Dr Michał Bulsa: Młodych lekarzy dosięgnie „syndrom pocovidowy”
O tym, jak pandemia wpływa na młodych lekarzy, opowiada dr Michał Bulsa – członek Prezydium NRL, przewodniczący Komisji ds. Młodych Lekarzy NRL, przewodniczący Komisji Młodych Lekarzy ORL w Szczecinie.
– Obawiam się, że wielu młodych lekarzy dosięgnie „syndrom pocovidowy” i po pandemii duża ich część opuści nasz kraj, co pogłębi niedobór kadrowy.
Z punktu widzenia wielu młodych lekarzy sytuacja wygląda tak: z wielkimi ideałami rozpoczynamy studia, ale po ich skończeniu zaczynamy pracę w niezorganizowanym systemie, w którym trudno się odnaleźć, a na dodatek wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie.
Jeszcze zanim wybuchła pandemia, panowało przeświadczenie, że nie jesteśmy traktowani jak wysoko wykwalifikowane osoby, lecz „zapchajdziury”, którym proponuje się wynagrodzenie nieadekwatne do odpowiedzialności oraz posiadanej wiedzy i umiejętności. Trwająca od roku sytuacja tylko utwierdza nas w tym przekonaniu.
Mimo że wszyscy lekarze w trakcie specjalizacji mają takie same warunki zatrudnienia w ramach umowy o pracę, panuje całkowita dowolność w przyznawaniu dodatków covidowych.
Jeden podmiot uznaje, że rezydenci na niego zasługują, a drugi odmawia im wypłaty, choć w obu są takie same warunki pracy i trafiają do nich zakażeni pacjenci. Obecnie nie ma medyka, który nie spotyka się z wirusem SARS-CoV-2, a od wielu tygodni toczy się spór o interpretację słowa „incydentalnie” odnośnie częstotliwości kontaktu z osobami z podejrzeniem zakażenia lub chorymi na COVID-19.
Dla niektórych oznacza to przeprowadzenie jednej konsultacji w ciągu dnia, a dla innych jednej w tygodniu lub jednej w miesiącu, choć wystarczyłoby stworzyć przepisy wyraźnie wskazujące, komu przysługuje dodatek covidowy. System jest przeciążony, a my zastanawiamy się, czy medykom z pierwszej linii frontu należą się dodatkowe pieniądze za narażanie zdrowia i życia. Nie rozumiem tego podejścia.
Bardzo wymowne jest podejście kierowników wielu placówek, którzy czasami zachęcają młodych lekarzy do składania pozwów do sądu. Nie wypłacają pieniędzy, żeby nie posądzono ich o niegospodarność, a także boją się, aby do NFZ nie trafiła informacja o rzekomo zbyt dużej liczbie pracowników, którym taki dodatek przysługuje, bo – jak mówią – w razie kontroli „na pewno coś na nas znajdą”. Dla mnie to coś kompletnie abstrakcyjnego.
Notował: Mariusz Tomczak