Konsultant krajowy w dziedzinie medycyny rodzinnej o liście leków 75+
W ubiegłym roku, kilka tygodni przed wejściem w życie przepisów umożliwiających najstarszym seniorom bezpłatne otrzymanie niektórych leków, konsultant krajowy w dziedzinie medycyny rodzinnej Agnieszka Jankowska-Zduńczyk mówiła, że ten pomysł wychodzi naprzeciw problemom, z którymi boryka się ta grupa chorych.
Foto: Marta Jakubiak
– Lekarze rodzinni, kontynuując opiekę lekarską przez długi czas, jako środowisko popierają wszelkie działania zmierzające do znoszenia barier w dostępie do terapii – mówiła dr Jankowska-Zduńczyk (cała wypowiedź tutaj).
Po 14 miesiącach obowiązywania tzw. programu 75+ ponownie zapytaliśmy o jego ocenę. Czy to dobre rozwiązanie z punktu widzenia najstarszych pacjentów? Czy potwierdziły się nadzieje, ale i obawy wyrażane kilkanaście miesięcy temu z różnych stron?
– Po roku możliwości ordynowania leków bezpłatnych dla seniorów opublikowane przez Ministerstwo Zdrowia liczby najlepiej świadczą o potrzebie wprowadzenia tego typu udogodnienia: 2,2 miliona osób po 75. roku życia korzystających z bezpłatnych leków, 15 milionów zrealizowanych recept, ponad 40 milionów wydanych bezpłatnych opakowań leków na najczęściej leczone choroby w tej grupie wiekowej.
Leczenie nadciśnienia tętniczego, hiperlipidemii, osteoporozy, choroby Alzheimera, cukrzycy, jaskry i innych chorób może w istotny sposób redukować „ukryty brak współpracy”, kiedy pacjenci nie przyznawali się, że nie wykupili leków. Możliwość ordynowania leków bezpłatnych dla seniorów, moim zdaniem, jest tym pacjentom bardzo potrzebna.
Znaczna większość pacjentów po 75. roku życia z niedowierzaniem początkowo, a potem z wielką ulgą przyjęła ten przywilej. Obecnie bardzo pilnują tego czy na recepcie znajdują się odpowiednie oznaczenia. Na liście leków opublikowanej 25 października znajdują się kolejne nowe preparaty.
Nie prowadziliśmy własnych badań analizujących częstość stosowania się do zaleceń lekarskich po wprowadzeniu bezpłatnych leków dla seniorów. Jednak opublikowane w 2009 roku dane badania amerykańskich pacjentów jednoznacznie wskazały, że koszty leczenia są ważną przeszkodą w stosowaniu się do zaleceń lekarskich, a różnica liczby chorych kontynuujących terapię nadciśnienia tętniczego wahała się w granicach 27-40 procent.
Ograniczenie możliwości wystawiania recept z literą „S” do lekarzy w podstawowej opiece zdrowotnej spowodowało, że pacjenci znacznie szybciej niż wcześniej przychodzą do gabinetu lekarza rodzinnego z informacją od innych lekarzy specjalistów. Zazwyczaj też wystawienie recepty na literę „S” nie stanowi jedynego problemu, z którym zgłasza się pacjent na wizytę lekarską, ale trzeba zauważyć, że od kilku lat systematycznie rośnie liczba wizyt lekarskich w POZ.
Zdarzają się jednak sytuacje, w których systemy informatyczne obsługujące dokumentację medyczną nie wprowadzają na czas wszystkich zmian, co zmusza nas do zbędnych czynności. Dlatego potrzebne są ujednolicone wymogi dla firm informatycznych, które wymusiłyby dostosowanie systemów informatycznych do wymagań użytkowników a nie wyłącznie płatnika.
Drugi istotny aspekt to nadużywanie przez starszych pacjentów możliwości otrzymywania bezpłatnych leków. Po roku od wprowadzenia recept z literą „S” na bazie własnych doświadczeń mogę powiedzieć, że istotna większość pacjentów postępuje uczciwie. Ze strony lekarzy zaś priorytetem jest dobro pacjenta, więc w sytuacji, kiedy jest to konieczne zmieniają terapię, w taki sposób, by pacjent miał szansę stosowania odpowiednich leków.
Generalnie więc, podobnie jak ponad rok temu, mogę powiedzieć, że to dobry projekt, który będzie pozytywnie procentował lepszymi efektami leczenia.