22 listopada 2024

Hipnoterapia kliniczna. Aktywując siłę świadomości

Z Claude’em Virotem, lekarzem psychiatrą, dyrektorem Emergences – Instytutu ds. badań i szkoleń w komunikacji terapeutycznej we Francji, rozmawia Lucyna Krysiak.

Foto: pixabay.com

Jakie miejsce zajmuje hipnoza jako metoda terapeutyczna?

Chociaż kryje w sobie ogromny potencjał, wciąż ma znaczenie marginalne. Kiedy zaczynałem praktykę lekarską w psychiatrii, uczono mnie, że podstawą terapii w różnego rodzaju chorobach są leki. Dostrzegłem, że stosując ten środek, np. antydepresanty w leczeniu depresji, napotykamy na ograniczenia. Nabierałem przekonania, że problemy moich pacjentów są bardziej złożone niż definiuje je medycyna i podejście farmakologiczne nie wystarcza.

Pomyślałem więc o psychoterapii, ale we Francji w tamtym czasie – a były to lata 80. XX w. – jedyną jej formą była psychoanaliza, a ponieważ to proces długotrwały, straciłem zainteresowanie tą metodą. Znalazłem się pomiędzy lekami i psychoanalizą, a w środku nie było nic. Przeczytałem wtedy kilka naukowych artykułów o Miltonie Ericksonie i kiedy w Paryżu otworzył się instytut jego imienia, zapisałem się na szkolenia i od 33 lat regularnie w nich uczestniczę. W Rennes w Bretanii sam założyłem Instytut Ericksonowski, zajmujący się leczeniem hipnozą i kształceniem lekarzy, którzy chcą się tą metodą posługiwać.

W jakich sytuacjach lekarz może ją stosować?

Takich sytuacji jest wiele, ale najczęściej w leczeniu depresji oraz zespołów bólowych. Obecnie skupiamy się na leczeniu objawowym, a każda choroba ma swoją przyczynę i dotarcie do niej daje możliwość uporania się z problemem. Hipnoza sięga do zasobów życia, to proces, który szanuje złożoność bytu ludzkiego. I to skutkuje. Dobrze jest widzieć kogoś, kto ma jakiś problem, odczuwa lęk, smutek, ból, kiedy po dwóch trzech sesjach hipnoterapii klinicznej uśmiecha się, zaczyna być szczęśliwym, wracać do życia. Ale u wielu lekarzy pojawia się opór, ponieważ nie zawsze dokładnie wiadomo, dlaczego tak się dzieje. Postrzegają hipnozę jako zjawisko dziwne, tajemnicze, niewytłumaczalne. Ale przecież życie jest dziwne – miłość jest dziwna, świadomość także, jednak trudno zaprzeczyć, że te zjawiska istnieją.

Ten opór nie jest bezpodstawny, w przeszłości hipnoza okryła się złą sławą.

Ważne jest, abyśmy odróżnili hipnozę stosowaną dziś od tej w przeszłości, która była techniką narzucającą się, autorytarną i widowiskową, postrzeganą jak coś na kształt szarlatanerii. Hipnotyzer usypiał pacjenta i poddawał swojej woli. Za sprawą wybitnego amerykańskiego psychiatry Miltona Ericksona zaszła wielka zmiana, zarówno w technikach stosowania hipnozy, jak i jej pojmowania jako metody terapeutycznej. Ważne w tym procesie jest np. oddychanie, wraz z którym energia wchodzi w głąb ciała i następuje rozluźnienie, co ułatwia wejście w stan hipnotyczny. We Francji szkoli się lekarzy w różnych dziedzinach, np. w leczeniu bólu, ale nie ma szkoleń dla psychiatrów w leczeniu hipnozą. W przyszłym roku planowany jest w Paryżu kongres, którego uczestnikami będą wyłącznie psychiatrzy, aby mogli dowiedzieć się, jak cenną metodą leczenia jest hipnoza.

Czy nauka to potwierdza?

Od 20 lat prowadzi się intensywne badania nad hipnozą. Skanując mózg pacjentów poddawanych hipnozie przy pomocy coraz to doskonalszych technik obrazowych, uzyskano dowody, że w stanie hipnotycznym narząd ten działa zupełnie inaczej niż np. podczas zwyczajnej rozmowy czy w innych codziennych sytuacjach. Są dwa typy świadomości – pierwsza pozwala na normalną komunikację, druga pojawia się, kiedy uruchamiana jest wyobraźnia, kiedy o czymś śnimy, wybieramy się w podróż do przyszłości. I właśnie ten drugi typ świadomości aktywizuje się w czasie hipnozy, pozwalając dotrzeć do głębiej ukrytych emocji i doświadczeń.

W leczeniu jakich chorób najlepiej sprawdza się ta metoda?

Z punktu widzenia psychiatrii hipnoza może pomóc każdemu, kto nie jest w stanie wykorzystać pełnego potencjału swojego życia, np. z powodu depresji, lęków, fobii, bólu, patologicznej żałoby, zaburzeń snu, łaknienia. Najtrudniej jest, kiedy pacjent trafiający na terapię ma zaburzoną świadomość, gdyż jest już leczony dużą ilością leków lub znajduje się w stanie psychotycznym. Hipnoterapia kliniczna to obecnie praca ze świadomością, bez korzystania z leków. Jej przyszłością będzie stworzenie komplementarnej metody terapeutycznej, która łączyłaby jedno i drugie. Medycyna przyszłości będzie oparta na wykorzystywaniu nowych technologii połączonych z aspektami humanizmu i hipnoza doskonale się w to wpisuje.

Jakie trzeba mieć umiejętności, aby zajmować się hipnozą i kto je weryfikuje?

Są szkolenia dla lekarzy, ale obecnie nie ma czegoś takiego jak wymagane uprawnienia do stosowania tej metody terapeutycznej. W kwestii standardów międzynarodowych od lat działa International Society of Hypnosis (ISH), zrzeszające specjalistów stosujących hipnozę w różnych gałęziach medycyny – psychiatrii, anestezjologii, stomatologii. Zasadą jest, że można stosować hipnozę tylko tam, gdzie jest bazowe doświadczenie w pracy z pacjentami.

Czy ta metoda może być niebezpieczna?

Jest narzędziem, które nieumiejętnie stosowane, może być niebezpieczne, dlatego we Francji w tym kierunku szkoli się tylko lekarzy. Posługiwania hipnozą uczy się wprawdzie pielęgniarki i położne, ale tylko na użytek wykonywanego przez nie zawodu. Podobnie jest ze stomatologami. Chciałbym, aby lekarze różnych specjalności poznali absolutne minimum, jeśli chodzi o hipnozę, aby stanowiła jakąś część programów studiów lekarskich, aby było oczywiste, że można leczyć pacjenta za pomocą tej metody, aktywując siłę świadomości. Jest ogromne zapotrzebowanie na tego rodzaju terapię jako alternatywę leczenia farmaceutykami – szczególnie w Niemczech, we Francji, Wielkiej Brytanii i krajach azjatyckich, głównie Chinach.

* * *

Komentarz dr. n. med. Michała Mielimąki, przewodniczącego Komisji ds. Hipnozy Klinicznej Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego