Koronawirus a RODO
Od co najmniej dwóch lat, w związku z wejściem w życie przepisów RODO, byliśmy zarzucani informacjami o konieczności ochrony danych osobowych.
Foto: pixabay.com
Teraz słyszymy, że można na lotnisku czy na przejściu granicznym mierzyć gorączkę (dane wrażliwe!), czy też przekazywać inne dane np. służbom sanitarnym, policji itd. O co więc chodzi?
Okazuje się, że w starciu z epidemią nawet RODO nie jest straszne. Przewiduje ono w swoich zapisach sytuacje związane z ochroną zdrowia i zapobieganiem rozprzestrzeniania się chorób zakaźnych.
Motyw 46 RODO wskazuje, że „przetwarzanie danych osobowych należy uznać za zgodne z prawem również w przypadkach, gdy jest to niezbędne do ochrony interesu, które ma istotne znaczenie dla życia osoby, której dane dotyczą, np. gdy przetwarzanie jest potrzebne do celów humanitarnych, w tym monitorowania epidemii i ich rozprzestrzeniania się”.W konsekwencji RODO uznało, że przetwarzanie jest zgodne z prawem m.in., gdy jest niezbędne do ochrony żywotnych interesów osoby, której dane dotyczą, lub innej osoby fizycznej (art. 6 ust. 1 lit d).
Ponadto wprowadzono wyjątek od zakazu przetwarzania szczególnych kategorii danych osobowych, tzw. danych wrażliwych (dotyczących m.in. przetwarzania danych genetycznych, danych biometrycznych w celu jednoznacznego zidentyfikowania osoby fizycznej lub danych dotyczących zdrowia) w sytuacji, gdy przetwarzanie jest niezbędne ze względów związanych z interesem publicznym w dziedzinie zdrowia publicznego, takich jak ochrona przed poważnymi transgranicznymi zagrożeniami zdrowotnymi lub zapewnienie wysokich standardów jakości i bezpieczeństwa opieki zdrowotnej oraz produktów leczniczych lub wyrobów medycznych [art. 9 ust. 2 lit i) RODO].
Beata Wierzchowska, radca prawny NIL