28 kwietnia 2024

Dzieci a maseczki. Komentuje prezes Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego

W oparciu o jakie medyczne przesłanki, poza rekomendacjami WHO, uznano, że dzieci do 4. r.ż. nie są zagrożone wirusem SARS-CoV-2 i nie muszą nosić maseczek, a starsze ustawowo podlegają temu obowiązkowi, ponieważ założono, że są utajonym nosicielem tego wirusa?

Prof. Jarosław Peregud-Pogorzelski. Foto: Włodzimierz Wasyluk

Rząd, wprowadzając te obostrzenia, uznał także, że – niezależnie od wieku – dzieci w przedszkolu nie muszą nosić masek, a po wyjściu na zewnątrz, już tak. Czy to ma sens?

Komentuje prof. Jarosław Peregud-Pogorzelski, prezes Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego:

– W przypadku zalecenia noszenia masek u dzieci od 4 r.ż. bardziej chodzi o to, że młodszemu dziecku trudno wytłumaczyć, dlaczego powinno nosić maskę. Nie ma żadnych medycznych powodów, dla których akurat ten przedział wiekowy wzięto pod uwagę, wydając to zalecenie.

Nie kierowano się w tej kwestii żadnymi podstawami naukowymi. Jeśli jednak chodzi o chronienie się przed koronawirusem, bardziej stawiałbym tutaj na zdrowy rozsadek rodziców i personelu w przedszkolach niż na ochronę w postaci masek. Dzieci, wchodząc do przedszkola, te maski zdejmują, zakładają je, wychodząc na zewnątrz.

Wychowawca powinien wykazać się czujnością i obserwować, w jakim stanie zdrowia dzieci wchodzą do placówki i jak się zachowują podczas zabawy czy zajęć i w razie podejrzenia choroby natychmiast reagować. Powinien też wiedzieć, kiedy dziecko nie musi nosić maski, a kiedy jest to wskazane. Ważniejsza niż noszenie masek jest dbałość o zachowanie bezpiecznej odległości między dziećmi, a w takim skupisku jak przedszkole nie jest to łatwe.

Trudno też dostrzec zagrożenie, ponieważ z reguły zakażenie koronawirusem u dzieci przebiega bezobjawowo. Tego rodzaju zaleceń nie da się więc interpretować i realizować odtąd dotąd. To nieprawda, że dzieci nie chorują na COVID-19, wprawdzie skala zagrożenia chorobą jest nieporównywalnie mniejsza niż u dorosłych, jednak występują także zachorowania wśród dzieci. Wiele zależy od tego, jakie rejony, skupiska i ogniska rozpatrujemy. W rejonach endemicznych – czyli na Mazowszu, Śląsku – zachorowalność jest większa, a np. w woj. pomorskim nie było ani jednego przypadku.

Opr. LK