24 listopada 2024

Kwiaty polskie

70 lat temu ukazało się pierwsze wydanie poematu dygresyjnego Juliana Tuwima. Nieukończone dzieło wciąż inspiruje do refleksji. Dlatego, gdy „jestem chory” (nie sam przecież), „na jakąś rozpacz przemijania”, proponuję kulturalny powrót do poetyckich metafor.

Foto: pixabay.com

Wiele bukietów, „wiązanych wzwyż i stromo”, trzeba przygotować z okazji jubileuszy 2019 r. 100-lecie świętują PCK i Ministerstwo Zdrowia. 80 lat temu wybuchła II wojna światowa. Po raz 75. wspomnimy Powstanie Warszawskie. Od 40 lat zmienia się „oblicze Ziemi, tej Ziemi”.

W kwietniu 1989 r. zakończono obrady Okrągłego Stołu, dzięki którym przeprowadzono wybory czerwcowe i powołano rząd Tadeusza Mazowieckiego. Już dwie dekady Polska należy do NATO, a od 15 lat do Unii Europejskiej. W tym czasie pracę rozpoczęło pokolenie, które nie pamięta stanu wojennego. Historia oczekiwań zatoczyła koło, w którym jedną z osi jest samorząd lekarski i zdrowie Polaków. „Symboliczny kwiatek do kożucha”.

Ileż się nad nią nawzdychały*

Kuzynki, ciotki i bratowe,

Bardzo poczciwe, ale… zdrowe (…)

Ileż zbawiennych dla jej serca

Każda z nich rad gotowych miała! (…)

Albo mówiły: rzuć to wszystko

I tych doktorów i lekarstwa

Tobie potrzebne towarzystwo…

Z inicjatywy Polskiego Towarzystwa Lekarskiego, 30 lat temu, Sejm PRL uchwalił ustawę o izbach lekarskich. Ostatnią w swojej kadencji, a jednocześnie pierwszą, która po półwieczu otwierała drzwi obywatelskiego samostanowienia. Iluzja świeżości trwała krótko. Nieprzewidywalne i niezbadane zaczęły być losy kolejnych reform, ustaw karcących i faktycznego odejścia od wolności zawodu, zdanego na łaskę władzy. Z obiecywanych róż często zostawały tylko kolce.

W niewoli jestem u bez mała,

160-ciu funtów ciała,

U powikłanej maszynerii

Mózgowych zwojów, żył, arterii,

U poplątanych nerwów, kiszek,

Worków, pęcherzy, miechów, komór,

Zębatych szczelin, jam, otworów,

Pulsuję, dudnię, sapię, dyszę,

Bój we mnie nie wybuchłych chorób,

Pęd we mnie cieczy, soków, płynów,

Wytwórnia kwasów, miazg, zaczynów,

Żyję, genialna kupa gnoju,

Na łaskę i niełaskę zdany

Nieprzewidzianych, niezbadanych

Wybryków, doznań i rozstrojów,

Na samowolę i kaprysy,

Mikroskopijnych we mnie rojów.

Do wazonu odrodzonych izb lekarskich wkładamy kwiaty umiejętności i pomyłek. Obok płatków szlachetnych, wonnych i krzyczących kolorami, są tam też bardziej stonowane i polne. W bukietach nie raz, nie dwa, są też chwasty, z którymi nie potrafimy się obchodzić, zaciskając łykiem odcięte od korzeni wodonośne łodygi.

… A gdy będziemy, Nekropolu,

Przybliżać się do twych przedmieści,

Klękniemy kwarantanną w polu,

Nadziei pełni i boleści:

Nadziei – że nam przyjaciele

Naprzeciw wyjdą z Miasta Krzyżów,

Niosący w oczach przebaczenie

I łzy radości, a nie wyrzut.

Niech perłowe, jubileuszowe porządki wygarną z izbowych pamięci „poemat dygresyjny” o społecznikach w białych kitlach. O ogrodnikach, którym chciało się niekoniunkturalnie pracować na rzecz wszystkich – na chwałę godności dwóch zawodów. Dobra lekarska sława dopełni metaforę kwiatów, medali na piersiach, znaczenia słów podstawowych oraz historycznych wystąpień o cyklach kwitnienia i przemijania.

Jarosław Wanecki

* Wszystkie cytaty zaczerpnięto z poematu „Kwiaty polskie” Juliana Tuwima