Nie trzeba nas kochać, wystarczy rozumieć naszą pracę
Z Jolantą Orłowską-Heitzman, przewodniczącą Naczelnej Komisji Rewizyjnej Naczelnej Izby Lekarskiej, rozmawiają Ryszard Golański i Marta Jakubiak.
Foto: Marta Jakubiak
Po pierwsze, gratulujemy objęcia funkcji przewodniczącej Naczelnej Komisji Rewizyjnej VIII kadencji. Od czego komisja rozpocznie prace i jaki będzie w niej podział ról?
Dziękuję za gratulacje. Opadły emocje związane z wyborami, teraz czeka nas praca. Zostało już wybrane prezydium, w skład którego weszli: wiceprzewodniczący Paweł Sobieski z OIL w Płocku i wiceprzewodnicząca lekarz dentysta Halina Teodorczyk z OIL Szczecin, sekretarzem został Filip Płużański z OIL w Łodzi, a zastępcą sekretarza Jarosław Król z WIL w Poznaniu. Po wyborach spotkaliśmy się w tym wąskim gronie i ustaliliśmy, że jeszcze przed wakacjami musimy pochylić się nad regulaminem pracy Naczelnej Komisji Rewizyjnej i spojrzeć na ten dokument całościowo. Od tego zaczniemy.
Dlaczego chcecie wrócić do regulaminu?
Musimy sprawdzić, czy jest spójny z aktami prawnymi, które obowiązują w Naczelnej Izbie Lekarskiej. Taki powinien być. Konieczne jest spotkanie ze wszystkimi przewodniczącymi okręgowych komisji rewizyjnych i przedyskutowanie kwestii regulaminów w okręgowych izbach lekarskich. Chcemy wspólnie stworzyć jednolity regulamin dla wszystkich. Wiemy, że obecnie wygląda to różnie.
Ilu członków NKR zostało wybranych ponownie, czyli kontynuują pracę kolejną kadencję?
Dwóch. Pozostali to osoby nowo wybrane. Część kolegów jest też jeszcze w innych organach swoich okręgowych izb i muszą w najbliższych dniach zdecydować się, czy będą w NKR, czy też pozostaną w swojej izbie. Chciałabym zapoznać się raz jeszcze, bardzo szczegółowo, ze sprawozdaniem NKR VII kadencji i zrobić bilans otwarcia. Planuję też spotkać się z szefem Komisji Finansowo-Budżetowej i nowo wybranym skarbnikiem NRL, by zobaczyć, jaki jest bilans otwarcia u nich, bo jako komisja rewizyjna mamy mieć pieczę nad gospodarką finansową całej izby. Czekamy też na ustalenia NRL odnośnie podejmowania w najbliższym czasie nowych uchwał, które zahaczają o gospodarkę finansową, gdyż nic się nie dzieje bezkosztowo. Na pewno będziemy na bieżąco spotykać się i szybko interweniować, jeśli zajdzie taka potrzeba.
Czasami powstają wątpliwości, szczególnie w okręgowych komisjach rewizyjnych, co do zakresu kompetencji komisji rewizyjnej. Słyszeliśmy niejednokrotnie o sporach między niektórymi okręgowymi radami lekarskimi a komisjami rewizyjnymi. Jak planują państwo rozwiązać ten problem?
Ten spór to spuścizna po komisjach rewizyjnych poprzednich kadencji. Muszę zapoznać się z dokumentami i wnioskami, które wypływały w tamtym czasie, a także sprawdzić, czy są kwestie, które na bieżąco nie były regulowane. Trzeba też wyjaśnić, na czym ma polegać nadzór naczelnej komisji nad okręgowymi.
No właśnie, o to swego czasu też był ogromny spór…
Komisje okręgowe czasem negują nadzór Naczelnej Komisji Rewizyjnej, ale przecież jest on zapisany w ustawie z dnia 2 grudnia 2009 r. o izbach lekarskich oraz w regulaminie wyznaczającym ramy działania komisji, który został przyjęty uchwałą Krajowego Zjazdu Lekarzy. Trzeba to raz jeszcze prześledzić i przypomnieć. Podobny spór miał miejsce, kiedy kierowałam jednym z naczelnych organów izby, pełniąc funkcję Naczelnego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej. Wówczas opracowaliśmy wewnętrzny regulamin urzędowania rzeczników i sądów lekarskich, by wyraźnie określić kompetencje i by ich praca została ujednolicona. Teraz trzeba ustalić, czy mamy ingerować w prace OKR, czy jedynie interweniować w sprawach spornych. W jakim zakresie ma to być współpraca i pomoc, a w jakim jedynie nadzór. Na pewno od września, kiedy zakończy się czas urlopów, rozpoczniemy intensywne prace.
Dlaczego zdecydowała się pani przewodniczyć Naczelnej Komisji Rewizyjnej?
Ta dziedzina działalności samorządu zawsze była daleko ode mnie. Przez dwadzieścia lat parałam się sprawami odpowiedzialności zawodowej, potem przez cztery lata byłam członkiem Naczelnej Rady Lekarskiej. Lubię podejmować nowe wyzwania.
Czy jest coś, czego się pani obawia, obejmując tę funkcję?
Raczej nie jestem osobą, która się boi. Najpierw, jak wspomniałam już, muszę zrobić bilans otwarcia, żeby wiedzieć, z jaką sytuacją mam do czynienia. Potem przyjdzie czas na ocenę. Jeżeli z bilansu zamknięcia poprzednich kadencji wypływają jakieś konstruktywne wnioski, to będziemy kontynuować prace we wskazanym wcześniej kierunku. Wszystkie decyzje będziemy podejmować kolegialnie, chociaż regulamin daje możliwość przewodniczącemu podejmowania samodzielnych decyzji i inicjowania działań. Według mnie współdecydowanie jest jednak lepsze i bardziej odpowiedzialne. Żyjemy w dobie komputerów, więc porozumiewanie się na odległość nie stanowi problemu. Można wysłać informacje do wszystkich członków komisji i otrzymać od nich opinie w danej sprawie bez konieczności ściągania ich w tym celu z całej Polski do Warszawy. Aczkolwiek, jeżeli zajdzie potrzeba osobistego stawiennictwa, takie spotkania będziemy organizować. Chcemy też zobaczyć, jak w praktyce działają komisje w okręgowych izbach lekarskich, dlatego planujemy odwiedzać izby.
Kompetencje niektórych pozostawiają wiele do życzenia…
Myślę, że taka sytuacja wynika z niewiedzy. I to jest jeszcze jeden obszar, który musimy zagospodarować – jak najszybciej przeprowadzić niezbędne szkolenia. Jeżeli członkowie komisji albo ich przewodniczący nie znają tajników gospodarki finansowej, a zakładam, że w niektórych przypadkach tak może być, to powinni być przeszkoleni przez fachowców. Gospodarujemy wspólnymi pieniędzmi, więc trzeba robić to odpowiedzialnie i mądrze.
Jak ważne są komisje rewizyjne w strukturach izb?
Ogromnie ważne, gdyż prowadzą nadzór nad gospodarką finansową samorządu. To są społeczne pieniądze wszystkich lekarzy. Pamiętam dyskusję, która toczyła się dwie kadencje temu, czy komisja rewizyjna może ingerować w decyzje rad lekarskich.
Może?
Moim zdaniem od tego są inne organy izb lekarskich – są to Naczelna Rada Lekarska lub okręgowa rada lekarska, jak również Krajowy Zjazd Lekarzy lub okręgowy zjazd lekarzy. Zresztą nasze komisje rewizyjne nie mają takich kompetencji, aczkolwiek inne organy izby winny liczyć się z opiniami wydawanymi przez komisje rewizyjne. Uważam, że tylko współpraca organów izb lekarskich, oparta na wzajemnym szacunku i zrozumienia dla wykonywanej pracy, da efekty oczekiwane przez Koleżanki i Kolegów. Rzetelnie wykonujmy swoją pracę i działajmy w granicach obowiązujących przepisów prawa. Osoby sprawdzające gospodarkę i finanse nie muszą być kochane, ale należy zrozumieć ich pracę i to, do czego zostały powołane.