

Otyłość brzuszną, początki miażdżycy i cukrzycę typu 2. Coraz częściej stwierdzają… pediatrzy. Rozpoznania, które przed 2020 r. wciąż traktowano w kategoriach fenomenu, dziś są coraz częstsze. I choć pediatrzy z cukrzycą typu 2. i znaczącym stopniem otyłości mieli dotychczas do czynienia u nastolatków, teraz rozpoznają je u dzieci młodszych.

Często u tych samych, których z powodu zaburzeń nastroju i podejrzenia depresji kierują do psychiatrów dziecięcych. Pandemia COVID-19 odcisnęła piętno na zdrowiu psychicznym i fizycznym dzieci na całym świecie. Najmłodsi Polacy również nie wyszli z niej bez szwanku.

Wysokie ciśnienie u ośmiolatka

Jak wynika z badań prowadzonych przez Instytut Matki i Dziecka wśród uczniów drugich klas szkół podstawowych (ośmiolatków) i ich rodziców, częstość występowania nadwagi i otyłości zwiększyła się z 32,2 proc. w 2018 r. do 35,3 proc. w 2021 r. Z kolei otyłość brzuszną stwierdzono u jednego na czterech badanych chłopców i u jednej na pięć dziewcząt.

Pandemia COVID-19 miała negatywny wpływ na nawyki żywieniowe, co może wpłynąć na wzrost występowania nadwagi i otyłości. Jak wskazywali rodzice, w pierwszym roku pandemii aż 23 proc. ośmiolatków częściej niż przed pandemią sięgało po słodycze, a po słone przekąski – 17 proc. Podwyższone wartości skurczowego ciśnienia tętniczego krwi wystąpiły u ponad 25 proc. badanych uczniów klas drugich, a podwyższone wartości ciśnienia rozkurczowego – u ponad jednej piątej.

Jeśli te wskaźniki utrzymają się w kolejnych latach, dzieci mogą doświadczyć niekorzystnych konsekwencji zdrowotnych i częściej potrzebować opieki lekarza podstawowej opieki zdrowotnej (POZ) lub porad specjalistycznych. Te wyniki powinny budzić niepokój także dlatego, że w latach 2016-2021 nastąpił znaczny wzrost odsetka dzieci ośmioletnich z podwyższonym ciśnieniem krwi.

Otyły kilkulatek

Kiedy na początku listopada 2022 r. specjaliści z Instytutu Matki i Dziecka i jednocześnie autorzy badania „Zdrowie dzieci w pandemii COVID-19 – raport z badań dotyczących zdrowia i zachowań zdrowotnych dzieci w wieku 8 lat podczas pandemii” przedstawiali te dane podczas konferencji w Ministerstwie Zdrowia, większość społeczeństwa, w tym także lekarze, nie zdawała sobie jeszcze sprawy ze skali problemu.

Alarmistyczne dane specjaliści medycyny rodzinnej, pediatrii i pediatrycznych specjalizacji szczegółowych mieli poznać dopiero w kolejnych miesiącach, kiedy do ich gabinetów i oddziałów zaczęły trafiać kolejne dzieci z wynikami, które dotychczas widywali głównie lekarze osób dorosłych, w dodatku mocno schorowanych.

Prof. Jarosław Peregud-Pogorzelski, prezes Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego i konsultant krajowy w dziedzinie pediatrii, uważa, że alarmujące dane z raportu Instytutu Matki i Dziecka wskazują na konieczność wprowadzenia daleko idących zmian w stylu życia najmłodszych pacjentów, a walka z nadwagą i otyłością będzie jednym z największych wyzwań, jakie stoją przed pediatrą w najbliższych latach.

Jak podkreśla dr n. ekon. Małgorzata Gałązka-Sobotka, dyrektor Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego i członkini powołanego przez Ministra Zdrowia Zespołu ds. koordynowanej opieki nad pacjentem z rozpoznaną otyłością, wiedza o rzeczywistej skali problemu jest bardzo niepełna. Świadczą o tym wyniki kontroli Najwyższej Izby Kontroli, w ramach której dokonano przeglądu dokumentacji medycznej 644 pacjentów w wieku od 2 do 18 lat w wybranych placówkach podstawowej opieki zdrowotnej.

Analiza wagi i wzrostu nieletnich pacjentów wykazała, że u 22 proc. z nich stwierdzono nadwagę (65 proc.) lub otyłość (35 proc.). – Niestety aż w 33 proc. Przypadków choroba nie została odnotowana w dokumentacji, a zatem nie widzimy jej w statystykach publicznych. Luka informacyjna jest ogromna, więc z pewnością częstość występowania choroby jest niedoszacowana – podkreśla dr Gałązka-Sobotka.

Kod E-66 przypomni o sobie w przyszłości

Jak dodaje, brak kodowania otyłości w placówkach ochrony zdrowia i niekompletna dokumentacji BMI powodują, że wiedza na temat dynamiki nadwagi i problemu jest bardzo ograniczona. – Wśród chorób sprawozdawanych przez lekarzy POZ w 2021 r. otyłość stwierdzono tylko u 148 tys. pacjentów, co stanowi niespełna 0,5 proc. populacji korzystającej z opieki POZ (27,5 mln w 2021 r.).

– To wskaźnik rażąco niski, zważywszy że nawet szacunki NFZ wskazują, że na otyłość cierpi ponad 20 proc. Dorosłej populacji i ok. 10 proc. osób poniżej 20. Roku życia. Płatnik „nie widzi” tych pacjentów, bo kod E-66 wydaje się być pomijany wśród schorzeń o charakterze populacyjnym, z którymi zgłaszają się pacjenci do placówek leczniczych finansowanych ze środków publicznych – mówi dr Małgorzata Gałązka-Sobotka.

Jej zdaniem dane o BMI są pomijane, bo nawet rozpoznanie otyłości nie zawsze jest wpisywane w kartę dziecka. – Niestety nadal przez wielu profesjonalistów medycznych otyłość nie jest traktowana jako choroba, która jest zwykle tsunami wielu innych schorzeń i istotnie zagraża zdrowiu w życiu dorosłym – zauważa ekonomistka. I dodaje, że znacznie większym zainteresowaniem współczesnej medycyny cieszą się powikłania otyłości, która rozwija się w wieku dziecięcym, np. cukrzyca typu 2., nadciśnienie tętnicze, dyslipidemie, bezdech senny, astma, choroby układu kostno-stawowego czy zaburzenia emocjonalne.  

– Otyłość zignorowana w młodym wieku stanie się bardzo poważną chorobą wywołującą wiele innych schorzeń, których leczenie jest liczone w miliardach złotych. W badaniach międzynarodowych szacuje się, że koszty opieki zdrowotnej nad osobami z otyłością mogą być nawet o 44 proc. wyższe od kosztów leczenia osób mających prawidłową masę ciała. W sumie choroba ta pochłania ok. 7 proc. ogółu wydatków na opiekę zdrowotną, co może oznaczać, że w 2021 r. NFZ wydał ok. 8 mld zł na leczenie otyłości.

Koszty uwzględniające powikłania mogą sięgnąć nawet 20 proc. ogółu nakładów, czyli – odnosząc również do 2021 r. – prawie 27 mld zł – zauważa ekonomistka i dodaje, że wartości te nie uwzględniają kosztów społecznych. – Otyłość często prowadzi do ograniczenia wykonywania niektórych zawodów przez chorych i ogranicza ich produktywność. W kontekście przyszłości trzeba z przerażeniem spoglądać na występowanie otyłości wśród dzieci i młodzieży i walczyć z nią z wielką determinacją – podkreśla.

Pomijani młodzi dorośli

Wśród największych zagrożeń dla zdrowia dzieci, zaraz po otyłości i nadwadze, prof. Jarosław Peregud-Pogorzelski wymienia wyszczepialność młodego pokolenia. – Z uwagi na aktywność ruchów antyszczepionkowych w kolejnych latach trzeba znacznie więcej uwagi poświęcić promocji szczepień. Musimy działać, póki nie jest za późno, tak by w przyszłości nie doszło do wybuchu epidemii stanowiącej zagrożenie dla nas wszystkich – alarmuje.

Z kolei trzecim ważnym problemem zdrowotnym wśród dzieci są choroby przewlekłe. – Jest grupa młodych osób, która w okres dorosłości wchodzi z pewnymi schorzeniami i nie jest odpowiednio zaopiekowana. Właściwie w każdej dziecinie medycyny, czy to w onkologii, czy diabetologii, endokrynologii lub chorobach rzadkich, jest mnóstwo pacjentów z chorobami przewlekłymi. Niestety nie stać nas na stworzenie oddziałów dla młodzieży i młodych dorosłych, tak jak dzieje się to na Zachodzie – zauważa prof. Peregud-Pogorzelski.

I tłumaczy, że w ramach medycyny dla młodych dorosłych, czasami określanej jako medycyna wieku dojrzewania, tworzone są specjalne oddziały dla osób od 12. lub 14. roku życia, które pozostają pod ich opieką do ukończenia 21-22 lat, a w Stanach Zjednoczonych czasami nawet do ukończenia 24. roku życia. – Nas na to nie stać, a zresztą zabrakłoby odpowiedniej liczby lekarzy do jej sprawnego funkcjonowania. Możemy jednak stworzyć opiekę koordynowaną, tak by pacjentami z chorobami przewlekłymi zajmował się pediatra, internista, lekarz medycyny rodzinnej, pielęgniarka środowiskowa i psychoterapeuta – wyjaśnia prof. Peregud-Pogorzelski.

Drudzy w Europie

No właśnie – psychoterapeuta. Konsultant krajowy nie ma wątpliwości, że ze zdrowiem psychicznym wśród nastolatków nie jest najlepiej, o czym świadczy m.in. rosnąca liczba samobójstw. Na 5108 samobójstw, a ściślej prób samobójczych zakończonych zgonem, odnotowanych w 2022 r. w statystykach Komendy Głównej Policji, 156 dokonały osoby do 18. roku życia, w tym 6 dzieci w wieku 7-12 lat, a 150 dzieci w wieku 13-18 lat.

Rok wcześniej zamachów samobójczych zakończonych zgonem było w tej grupie wiekowej 127 (2 w grupie 7-12 lat i 125 wśród dzieci w wieku 13-18 lat), w roku 2020 – 107 osób (odpowiednio 1 i 106), a w roku 2019, czyli przed pandemią, 98 osób (odpowiednio 4 i 94 osoby). O wiele liczniej przedstawiają się próby samobójcze zakończone zgonem w grupie młodych dorosłych (19 – 24 lata).

W 2022 r. skutecznie na swoje życie targnęło się 317 osób z tej grupy wiekowej, w 2021 – 344 osoby, w 2020 r. – 329, a w 2019 – 360. Przy czym, jak podkreślają psychiatrzy, policyjne statystyki nie oddają skali problemu – część prób samobójczych może być sklasyfikowana inaczej. Statystyka nie podaje też liczby prób nieudanych, a tych, jak przekonują specjaliści, może być nawet dziesięciokrotnie więcej.

Policyjne statystki nie uwzględniają też dzieci przyjmowanych na oddziały intensywnej terapii lub oddziały pediatrii po zatruciu paracetamolem czy lekami na nadciśnienie. I zaciemniają w ten sposób przerażający obraz najmłodszych po pandemii, która odcisnęła piętno na psychice dzieci i nastolatków na całym świecie.

O kiepskim stanie zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży świadczą choćby wiecznie przepełnione oddziały psychiatrii dziecięcej – te przyjmujące planowo i w stanach zagrożenia życia. W obu dostawki są normą, podobnie jak pacjenci leżący na korytarzu na materacach, rodzice błagający o przyjęcie syna lub córki albo wydzwanianie po sąsiednich województwach z pytaniem o miejsce dla kolejnego dziecka przyjmowanego na ostro.

Jak tłumaczyli podczas listopadowej konferencji prasowej w Ministerstwie dyrektor Instytutu Matki i Dziecka dr n. med. Tomasz Maciejewski oraz zastępca dyrektora ds. nauki i współautorka badania „Zdrowie dzieci w pandemii COVID-19” prof. Anna Fijałkowska, niemal 8 proc. dziewcząt i 6 proc. chłopców z klas drugich zaklasyfikowano do grupy z objawami depresji.

Wzrastający odsetek dzieci z gorszym samopoczuciem i z problemami zdrowia psychicznego będzie generował zapotrzebowanie na pomoc psychologiczną także w perspektywie długoterminowej. To może negatywnie wpływać na ich potencjał społeczny i zawodowy. W opinii rodziców drugoklasistów ilość czasu spędzanego przed ekranem w celach niezwiązanych z edukacją (np. oglądanie telewizji, granie w gry, korzystanie z mediów społecznościowych) zwiększyła się w czasie pandemii zarówno w ciągu tygodnia (43,6 proc.), jak i w weekendy (37,4 proc.).

Jak czytamy w raporcie „Dzieci się liczą 2022”, opublikowanym pod koniec ubiegłego roku przez Fundację Dajemy Dzieciom Siłę, która od ponad 30 lat chroni dzieci przed przemocą i wykorzystywaniem seksualnym, 41 proc. doświadcza przemocy ze strony osób bliskich, a 57 proc. ze strony dorosłych. Do tego 7 proc. nie ma przy sobie żadnej zaufanej osoby, a aż 16 proc. dzieci się samookalecza.

Samookaleczenie to problem na tyle duży, że został zauważony przez twórców seriali. Nastoletnia Ginny, bohaterka bijącego rekordy popularności na polskim Netfliksie serialu „Ginny & Georgia”, „reguluje emocje”, zadając sobie ból. W serialu problem zauważa ojciec dziewczynki, a bezradnej nastolatce pomaga psychoterapeutka. W ten sposób twórcy obrazu zachęcają nastolatki do poszukiwania profesjonalnej pomocy.

Zgodnie z raportem, w 2020 r. pomocą specjalistyczną ze względu na zaburzenia psychiczne zostało objętych ponad 170 tys. dzieci, z których 57 proc. stanowili chłopcy. Niestety, wspomnianych 127 prób samobójczych zakończonych śmiercią, podjętych w 2021 r. przez dzieci lub nastolatków, zapewniło Polsce niechlubne drugie miejsce w Europie, zaraz po Niemczech.

Ważny problem uzależnień

Konsultant krajowy w dziedzinie pediatrii prof. Peregud-Pogorzelski przyznaje, że choć reforma systemu ochrony zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży już się rozpoczęła, przed reformatorami jest mnóstwo pracy. – Od pewnego czasu wspólnie z konsultant krajową do spraw psychiatrii dziecięcej propagujemy ideę powołania centrów zdrowia psychicznego dla dzieci, młodzieży i młodych dorosłych, które całościowo zajmowałyby się tymi kwestiami. W tej sprawie musi być konsensus ze strony wielu środowisk oraz akceptacja Ministerstwa Zdrowia i Narodowego Funduszu Zdrowia – zaznacza. I dodaje, że poważnym wyzwaniem jest przygotowanie kadr medycznych.

– Aby te centra mogły działać, trzeba zapewnić odpowiednią liczbę doświadczonych psychoterapeutów, psychiatrów dziecięcych i psychologów klinicznych. Do pracy z tą grupą pacjentów musimy zaangażować wysokiej klasy specjalistów – ludzi z dużym doświadczeniem klinicznym i zawodowym. Osoby kierowane do pracy w tym obszarze muszą się wykazywać wysoką znajomością problemów dotyczących niestosownych zachowań i wczesnej inicjacji seksualnej młodzieży i młodych dorosłych, w tym w szczególności nadużywania środków psychoaktywnych, przemocy czy hejtu w cyberprzestrzeni. Niestety, część młodych ludzi nie dostrzega żadnej alternatywy dla spędzania wolnego czasu przed komputerem, a tam czyha na nich wiele zagrożeń – przekonuje prof. Peregud-Pogorzelski.

Jego zdaniem w ramach centrów zdrowia psychicznego można by również znacząco rozwiązać problem uzależnień od substancji psychoaktywnych wśród nastolatków i młodych dorosłych. – Niestety, w naszym kraju te osoby nie mają gdzie się skutecznie leczyć, ponieważ brakuje specjalnie do tego przygotowanych zamkniętych ośrodków opieki całodobowej, a proponowane leczenie w warunkach ambulatoryjnych jest nieefektywne – podkreśla.

Listopadowa konferencja prasowa ministra zdrowia Adama Niedzielskiego połączona z prezentacją raportu Instytutu Matki i Dziecka była zapowiedzią strategii działań na rzecz zdrowia dzieci, która miała ujrzeć światło dzienne w lutym 2023 r. I rzeczywiście, ujrzała, a nawet została zgłoszona do wykazu prac legislacyjnych Rady Ministrów. Kłopot w tym, że do dziś Rada Ministrów nie zdążyła się nią zająć. A zdrowie dzieci samo się nie poprawi.

Karolina Kowalska, Mariusz Tomczak


Ministerialna strategia na rzecz zdrowia dzieci

Efektem prac Zespołu ds. opracowania założeń strategii działań na rzecz zdrowia dzieci, powołanego pod koniec listopada 2022 r. przez Ministra Zdrowia, jest międzyresortowa strategia działań na rzecz zdrowia dzieci na lata 2023-2027, przygotowana we współpracy z Ministerstwem Sportu i Turystyki,

Ministerstwem Edukacji i Nauki, Ministerstwem Rodziny i Polityki Społecznej, Ministerstwem Rolnictwa i Rozwoju Wsi, Instytutem Matki i Dziecka, Narodowym Instytutem Zdrowia Publicznego – PZH, Polskim Towarzystwem Pediatrycznym oraz Radą Organizacji Pacjentów działającą przy Ministrze Zdrowia.

Celem strategii jest poprawa ogólnego zdrowia dzieci i młodzieży. Obejmuje ona takie obszary jak:

  • zdrowy styl życia: żywienie i aktywność fizyczna, promocja zdrowia i profilaktyka,
  • zdrowie psychiczne i profilaktyka uzależnień,
  • ochrona wzroku i słuchu,
  • szczepienia.

Projekt uchwały w sprawie strategii został zgłoszony do Wykazu prac legislacyjnych Rady Ministrów.