Kontrolowanie stężenia arsenu zmieni podejście do nowotworów?
Odkrycie zespołu polskiego naukowca – prof. Jana Lubińskiego – może zrewolucjonizować podejście do profilaktyki nowotworowej u kobiet w Polsce.
Foto: PAP
Badania wykazały, że zapadalność na raka piersi czy raka jajnika silnie wiąże się ze zbyt wysokim stężeniem arsenu w organizmie. Pierwiastek ten znajduje się głównie w rybach i owocach morza.
– Według mnie jest to czynnik numer jeden ryzyka raków u kobiet w Polsce albo inaczej – prewencji rakowej. Badaliśmy ponad 2 tys. kobiet w tym ok. 600 nosicielek mutacji BRCA1 – wyjaśnia prof. Jan Lubiński, kierownik Międzynarodowego Centrum Nowotworów Dziedzicznych Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie.
– Włączyliśmy je do badań, kiedy były zdrowe i obserwowaliśmy przez pięć lat. Jak arsen był na niskim poziomie, raków było bardzo mało. Jeżeli arsen był na poziomie powyżej 1,1 µg/l krwi, występowanie nowotworu zwiększało się kilkadziesiąt razy – dodaje. W sumie, ok. 150 kobiet, które wyjściowo były zdrowe, w ciągu pięciu lat zachorowało na nowotwór.
Jak zapewnia profesor, szansa, że uzyskany w badaniach wynik jest błędny nie przekracza jednego procenta. – Wszystkie dane zostały sprawdzone w międzynarodowych standaryzujących ośrodkach. Badania zostały przeprowadzone bardzo starannie. Nie ma innego znanego czynnika, który wykazywałby tak silną zależność i to jest bardzo poruszające – podkreśla profesor i dodaje, że pewne jest, że powiązany z arsenem efekt występuje u Polek. Inne populacje nie zostały sprawdzone. Polskie badania mogą więc stanowić wstęp do szeroko zakrojonych analiz na całym świecie.
Arsen znajduje się w produktach morskich – w rybach i w owocach morza.
– To nie jest kwestia zatrucia morza. Fizjologicznie arsen jest gromadzony przez morskie rośliny, które mają silną zdolność akumulacji tego pierwiastka. Roślinnością żywią się inne morskie organizmy, które później zjadamy. Wszystkie morskie gatunki – od łososia począwszy, a kończąc na śledziu – są bogate w arsen. Do tego należy wliczyć wszystkie inne produkty typu oleje z ryb. Niedawno miałem pacjentkę z rakiem jajnika. Stężenie arsenu wynosiło u niej 8,5 µg/l. Jak wspomniałem, ryzyko bardzo rośnie od poziomu 1,1 µg/l. Mieliśmy zatem do czynienia z poważnym zatruciem. Okazało się, że pacjentka zażywała polecony przez onkologa wyciąg z chrząstki rekina na poprawienie odporności – opowiada prof. Lubiński.
Pierwiastek ten w stosunkowo wysokich stężeniach znajduje się również w ryżu oraz w środkach konserwujących owoce. – Niedawno badaliśmy panią z wysokim stężeniem arsenu, która miała dietę bogatą w owoce. W pierwszym badaniu poziom arsenu wynosił 0,5 µg/l krwi, a w następnym po kilku miesiącach już 2,5 µg/l krwi. Zastanawialiśmy się, skąd tak wysoki poziom arsenu, skoro w owocach go nie ma. Okazało się, że arsen zawierają środki konserwujące owoce, w tym wypadku morele – opowiada prof. Lubiński.
Naukowiec broni się przed wydawaniem zakazów. – Nawet przez sekundę nie przyszło mi do głowy, aby głosić, że nie można jeść ryb morskich czy ryżu – mówi. – Mówię jedynie, że można to robić, kontrolując stężenie arsenu. Z dotychczas przeprowadzonych badań prof. Lubińskiego wynika, że 25 proc. kobiet ma stężenie arsenu na bezpiecznym poziomie. Połowa przebadanych na pośrednim poziomie. Wyniki kolejnych 25 proc. Polek wykazują wysoki poziom zatrucia arsenem. Na obecnym etapie nie można wystawić uniwersalnej recepty, że w ciągu tygodnia można bezpiecznie zjeść określoną ilość ryb. Zdaniem onkologa, są to kwestie indywidualne. I w taki sposób – po zbadaniu stężenia arsenu – należy ustalać zalecenia dietetyczne.
JD
Źródło: www.kurier.pap.pl