Osoba bliska a osoba najbliższa
Lekarz bez wykształcenia prawniczego może mieć wątpliwości, kogo uznać za osobą bliską pacjenta – mówi prof. Jacek Sobczak, sędzia Sądu Najwyższego, prodziekan Wydziału Prawa Uniwersytetu SWPS w Warszawie, w rozmowie z Ryszardem Golańskim i Martą Jakubiak.
Foto: Marta Jakubiak
Co to znaczy „osoba bliska”, kim jest „osoba najbliższa” – komu lekarz może udzielić informacji?
Konsekwencją wspomnianych zmian w tekście ustawy z 5 grudnia 1996 r. o zawodach lekarza i lekarza dentysty jest nowelizacja art. 14 ustawy z dnia 6 listopada 2008 r. o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta. Niestety brak korelacji pomiędzy tymi dwoma ustawami.
W ustawie z 6 listopada 2008 r. zmieniono bowiem treść ust. 3 art. 14, który brzmi obecnie „Osoby wykonujące zawód medyczny z wyjątkiem przypadków, o których mowa w 2 pkt. 1-3 i 2a, są związane tajemnicą również po śmierci pacjenta, chyba że zgodę na ujawnienie tajemnicy wyrazi osoba bliska.”. Oczywiście dla prawnika nie ulega tu wątpliwości, że taką osobą jest osoba wskazana w treści art. 3 ust. 1 pkt. 2 tej ustawy.
W praktyce lekarz nie mający wykształcenia prawniczego może mieć wątpliwości, czy taką osobą bliską nie jest być może osoba wskazana np. w treści art. 115 § 11 k.k., który nie dość, że traktuje o „osobie najbliższej”, to dodatkowo określa nieco inny zakres podmiotów. Nowelizując ustawę z 6 listopada 2008 r. dodano oczywiście, że zwolnienia z tajemnicy nie stosuje się jeśli ujawnieniu sprzeciwia się inna osoba bliska. Tak więc również osoby wykonujące zawód medyczny staną przed dylematem, czy czasami żądaniu ujawnienia tajemnicy nie sprzeciwiają się jakieś osoby bliskie w rozumieniu ustawy, które np. nie wiedzą o śmierci pacjenta, przebywają za granicą, odbywają służbę wojskową, a kontakt z nimi jest utrudniony.
Odpowiedź na to pytanie nie jest taka prosta. Nie możemy powiedzieć, że jest jeden kodeks, w którym wszystko zostało zapisane, jednak przed wprowadzeniem nowej ustawy lekarskiej nie było wewnętrznych sprzeczności pomiędzy poszczególnymi aktami prawnymi, a po 10 czerwca są. Art. 115 k.k. w par. 11 mówi o osobie najbliższej, nie bliskiej. Jest nią małżonek, wstępny, zstępny, rodzeństwo, powinowaty w tej samej linii lub stopniu, osoba pozostająca w stosunku przysposobienia oraz jej małżonek, a także osoba pozostająca we wspólnym pożyciu.
To, co nakreślono w „ustawie lekarskiej”, to krąg osób bliskich definiowany w rozumieniu art. 3 ust. 1 pkt 2 ustawy z 6 listopada 2008 r. o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta, gdzie osoba bliska to małżonek, krewny lub powinowaty do drugiego stopnia w linii prostej, przedstawiciel ustawowy, osoba pozostającą we wspólnym pożyciu lub osoba wskazana przez pacjenta. Nie rozumiem, dlaczego to inny krąg niż w prawie karnym i inny krąg niż w prawie cywilnym.
Skąd ta rozbieżność – pomyłka, zabieg celowy?
Obawiam się, że to pokłosie takiego oto myślenia kolejno pracujących sejmów, nie tylko tego: przed nami nie było nic, stanowimy więc ustawę. Nikt nie zadaje sobie trudu, żeby sprawdzić istniejące już akty normatywne i kiedy po uchwaleniu ustawa wchodzi w życie, okazuje się, że jest sprzeczna z innymi przepisami albo nieprecyzyjna.
Kiedyś jeszcze słuchano biura legislacyjnego Sejmu, teraz biuro sobie, a życie sobie. Zresztą posłowie, niekoniecznie tego Sejmu, ale generalnie posłowie, przez pierwsze lata swojego urzędowania uważają, że mogą wszystko. Tymczasem nie mogą wszystkiego. Ale nie wytłumaczy im się tego, w tej kadencji będzie chyba wyjątkowo trudno to zrobić. Muszą się mocno poparzyć, żeby tę prostą rzecz zrozumieć.
Jak nowa regulacja może wpłynąć na praktyczne wykonywanie zawodu przez lekarzy?
Tylko negatywnie. Najczęściej lekarz nie jest jednocześnie prawnikiem. Ma przed sobą gąszcz przepisów, których na pewno nie przeczyta w całości, zapozna się tylko z wybranymi. Kiedy wpisze się w LEX [System Informacji Prawnej – przyp. red.] „medycyna”, wyskoczy spis 9 stron aktów normatywnych z dzienników ustaw, a nie ma tam zapisów prawa unijnego. Lekarz nie jest w stanie opanować tego materiału, chociażby dlatego, że ma na studiach niewiele zająć z prawa, o ile w ogóle je ma.
To fakt. Są ogromne różnice w nauczaniu prawa na studiach medycznych.
Prawo medyczne to nowa dyscyplina czy też gałąź prawa. Jako prawnicy spieramy się o to. Generalnie prawo dzieli się na gałęzie, w ramach których są dyscypliny. Ja opowiadam się za tym, że jest to odrębna gałąź. Nie kształci się w tym kierunku, poza nielicznymi wyjątkami, także prawników. Zanim z grona tych uczniów wyjdzie doktor habilitowany, trochę to potrwa. W Polsce specjalistów od prawa medycznego nie ma wielu. Młodzi wolą pracować jako radcowie prawni albo adwokaci, nie chcą zostawać na uczelni.
Zobacz konferencję naukową pt. „Marihuana – lek czy zagrożenie?”:
„Ignorantia iuris nocet” (łac. nieznajomość prawa szkodzi) – to jedna z podstawowych zasad prawa, pokrewna do „Ignorantia legis non excusat” (łac. nieznajomość prawa nie jest usprawiedliwieniem). Nawet jeśli nie interesuje cię prawo medyczne, warto regularnie śledzić dział Prawo w portalu „Gazety Lekarskiej”. Znajdziesz tu przydatne informacje o ważnych przepisach w ochronie zdrowia – zarówno już obowiązujących, jak i dopiero planowanych.