Jakub Kosikowski: Nie wszystkie izby lekarskie chwalą się podejmowanymi działaniami
Wiele osób mówi, że samorząd nic nie robi, dopóki na własnej skórze nie przekona się, że to nieprawda – mówi Jakub Kosikowski, członek NRL, członek ORL w Lublinie, były przewodniczący Porozumienia Rezydentów, lekarz rezydent onkologii klinicznej.
– Samorząd jest po to, żeby sprawy związane z wykonywaniem zawodu były rozpatrywane przez lekarzy. Zastanówmy się, co by było, gdyby tymi kwestiami zajmował się urząd wojewódzki, a urzędnicy – oprócz spraw związanych z lekarzami i lekarzami dentystami – rozpatrywali również te dotyczące pielęgniarek, radców prawnych i innych zawodów, które obecnie posiadają swoje samorządy.
Wyobraźmy sobie, że w sprawach utarczek prawnych między lekarzem i NFZ, pracodawcą a lekarzem pracownikiem, pacjentami i lekarzem, nie ma żadnej instytucji, która może się za nami wstawić. Związki zawodowe są w Polsce niestety coraz słabsze, lekarskie nie są wyjątkiem, więc jeśli zabrakłoby samorządu, stalibyśmy się po prostu bezradni w starciu z systemem.
Zdaję sobie sprawę, że wielu lekarzy jest zdania, że władza i tak uchwala to, co chce, tak jak było z przepisami o możliwości przyznania warunkowego PWZ w pewnym sensie z pominięciem izb, ale to wciąż jest wyjątek, a nie reguła. Wiele osób mówi, że samorząd nic nie robi, dopóki na własnej skórze nie przekona się, że to nieprawda. Widzę to w mojej izbie, m.in. w przypadku korzystania z pomocy prawnej. W związku z tym, że lekarze porównują możliwości oferowane przez izby okręgowe w różnych częściach kraju, pojawia się między nimi zdrowa konkurencja.
Wydaje mi się, że tzw. pokolenie Porozumienia Rezydentów, jak niektórzy nazywają najmłodszych lekarzy, dostrzega działalność samorządu trochę bardziej i ocenia trochę lepiej niż wielu znacznie starszych kolegów i koleżanek. Siłą organizacji zrzeszających młodych lekarzy jest przepływ informacji. Nigdy nie ukrywaliśmy, że nasze protesty były organizowane dzięki mediom społecznościowym.
Poprawa funkcjonowania samorządu lekarskiego jest ważna, ale istotna jest również poprawa komunikacji ze środowiskiem. Lekarze muszą wiedzieć, czym jest samorząd, jak działa i co robi. Nie wszystkie izby chwalą się podejmowanymi działaniami, ale to się powoli zmienia na lepsze. Ważne jest, by więcej spraw można było załatwić zdalnie, bez konieczności pojawienia się w izbie, bo nie wszyscy mieszkają w mieście, gdzie znajduje się jej siedziba lub delegatura. Chodzi o to, by lekarze robili to tak, jak jest im wygodnie, a nie jak wygodnie jest izbie.
Wśród celów stawianych przed samorządem przez ustawę o izbach lekarskich są m.in. kwestie socjalne. Nie wszystkim to się podoba. Lekarzom w wieku okołoemerytalnym, którzy mają na ogół niewysokie emerytury, odpowiadają takie inicjatywy. Ci, którzy są obecnie u szczytu kariery zawodowej i możliwości finansowych, czasem uważają, że opłacane przez nich składki to zmarnowane pieniądze, bo w ogóle nie korzystają z tego, co oferuje ich izba. Młodzi są podzieleni: niektórzy widzą w opłacaniu składek jakieś benefity, inni nie.
Notował: Mariusz Tomczak