Przełomowa terapia w angioplastyce
Polscy naukowcy i kardiolodzy z American Heart of Poland oraz firmy Balton opracowali innowacyjną technologię angioplastyki tętnic udowych balonem lekowym nowej generacji. Międzynarodowe środowiska kardiologów mówią o przełomie.
Foto: Rafał Rogala
Z dr. hab. Piotrem Buszmanem, kierownikiem zespołu, który pracował nad polskim cewnikiem, rozmawia Lidia Sulikowska.
Czym różni się wasz balon lekowy od dotychczas dostępnych?
Balony lekowe powstały około 10 lat temu. Nasz cewnik to technologia drugiej generacji. Zawiera mikrokryształki paklitakselu ze specjalnym polimerem.
Dzięki takiej konstrukcji transfer leku do ściany tętnicy jest bardziej efektywny, a jednocześnie zapewnia lepsze gojenie. Lek pozostaje w ścianie naczynia nawet do pół roku.
Nikt do tej pory podobnego rozwiązania nie zastosował. Warto przy okazji nadmienić, że cały proces technologiczny opracowano w Polsce, dzięki umiejętnościom polskich specjalistów.
Przedstawił pan badania kliniczne dotyczące tej technologii podczas ostatniego kongresu EuroPCR. Uznano je za przełomowe. Dlaczego świat kardiologiczny tak się zachwycił?
Testy kliniczne wyraźnie wykazały, że nasz balon daje trwalszy efekt zabiegu niż przy zastosowaniu bezlekowych balonów. Okazuje się bowiem, że znacząco ogranicza restenozę (nawrót zwężenia) w leczonym naczyniu, a co za tym idzie, konieczność kolejnych operacji.
W badaniu klinicznym udowodniliśmy, że restenoza była prawie trzykrotnie mniejsza w porównaniu ze zwykłym cewnikiem, a konieczność ponownej rewaskularyzacji dwukrotnie mniejsza.
A jaka jest jego skuteczność w porównaniu do innych, obecnych na rynku, balonów lekowych?
Ten etap testów jest jeszcze przed nami. Już dziś mogę jednak powiedzieć, że skonstruowany przez nas cewnik będzie konkurować ceną z obecnie dostępnymi balonami lekowymi.
Nadal dużo tańsze będą cewniki zwykłe, niezawierające leku. Obecnie w Polsce większość zabiegów poszerzania tętnic udowych wykonuje się za ich pomocą.
Uważam, że w przypadku angioplastyki tętnic udowych powinno się używać wyłącznie balonów lekowych, bo dzięki nim procedura będzie bardziej trwała, a pacjent rzadziej będzie trafiał na kolejny zabieg.
Niestety NFZ całą procedurę wycenia na zaledwie 5 tys. zł, a tyle kosztuje sam balon lekowy. Używane są więc zazwyczaj zwykłe cewniki, inaczej niż w większości krajów UE. Paradoksalnie, w dłuższej perspektywie wydamy na takiego chorego więcej pieniędzy.
60-70 proc. pacjentów po angioplastyce zwykłym balonem musi przejść ten zabieg ponownie, a z tej grupy – kolejne 80 proc. raz jeszcze. I tak w kółko. To po prostu nieetyczne. Tego decydenci zdają się jednak nie zauważać.
Moim zdaniem lepiej zrobić coś raz, a dobrze, a nie powtarzać nieskuteczny zabieg co pół roku, co w konsekwencji prowadzić może do dalszych powikłań, z amputacją nogi włącznie. Ilość wykonywanych angioplastyk w naszym kraju rośnie lawinowo, tylko ich efektywność pozostawia wiele do życzenia.
Czy są jakieś przeciwwskazania do stosowania waszego cewnika?
Nie powinno się go używać w krytycznych niedokrwieniach kończyn dolnych, gdy jest wysokie ryzyko amputacji i generalnie w tętnicach powyżej kolana.
Jakie są szanse na wdrożenie tej technologii do stałej praktyki klinicznej?
Balon jest już dopuszczony do aplikacji klinicznej w całej Europie, będziemy starać się o rozszerzenie na inne części świata. W Polsce będziemy starać się o pozytywną ocenę i wycenę przez AOTMiT, a następnie refundację przez NFZ.