Piotr Kościelniak: Hej ho, hej ho, gdzie to KPO
Proces poszukiwania i zdobywania różnego rodzaju funduszy, grantów i pożyczek w ochronie zdrowia przypomina błądzenie po pokrytym gąszczem labiryncie zaopatrzonym w liczne zapadnie z ostrymi kolcami kar finansowych.

Między pułapkami czają się kontrolerzy, a obok nich stoją sprytni prawnicy, którzy „za symboliczną opłatą” pokierują nas do skarbu i zabezpieczą drogę wyjścia.
Jednocześnie wielu lekarzy i lekarzy dentystów prowadzi własne przedsiębiorstwa, dla których taki skarb – specjalne fundusze na modernizację, sprzęt, remonty czy szkolenia – to element normalnej praktyki biznesowej. Właściwie dlaczego o pomoc mogą występować właściciele solariów, kawiarni i hoteli, a nie mogliby z niej korzystać wysoko kwalifikowani specjaliści w dziedzinie medycyny?
W dodatku za te środki podnoszą oni wiedzę, modernizują sprzęt w gabinetach czy chociażby wprowadzają zmiany architektoniczne zwiększające dostępność placówek dla niepełnosprawnych. No, w każdym razie nie kupują ekspresów do kawy czy jachtów do czarteru w celu „podniesienia odporności”.
Dlatego postanowiliśmy w „Gazecie Lekarskiej” odczarować temat funduszy i narysować mapę tego labiryntu – wprawdzie dość pobieżną (dokładna zajęłaby to i jeszcze kolejne dwa wydania) – ale wystarczającą, aby wiedzieć, od czego zacząć, co przygotować i czego absolutnie unikać. Programy wsparcia w tym obszarze są bardzo zróżnicowane – na co innego mogą liczyć duże placówki, a na co innego indywidualne praktyki.
Ale z drugiej strony ostrzejsze są kryteria i wymogi proceduralne przy przyznawaniu tych naprawdę dużych kwot (na własne uszy słyszałem na ulicy Miodowej w Warszawie, w siedzibie Ministerstwa Zdrowia, pytanie „najwyższych czynników”, w jaki sposób przy przyznawaniu finansowania dla szpitali można ominąć system IOWISZ), a zdobycie tych mniejszych nie wymaga aż tak wielkich wysiłków i dogłębnej znajomości regulacji.
A przy tym nawet te niższe kwoty wsparcia są nie do pogardzenia. Warto po nie sięgnąć i potraktować jako element wsparcia i rozwoju zawodowego. Jeżeli nie odczarujemy tematu funduszy, polski system ochrony zdrowia będzie musiał obejść się smakiem. Tym samym przyklepiemy też złą praktykę, że z europejskich funduszy różne Mędrki i Gburki kupią sobie jachty, a lekarze i lekarze dentyści będą się temu tylko biernie przyglądać. Jak Nieśmiałek i Gapcio.
Piotr Kościelniak
Źródło: „Gazeta Lekarska” nr 10/2025