Ojcostwo, które nie cieszy. Depresja okołoporodowa u mężczyzn
Mężczyźni czują radość, kiedy uda im się pokonać depresję okołoporodową, bo odzyskują rodzinę – mówi dr n. med. Marlena Sokół-Szawłowska w rozmowie z Lidią Sulikowską.
O depresji okołoporodowej kobiet mówi się coraz częściej. Zdecydowanie rzadziej słyszymy, że ten problem może dotyczyć panów. Jak duża jest skala tego zjawiska?
Mamy niewiele doniesień naukowych na ten temat. Według dostępnych danych statystycznych około 10 proc. mężczyzn doświadcza epizodów depresji związanych z powiększeniem się rodziny o różnym nasileniu – od łagodnych, przez umiarkowane, aż po ciężkie. W przypadku kobiet odsetek jest większy i sięga 24 proc.
Z jakich powodów najczęściej dochodzi do zachorowania?
Ciąża i narodziny dziecka rewolucjonizują dotychczasowe życie pary. Jest mniej czasu na hobby, dużo więcej obowiązków, a uwaga partnerki jest przekierowana na macierzyństwo. Pod koniec ciąży kontakty seksualne co do zasady są rzadsze bądź mniej satysfakcjonujące. Pojawienie się dziecka zaburza naturalny rytm okołodobowy rodziców, co doprowadza do zmęczenia oraz problemów ze snem.
To całkowita zmiana stylu życia, do której czasem trudno się dostosować. Zamiast radości pojawia się frustracja. Wielu ojców obawia się też, czy udźwignie ciężar finansowy związany z powiększeniem rodziny. U jednego z moich pacjentów przyczyną zachorowania na depresję był stres związany z tym, że ciąża partnerki okazała się bliźniacza, a on nie był w stanie kupić większego mieszkania.
U mężczyzn może też pojawić się obawa o to, czy sprostają roli współczesnego taty – angażującego się w opiekę nad dzieckiem i czerpiącego radość z tacierzyństwa – zwłaszcza jeśli ich własne dzieciństwo odbiegało od ideału i nie mają skąd czerpać wzorców. Co więcej, jeśli te wspomnienia są traumatyczne, mogą pojawić się lęki, że mężczyzna będzie tak złym tatą jak jego własny ojciec.
Poza tym w organizmie taty po narodzinach dziecka dochodzi do zmian biologicznych, między innymi hormonalnych. Spada poziom testosteronu, co ma sprawić, że ojciec wycisza się pod kątem prokreacyjnym i skupia nad opieką nad dzieckiem. Z drugiej strony nadmierny spadek tego hormonu zwiększa ryzyko wystąpienia depresji.
Kto jest w największej grupie ryzyka?
Po pierwsze, mężczyźni, którzy w przeszłości chorowali na depresję. Okres okołoporodowy może stać się czynnikiem spustowym. W grupie podwyższonego ryzyka są też panowie oczekujący pierwszego dziecka.
Oni szczególnie martwią się kwestiami ekonomicznymi i socjalnymi. Dane naukowe potwierdzają też, że jeśli matka choruje na ciężką postać depresji poporodowej, to ryzyko wystąpienia tej choroby u ojca wzrasta o 50 proc. Rodzina to system, jeśli jeden z jego elementów niedomaga, to sypią się kolejne.
Czy postawienie trafnej diagnozy jest trudniejsze w przypadku panów niż pań?
Generalnie depresja u mężczyzn, nie tylko okołoporodowa, często ma atypowe jak na tę chorobę objawy. Mężczyźni oczywiście mogą tradycyjnie mieć obniżony nastrój i odczuwać smutek. Ale może też pojawić się agresja, rozdrażnienie, ucieczka w pracę, zaburzenia odżywiania i snu, problemy z koncentracją, nadmierna senność w dzień, większa podatność na stres, dłużej utrzymujące się dysfunkcje seksualne, a także objawy lękowe, których wcześniej nie było.
Mam na myśli zarówno lęk wolno płynący, jak i napadowy – w sytuacjach, które kiedyś nie wiązały się z takimi emocjami. Kolejny charakterystyczny objaw to sięganie po używki jako sposób na rozładowanie napięcia. Do tego stopnia, że mogą prowadzić do uzależnień.
Generalnie chodzi o zachowania, których wcześniej nie było, na przykład nadmiarowe jedzenie, częstsze sięganie po alkohol, wybuchy gniewu. To są sygnały alarmowe. Każda nietypowa zmiana stanu psychicznego, która zaburza funkcjonowanie i trwa co najmniej dwa tygodnie, powinna niepokoić. Chodzi o stany, których nie można tłumaczyć tym, że się urodziło dziecko. To zawsze jest coś nadmiarowego.
Pamiętajmy też, że męska depresja okołoporodowa może pojawić się już od pierwszego trymestru ciąży partnerki aż do roku po narodzinach dziecka. Najczęściej ujawnia się 3-6 miesięcy od porodu. W wychwyceniu symptomów i postawieniu prawidłowej diagnozy warto posiłkować się 13-punktową Gotlandzką Skalą Męskiej Depresji (The Gotland Male Depression Scale, GMDS).
Czy mężczyźni mają problem ze zgłoszeniem się po pomoc? Może wolą zacisnąć zęby i tłumaczyć sobie, że przecież żadnemu rodzicowi nie jest łatwo po przyjściu na świat dziecka, a już na pewno nie jest im tak trudno jak kobietom, które ponoszą największy trud związany najpierw z donoszeniem ciąży, a następnie opieką nad noworodkiem.
Zdecydowanie jest to schemat myślenia, który może powodować brak śmiałości w mówieniu o swoich problemach, bo to oznaczałoby, że mężczyzna dokłada swojej rodzinie dodatkowych trosk w i tak niełatwym czasie.
Ojciec ma być dzielny i wspierający, tego oczekuje od niego otoczenie. Dlatego nawet jeśli podskórnie czuje, że ma problem, przez długi czas racjonalnie tłumaczy swój stan: „Jestem zmęczony, bo nie dosypiam ze względu na budzące się w nocy dziecko, dużo pracuję, bo przecież muszę zapewnić byt swojej rodzinie”.
Jak można im pomóc w przełamaniu tego tabu? Co robić, aby nie cierpieli w samotności?
Młode mamy coraz rzadziej wahają się zgłaszać do specjalisty z problemem depresji poporodowej, bo mówi się o niej coraz szerzej. Praca nad zwiększaniem świadomości społeczeństwa, że coś takiego może się przytrafić także ojcom, zapewne mogłaby chociaż trochę poprawić ich sytuację.
Wiadomo także, że mężczyźni są mniej skłonni do rozwiązywania problemów zdrowotnych u specjalisty. Trudno im wykonać ten pierwszy krok. Najczęściej trafiają do lekarza, bo ich zmotywowała osoba najbliższa, czyli często partnerka. Ona jest najbardziej wyczulona na zmiany w zachowaniu partnera.
Są jednak pacjenci, którzy potrafią dobrze maskować chorobę i nawet po zdiagnozowaniu byli w stanie ją ukrywać przed najbliższymi. Chcieli ich w ten sposób chronić, nie zadręczać swoimi problemami. Znam przypadek chorego, który poprosił lekarza prowadzącego, aby ten na okres ciąży usunął jego żonę z grona osób upoważnionych do informowania o jego stanie zdrowia.
Z moich doświadczeń klinicznych wynika, że mężczyzna sam z siebie szuka pomocy u psychiatry zazwyczaj dopiero wtedy, gdy zaczyna mieć problemy, które negatywnie wpływają na jego życie zawodowe, np. zdecydowanie gorszą koncentrację uwagi, słabszą pamięć. Zauważa, że pracuje gorzej niż dotychczas. Pracodawca ma te same oczekiwania, co kiedyś, a on nie daje rady. Często nie łączy tego jednak z depresją.
Jaką rolę w postawieniu diagnozy mogą odegrać pracownicy medyczni podstawowej opieki zdrowotnej?
Pielęgniarki środowiskowe, lekarze rodzinni i pediatrzy są coraz bardziej wyczuleni na problem depresji okołoporodowej u kobiet, więc myślę, że oni mogliby być bardzo pomocni w wychwyceniu, że świeżo upieczony tata również może jej doświadczać.
Zdaję sobie jednak sprawę, że trudno to zrobić, bo podstawowa opieka zdrowotna (POZ) jest bardzo przeciążona. Myślę jednak, że nawet prosty skrining w postaci testu przesiewowego za pomocą skali GMDS mógłby wskazać osoby zagrożone.
Dlaczego wdrożenie leczenia jest tak ważne?
Nieleczona depresja wpływa destrukcyjnie nie tylko na chorego, ale i całą rodzinę. Pogarsza się relacja z partnerką i oczywiście z dzieckiem. Jeśli tata jest wycofany, unika z nim kontaktu twarzą w twarz, nie bawi się, nie pielęgnuje. Są to straty, które później trudno nadrobić. Zaburzona więź z dzieckiem wpływa na jego rozwój i może wywoływać zaburzenia behawioralne.
Z własnej praktyki zawodowej mogę powiedzieć, że mężczyźni czują ogromną radość, kiedy uda im się pokonać chorobę. Dlaczego? Bo odzyskują rodzinę. Pamiętam pacjenta, który bardzo chciał towarzyszyć partnerce w narodzinach, ale bał się, że jego stan psychiczny zniszczy ten moment. Depresja pojawiła się u niego już w II trymestrze ciąży żony.
Ciąża była nieplanowana, a na dodatek istniało ryzyko urodzenia dziecka z wadami. Do tego ich mieszkanie było zbyt małe. To przytłoczyło mężczyznę. Na szczęście na czas wdrożyliśmy leczenie farmakologiczne wsparte psychoedukacją. Do remisji choroby doszło jeszcze przed porodem. Pacjent był przeszczęśliwy, że mógł uczestniczyć w narodzinach i opiece nad zdrowym noworodkiem.
* * *
Dr n. med. Marlena Sokół-Szawłowska – lekarz psychiatra i certyfikowany terapeuta CBT, pracownik Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie, autorka monografii naukowych (m.in. na temat depresji, ChAD, wypalenia zawodowego i profilaktyki samobójstw), zajmuje się głównie zaburzeniami afektywnymi, od 2016 r. jako pierwszy specjalista w Polsce koordynowała międzynarodową współpracę z Europejskim Sojuszem Przeciwko Depresji (European Alliance Against Depression – EAAD).