Sen nocy letniej
Festiwal Szekspirowski to stały punkt teatralnego lata. Tegorocznej, 27. edycji polskiego konkursu i międzynarodowego przeglądu towarzyszył cytat z „Króla Leara”, że cudowna jest głupota tego świata. Prowokację organizatorów odkryły unoszące się kurtyny, za którymi scena za sceną podejmowano trudne tematy społeczne. Część z nich wymaga lekarskich konsultacji, ale czy jesteśmy na to gotowi en bloc?
Wracając z Gdańska, wysłuchałem kolejnego odcinka reportażu o podziemiu lekarskim i skrótu informacji o udziale medyków w zatrzymaniu pacjentki z Krakowa. W gabinecie nie ma dnia, żebym nie słyszał złych słów o pracy szpitali i poradni, o kolejkach i wielkim kole fortuny biznesów prywatnych z profesorskimi gwiazdami na pierwszym planie.
W „Zeszycie Historycznym” wydanym dwa lata temu z okazji stulecia samorządu lekarskiego podjęliśmy próbę wewnętrznej dyskusji o plagach, które niszczą hipokratesową misję. Ukazało się wówczas kilka bardziej śmiałych tekstów, z założenia pisanych pod prąd, ale nadal z dużą dozą ostrożności. Tymczasem społeczeństwo ocenia polską ochronę zdrowia coraz gorzej, co chętnie wykorzystują politycy, zrzucając z siebie brzemię wszelkiej odpowiedzialności za zły stan rzeczy.
Jednym ze spektakli, które obejrzałem podczas gdańskiego festiwalu, był „Sen nocy letniej”, wystawiony przez Teatr Współczesny ze Szczecina. Komedię zalicza się do najpopularniejszych dzieł Szekspira. Główny wątek to historie: Hermii i jej narzeczonego Lizandera, Demetriusza i zakochanej w nim Heleny oraz pokłóconych o indyjskiego chłopca Oberona i Tytanii. Ojciec Hermii nie zgadza się na jej małżeństwo. Zrozpaczeni kochankowie uciekają do Lasu Ateńskiego. W ślad za nimi podążają Demetriusz i Helena.
W historię mieszają się leśne duchy. Sok z ziół wprowadza bohaterów w senny trans. Puk. Puk. Nagłe przesilenie i zawstydzone nocnymi fantazjami pary budzą się po erotycznych przygodach podświadomości. Od 1842 r. finał wieńczy dedykowane dzieło Feliksa Mendelssohna-Bartholdy’ego – uwertura koncertowa, znana każdemu jako marsz weselny.
Wracając z Gdańska, przywołałem z pamięci inne realizacje szekspirowskich snów. Jerzy Grzegorzewski na początku wieku stworzył w Teatrze Narodowym klasyczną premierę w doborowej obsadzie. Wiało nudą. Na przeciwległym brzegu postawiłbym widowisko Izadory Weiss. Zespół Bałtyckiego Teatru Tańca z muzyką Gorana Bregovicia z niesłychaną lekkością oddał narkotyczny, a może wręcz psychodeliczny, rytm dzieła. Baśniowa produkcja BBC z tłumaczeniem Macieja Słomczyńskiego najlepiej nadaje się do rozszyfrowania zakręconej intrygi.
Szczeciński spektakl z oryginałem sztuki nie miał wiele wspólnego, poza tytułem i kilkoma scenami. W zamian odważnie i z reporterską precyzją podjął temat asystentury seksualnej osób z niepełnosprawnościami. Nowy „Sen nocy letniej” to teatralny manifest obłożnie chorych i ich rodzin, którzy coraz głośniej walczą o prawo (specjalnie użyję tutaj eufemizmu)… do nie pielęgnacyjnego dotyku.
„W mózgach kochanków /
i szaleńców kipi
Nadmiar fantazji, tworzącej /
złudzenia
w tempie, za którym /
nie nadąży rozum”.
Wracając z Gdańska, pomyślałem ze smutkiem i – mam nadzieję – na wyrost, że od wielu lat środowisko lekarskie nie nadąża za tempem publicznej debaty i społecznymi potrzebami pacjentów. Z trudem pochylamy się nad wyzwaniami epoki i doniesieniami mediów, a nowe trendy z dużą lekkością etykietujemy: modą, głupotą, Brukselą, Dzikim Zachodem, lewactwem i dewiacją.
Dla równowagi najchętniej zajmujemy się sobą, żeby było miło, bezpiecznie i na bogato. Konserwatyzm postaw to przecież nie tylko wygoda klauzuli sumienia, ale także ucieczka od odpowiedzialności za słowa, które zamiast leczyć, zbyt często oceniają, obrażają i… odmawiają pomocy.
W 1623 r. ukazało się Pierwsze Folio, zbiór trzydziestu sześciu tragedii, komedii i kronik Szekspira. Czterysta lat później, dzięki doskonałym translacjom i zdolnym artystom sztuki stradfordczyka wciąż stają się wyjściem do odwiecznej dyskusji o cudowności, różnorodności i chorobach świata. Może jeszcze nie jest za późno, byśmy włączyli się do tej rozmowy. A wówczas spełnią się prometejskie sny o ludzkiej godności.
Jarosław Wanecki, pediatra, felietonista