22 listopada 2024

Samo zdrowie. Ochrona zdrowia nie była główną osią sporu

Nie sprawdziły się pogłoski, że ochrona zdrowia stanie się główną osią sporu kampanii wyborczej. Dostęp do leczenia wywracał w przeszłości sondaże i był niezawodnym hasłem w przeciąganiu wyborców.

Foto: Kancelaria Sejmu/Rafał Zambrzycki

Ten etap jest zakończony. Dekady szczepienia pustymi sloganami przyniosły zamierzony efekt uodpornienia. Lepszy grosz w garści niż niepewna sanacja.

TVP nie przyjęła do emisji komercyjnego spotu przygotowanego przez Okręgową Izbę Lekarską w Warszawie pod tytułem „Polska to chory kraj”. Strategia publicznych mediów nie pozwoliła na straszenie Polaków przewracającymi się ze zmęczenia doktorami i zapełniającymi szpitalną przestrzeń wokół toczącej się politycznej gry o elektoraty.

Nie rak zabija i nie kolejka do specjalisty jest problemem. Zaniedbania we wszelkiej edukacji i nieobecny na SOR-ze doktor nie martwią przemysłu funeralnego i Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Rząd najbardziej boi się elity intelektualnej i jej katastroficznego myślenia o przyszłości. Władza chce, by pozytywny przekaz goił rany: „Nie umrzesz wszystek”, „Inni mają gorzej”, „System polski jest najlepszy w Europie”.

Tymczasem zaopiekowana przez NFZ kura znosząca złote jaja nie powinna gdakać. Mniejsza większość oczekuje radosnego piania: „Polska to samo zdrowie – mleko, miód i suplementy diety”. Kogutów medycyny przecież nam nie brakuje. Kilka miesięcy wcześniej opozycja zorganizowała konferencję „Uzdrowić Polskę”. Medyczne hasło miało szeroki zakres.

Diagnozowano kilka chorób systemowych, od wymiaru sprawiedliwości poczynając, na sprawach gospodarczych kończąc. Na marginesie był pacjent, któremu wespół w zespół proponowano skrócenie kolejki, ale jakby mniej czasu poświęcono temu, co można wykonać za drzwiami zdobytego w walce o pierwszeństwo gabinetu. Licytacja obietnic to jednak zbyt mało. Ludzie różnicują frazesy. Krótki śmiech zabił: 21 dni do AOS i pół godziny na izbie przyjęć. Choroba Polski to raczej brak strategii zdrowotnej z konsekwentnie realizowanym dochodzeniem do celu w wielu obszarach jednocześnie i spójnie.

Tymczasem „każda sroczka swój ogonek chwali” i przygania koleżankom i kolegom w zależności od miejsca pracy. Bardziej pouczamy się wzajemnie niż uczymy razem. Cena za tekę ministra zdrowia, wystawiona po wygranych przegranych wyborach senackich, to zaledwie jeden głos senatora Rzeczpospolitej Polskiej w zamian za poparcie lekarza na stanowisku marszałka drugiej izby. Nie rozumiem logiki uderzenia w prawy i lewy policzek. Nie dość, że trzeba byłoby zdradzić swoich wyborców, to jeszcze podjąć się naprawy nienaprawialnej struktury.

Nekrolog z funkcją rządową w życiorysie nie jest wart takiego poświęcenia. Ważne jest jednak coś innego. Propozycja korupcji politycznej to wyłącznie kupczenie stanowiskami w żaden sposób nieprzystające do haseł walki o dobro pacjenta i pracownika ochrony zdrowia. Byliśmy, jesteśmy i nadal będziemy pionkami, a nie figurami w szachowej rozgrywce, tak pięknie pokazanej w filmowej etiudzie rezydentów.

Cztery lata nie przyniosły podniesienia PKB na zdrowie do wymarzonych przez byłego prezesa, sekretarza, ministra i senatora, 6 proc. Rewolucja zjada własne dzieci. Wiarygodni możemy być tylko wówczas, gdy slogan (np. 500 plus) zostaje zmaterializowany. Jeśli idea staje się wyłącznie trampoliną osobistych ambicji, zabija ją śmiech. W tym wypadku, śmiech przez łzy. Nic tak nie boli, jak zawiedzona nadzieja i patrzenie na upadające oddziały, szpitale oraz sfrustrowanych lekarzy. Szach. Mat. Pat.

Jarosław Wanecki