Krzysztof Kopeć: Ceny leków nie spadną
Wojna w Ukrainie przyczyniła się do wzrostu inflacji i osłabienia kursu złotego, co musi odbić się na kosztach produkcji medykamentów – mówi Krzysztof Kopeć, prezes Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego – Krajowi Producenci Leków, w rozmowie z Mariuszem Tomczakiem.
Jak rosyjska agresja na Ukrainę wpłynęła na rynek leków w Polsce?
Wojna w Ukrainie oddziałuje zarówno na ceny leków, jak i ich dostępność, a więc bezpieczeństwo lekowe. Już od pierwszych dni wojny zaczęły pojawiać się pewne problemy. Na przykład w polskich zakładach farmaceutycznych część pracowników była z Ukrainy, w niektórych przypadkach to nawet 10 proc. załogi. Po rozpoczęciu rosyjskiej agresji wielu mężczyzn wróciło do kraju walczyć.
Z kolei część biur naszych członków na Ukrainie w związku z wybuchem wojny została zamknięta. Poza tym sporo ich pracowników powołano do czynnej służby wojskowej. Warto wspomnieć, że nasze firmy pomagały wielu pracownikom ewakuować się z Ukrainy wraz z rodzinami i oferowały im pracę w Polsce. Obawialiśmy się również, że zabraknie papieru do wytwarzania opakowań farmaceutycznych, ponieważ znaczną jego część sprowadzano z Białorusi. Firmy zdywersyfikowały źródła dostaw, ale ceny wzrosły.
Eskalacja wojny za naszą wschodnią granicą spotęgowała wzrost kosztów energii elektrycznej i gazu. Jak to się przekłada na ceny leków?
Najpierw pandemia, a teraz wojna w Ukrainie przyczyniły się do wzrostu inflacji i osłabienia kursu złotego, co musi odbić się na kosztach produkcji medykamentów. Ceny leków refundowanych na razie pozostały takie, jak były, bo są regulowane, a firmy biorą rosnące koszty na siebie. Jednak sytuacja, w której się znaleźliśmy, sprawia, że w cenach trzeba będzie uwzględnić zarówno wzrost cen energii oraz składników do produkcji leków, inflację, jak i presję, pod którą znajduje się polska waluta.
Coraz więcej mówi się o potencjalnych brakach w dostawie prądu i gazu. Taki kryzys mocno wpłynąłby na przemysł farmaceutyczny. Gdyby choć na jeden dzień stanęły linie produkcyjne, to z uwagi na proces walidacji, obowiązujące regulacje i konieczność przestrzegania dobrych praktyk, przywrócenie produkcji mogłoby nastąpić dopiero po tygodniu lub dwóch, a nawet jeszcze bardziej odległym czasie.
Z kolei jeśli zabraknie energii do utrzymywania odpowiedniej temperatury czy wilgotności w magazynach, w których leki i substancje do ich produkcji muszą być przechowywane w określonych warunkach, co narzucają przepisy, trzeba będzie je zutylizować. Chcemy tego uniknąć.
Jesteśmy w kontakcie z Ministerstwem Zdrowia oraz Ministerstwem Klimatu i Środowiska. Staramy się o dopisanie producentów leków i substancji czynnych do listy przedsiębiorstw mających zagwarantowany możliwie najdłuższy dostęp do dostaw energii elektrycznej w sytuacji przymusowych ograniczeń w przesyle.
O ile w aptekach będzie drożej?
Pewne jest jedno – ceny leków nie spadną. Zadaniem regulatora, czyli Ministerstwa Zdrowia, jest to, by pacjenci w jak najmniejszym stopniu odczuli wzrost cen leków. Musimy się zastanowić, jak zniwelować wzrost kosztów produkcji leków, by nie odczuli tego chorzy. Zaproponowaliśmy już resortowi nowy model indeksacji cen leków, tak by zminimalizować dopłaty ponoszone przez pacjentów.
Pamiętajmy jednak, że aby mieć zagwarantowane dostawy leków w sytuacjach kryzysowych, najlepiej jak najwięcej z nich wytwarzać w kraju. Przez wiele lat przenoszono produkcję farmaceutyczną do Chin i Indii, a teraz dziwimy się, że się od nich uzależniliśmy. Produkcja w Europie nigdy nie będzie tańsza niż w Azji, choć i tam już nie jest tak tanio jak do wcześniej. Pewne jest jedno – trzeba zrobić wszystko, by było bezpieczniej, a to ma swoją cenę. Jeśli zabraknie insulin, leków przeciwcukrzycowych antybiotyków czy leków na nadciśnienie, to wiadomo, jak to się skończy dla pacjentów.
Poza tym część ekspertów zwraca uwagę, że trwa nie tylko agresja Rosji na Ukrainę, ale równocześnie toczy się wojna gospodarcza między Wschodem i Zachodem. Trzeba zdawać sobie sprawę, że Chiny wytwarzają najwięcej substancji czynnych, a Indie produkują najwięcej na świecie leków. Oba kraje, w wersji optymistycznej, są neutralne wobec zawieruchy trwającej za naszą wschodnią granicą, ale nie wiadomo, czy dalej tak będzie i czy nie opowiedzą się po stronie, po której byśmy nie chcieli.