Przełom w leczeniu cukrzycy typu 2
Europejskie Towarzystwo Badań nad Cukrzycą (EASD) oraz Amerykańskie Towarzystwo Diabetologiczne (ADA) opublikowały we wrześniu minionego roku nowe wytyczne dotyczące leczenia cukrzycy typu 2. Całkowicie zmieniają one paradygmat leczenia tej choroby – pisze Lucyna Krysiak.
Przestaje obowiązywać nakaz rozpoczynania terapii od stosowania metforminy, a zaleca się sięganie po bardziej nowoczesne leki, które obecnie są już w znacznym stopniu refundowane. Chodzi o analogi GLP-1 i inhibitory SGLT2. Leki te, oprócz obniżania i stabilizowania glikemii, wpływają korzystnie na układ sercowo-naczyniowy (chronią przed zawałem serca, udarem mózgu), hamują postęp przewlekłej choroby nerek, zmniejszają masę ciała i nie wywołują hipoglikemii.
Zmienia się paradygmat
Prof. Leszek Czupryniak, kierownik Kliniki Diabetologii i Chorób Wewnętrznych WUM oraz członek zarządu głównego europejskiej części Międzynarodowej Federacji Diabetologicznej (IDF Europe) zastrzega, że to nie oznacza wyeliminowania metforminy z leczenia cukrzycy typu 2, która jest dobrym i sprawdzonym lekiem, chodzi jednak o zmianę podejścia do jej stosowania i określania funkcji terapeutycznej.
Ponieważ leki nowej generacji – analogi GLP-1 i inhibitory SGLT2 (flozyny) – nie wywołują hipoglikemii, a mają korzystne oddziaływanie na układ sercowo-naczyniowy i chronią nerki u chorych na cukrzycę zagrożonych zawałem serca, udarem mózgu i przewlekłą niewydolnością nerek, powinny być ordynowane jak najczęściej, optymalnie już jako leki pierwszego rzutu.
– Stosowanie tych leków daje spektakularne korzyści, ponieważ zmniejsza się ryzyko zgonów kardiologicznych, zostaje zahamowany proces niewydolności wielonarządowej, a masa ciała pacjentów ulega redukcji, o co w cukrzycy przez cały czas prowadzonego leczenia toczy się walka – podkreśla prof. Leszek Czupryniak. Zaznacza też, że mechanizmy oddziaływania tych leków nie są do końca poznane, badania nad nimi trwają i trudno przewidzieć, co jeszcze dobrego przyniosą.
Wiadomo jednak, że inhibitory SGLT2 to leki, które działają już na poziomie komórkowym i z uwagi na ich działalnie hamujące nie tylko rozwój powikłań typowych w cukrzycy, coraz częściej sięgają po nie u pacjentów bez cukrzycy kardiolodzy w niewydolności serca, nefrolodzy w przewlekłej chorobie nerek, a ostatnio hepatolodzy w chorobie stłuszczeniowej wątroby. Ten kierunek badań się rozwija, co pozwala wprowadzać na rynek kolejne, obiecujące leki przeciwcukrzycowe nowej generacji.
Cztery filary leczenia
Nowe wytyczne wprowadzają cztery filary leczenia cukrzycy typu 2. Są to: kontrola glikemii i masy ciała, monitorowanie ryzyka czynników sercowo-naczyniowych (takich jak ciśnienie tętnicze krwi, poziom cholesterolu), zaprzestanie palenia tytoniu, stosowanie leków obniżających poziom cukru we krwi zapewniających jednocześnie osłonę kardiologiczną i nefrologiczną, czyli serca i nerek.
W ocenie zarówno diabetologów, kardiologów, nefrologów, ale też lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej, którzy są włączeni w leczenie cukrzycy oraz chorób jej towarzyszących, jest to zmiana radykalna. Włączenie standardowo już na początku leczenia, zamiast metforminy, leków nowej generacji oznacza wręcz rewolucję. Kiedy w 2015 r. opublikowano wyniki badań dotyczące empagliflozyny, jednego z inhibitorów SGLT2, już wtedy okazało się, że u chorych na cukrzycę, którzy otrzymywali ten lek, o 38 proc. spadło ryzyko zgonu z przyczyn kardiologicznych.
Także wprowadzenie analogów GLP-1 jako podstawowych preparatów stymulujących wydzielanie insuliny w odpowiedzi na spożyty posiłek wtedy, gdy jest to potrzebne, czyli gdy jest zbyt wysokie stężenie cukru, zrewolucjonizowało sposób postępowania w tej chorobie. Z kolei inhibitory SGLT2 mają szerokie spektrum oddziaływania, mimo że ich mechanizm działania jest prosty – chodzi w nim o zablokowanie białka w nerkach, które zwrotnie wchłania glukozę, by zmusić organizm do jej wydalenia.
– Postępowanie terapeutyczne zgodne z nowymi wytycznymi wymaga od lekarzy zmiany strategii, a to wiąże się z szeroko zakrojoną edukacją. Przez lata leczenie cukrzycy typu 2 zaczynano od metforminy, a kiedy poziomy cukrów znów były za wysokie, wprowadzano pochodne sulfonylomocznika, a później insulinę. Obecnie najpierw trzeba ocenić zagrożenia wynikające z chorób układu krążenia i nerek i na tej podstawie dopasować leczenie – tłumaczy prof. Leszek Czupryniak, dodając, że tego rodzaju myślenie nie koncentruje się już na tym, co się dzieje z cukrem we krwi, ale na zmniejszeniu ryzyka powikłań ze strony innych narządów i układów.
Lucyna Krysiak