22 listopada 2024

Polskie innowacje: Jak udało się pokonać SM

Doktor Katarzyna Donskow-Łysoniewska, adiunkt Wydziału Biologii Uniwersytetu Warszawskiego i kierownik Samodzielnej Pracowni Parazytologii Wojskowego Instytutu Higieny i Epidemiologii w Warszawie, w dziewięć dni całkowicie wyleczyła myszy ze stwardnienia rozsianego.

Katarzyna Donskow-Łysoniewska w dziewięć dni wyleczyła myszy ze stwardnienia rozsianego

Foto: archiwum prywatne

Odkryty mechanizm być może okaże się skuteczny u ludzi, i to w przypadku leczenia także innych chorób autoimmunizacyjnych. Z autorką obiecującej metody rozmawia Lidia Sulikowska.

W jaki sposób myszy zostały wyleczone?

Badania opierają się na założeniach tzw. helmintoterapii, czyli terapii chorób autoimmunizacyjnych przy użyciu żywych robaków, głównie nicieni jelitowych.

Wiemy, że nicienie, aby utrzymać się w żywicielu, modulują reakcje układu odpornościowego, m.in. aktywnie hamują reakcje zapalne nie tylko w miejscu/tkance, w której przebywają, ale także ogólnoustrojowo – wobec antygenów niezwiązanych z zarażeniem. Tym samym u żywicieli z chorobami autoimmunizacyjnymi w czasie zarażeń nicieniami obserwuje się zahamowanie objawów choroby. Podejmuje się, co prawda, próby kliniczne leczenia żywymi nicieniami, jednak jest to terapia kontrowersyjna.

Pomijając aspekt etyczny, helmintoterapia ma szereg ograniczeń, m.in. larwy żywych nicieni, zanim osiedlą się w jelicie pacjenta, wędrują przez różne tkanki organizmu, gdzie mogą wzbudzać reakcję zapalną. W związku z tym, na podstawie wyników naszych badań, zaproponowaliśmy inne rozwiązanie z wykorzystaniem czynników pochodzenia pasożytniczego.

Jakie?

W badaniach na myszach ze wzbudzonym autoimmunizacyjnym zapaleniem mózgu i rdzenia kręgowego – mysim modelu stwardnienia rozsianego (SM) – zidentyfikowaliśmy populację leukocytów, która w okresie remisji SM u myszy pod wpływem obecności pasożyta zwiększa swoją liczebność ponad dziesięciokrotnie i komórki te aktywnie naciekają tkankę nerwową.

W kolejnym eksperymencie przenieśliśmy, w iniekcji dożylnej, wskazane komórki do zwierząt chorych wolnych od nicieni. Objawy choroby zmniejszały się już od drugiego dnia po transferze komórek, a od dziewiątego dnia nie obserwowaliśmy objawów choroby i obecności plak demielinizacyjnych w mózgu. Wykazaliśmy, że komórki te przekraczają barierę krew-mózg, naciekają mózg, intensywnie proliferują i ograniczają aktywność limfocytów T CD4+ odpowiedzialnych za niszczenie osłonki mielinowej.

Jednak w dalszym ciągu najpierw trzeba zarazić żywy organizm, żeby wyprodukować lecznicze komórki…

Na szczęście nie musi tak być. Przeprowadziliśmy eksperymenty, które wykazały możliwość indukowania i namnożenia tej populacji komórek ex vivo. Pobraliśmy krew od myszy chorych i pod wpływem ekstraktu z pasożyta, w warunkach hodowli komórkowej, otrzymaliśmy wskazane leukocyty.

Opracowana metoda zadziała na ludziach?

Odpowiedź na to pytanie będzie możliwa po przeprowadzeniu zaplanowanych badań, a to, jak szybko uda się je przeprowadzić, zależy od dostępnych funduszy.

Czy odkryty mechanizm można zastosować w leczeniu innych chorób autoimmunizacyjnych?

Wiele wskazuje na to, że tak. Te same komórki zidentyfikowaliśmy u zwierząt zarażonych pasożytem w okresie remisji wrzodziejącego zapalenia jelita grubego.


Sejm uchwalił nowelizację ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych wprowadzającą tzw. sieć szpitali. O tym, co zmieni się z punktu widzenia lekarzy i pacjentów, piszemy tutaj.