Książki z autografem
Za nami dziwne wakacje. Uspokojenie przed burzą. Nadzieja zmieszana ze strachem. Poszukiwanie wytchnienia w covidowej mgle. Zbieranie sił, by nadrobić kulturalne zaległości, odnowić kontakty towarzyskie i znaleźć wytchnienie w literach i obrazach.
Po kilkunastu miesiącach można było wreszcie się spotkać w gronie pisarzy lekarzy. Kraków, jak zawsze, przywitał nas z otwartymi rękami i gościnnością Salonu Poezji Anny Dymnej w Narodowym Starym Teatrze. Pretekstem było mistrzowskie czytanie utworów Józefa Barana, ale także konieczność zastanowienia się nad powrotem do normalności i, jak zawsze, wymiana książek z serdecznymi dedykacjami. Pierwszą wziąłem do ręki „Rzeczywistość Niedokładną” profesora Waldemara Hładkiego wydaną przez UPPL. „Tego ranka oddycham wierszem”…
I wracam do salonu. Tym razem za pośrednictwem wspomnieniowego albumu nadesłanego przez doktor Janinę Czeriakiewicz-Bolińską, która przez wiele lat gromadziła „pod skrzydłami Muz” białostockie towarzystwo artystyczno-lekarskie. Kilkadziesiąt metrów mieszkania stało się sceną wieczorów „cebulowych” i „śledziowych”, wypełnionych po brzegi zabawą, dyskursem, literaturą i muzyką. Ciekaw jestem, czy we współczesnych realiach takie cykliczne spotkania, poza instytucjami kultury, w prywatnych domach, gdziekolwiek jeszcze się odbywają.
Tymczasem w Toruniu doktor Janusz Czarnecki postanowił przybliżyć czytelnikom przyszłość ludzkości. W nowej książce science fiction „Konektom. Cudowny, ukryty świat” proponuje „intelektualną przygodę”. „Ta podróż w czasie i przestrzeni – jak pisze w recenzji szef Związku Literatów Polskich Marek Wawrzkiewicz, współpracujący z lekarskimi salonami literatury – domaga się refleksji o tym, skąd jesteśmy i dokąd możemy dotrzeć”.
Z gwiazd trzeba wrócić na Ziemię, gdzie „jakby w skał pęknięciu // zaczarowanym zakątku świata // pośród bujnej roślinności // śpiewa woda”. „Kanion” i inne wiersze doktor Mirosławy Kuchciak-Brancewicz z Łodzi, przebierają „W smakach życia”, przygotowując liryczne przepisy na kulinarną ucztę. Z dalekomorskiej łodzi komandora-doktora Zbigniewa Jabłońskiego słyszę „Rapsodię Gdyńską” – rzadko już dzisiaj spotykaną formę poematu o ludziach zaangażowanych w budowę nowego miasta. Do pieśni dołączyły utwory innych pisarzy lekarzy, wydane w almanachu, będącym pokłosiem „Gdyńskich spotkań ze słowem” z 2020 r. odbywających się w „covidowym cieniu”.
W czerwcu spotkałem się z lekarzami na plenerze malarskim w Koszelówce niedaleko Płocka. Warsztaty zorganizowane przez doktora Włodzimierza Cerańskiego po raz dwudziesty, miały mniejszą niż zwykle frekwencję, ale dorobek artystyczny naprawdę imponujący. Do domu wróciłem ze świeżo wydanym albumem portretów namalowanych przez Mieczysława Chruściela. Kilka dni później Prezes Magda Wiśniewska z izby w Szczecinie dopowiedziała w uroczystym piśmie, że zbiór powstał z okazji 100-lecia samorządu lekarskiego w Polsce. „Malarz lekarzy” zachwyca po raz kolejny.
Tymczasem „Lato // Wpada w pajęczynę jesieni” – pisze w ostatnim wersie doktor Anna Pituch-Noworolska. Koniec remanentu w domowej bibliotece. Czas wracać do pisania epikryz z pola nierównej walki z pandemią, spierania się z władzą i przeciwstawiania głupocie.
Jarosław Wanecki, pediatra, felietonista