Szpital, w którym liczy się wysoki standard
Jak wygląda praca w ultranowoczesnym szpitalu? Z Jackiem Miniszewskim, technikiem radiologii australijskiego Royal Adelaide Hospital, rozmawia Lidia Sulikowska.
Kilka lat temu w Australii powstał pięknie zaprojektowany szpital publiczny, w którym jest dostępnych kilkaset jednoosobowych sal chorych, roboty wspierają pracę personelu, a pacjenci mogą dochodzić do zdrowia w otoczeniu zieleni. Miał pan okazję tam pracować. Jak wrażenia?
Oczywiście bardzo dobre (śmiech). Royal Adelaide Hospital, bo o nim mowa, znajduje się w stolicy Australii Południowej, czyli Adelajdzie, położonej ok. 1300 km na zachód od Sydney. Placówka powstała w 2017 r., zastępując położony nieopodal stary szpital, który nie spełniał już oczekiwań mieszkańców, a jego remont był nieopłacalny.
Cały kompleks RAH jest ogromny i zajmuje prawie cztery hektary powierzchni. Szpital ma dziewięć kondygnacji, w tym ponad 70 ogrodów i dziedzińców wewnętrznych. Teren zielony zajmuje 1,6 ha powierzchni placówki. Szpital oferuje w sumie 800 jednoosobowych sal chorych, w każdej jest łazienka i leżanka dla osoby towarzyszącej pacjentowi. Pod względem różnych zakażeń hospitalizacja w takim standardzie ma swoje ewidentne plusy.
Poza tym jest parking na ponad 2 tys. miejsc, są też kawiarnie, restauracje, sala do ćwiczeń. Na licznych dziedzińcach wewnętrznych można odpoczywać w otoczeniu zieleni, a cały budynek doświetlony jest mnóstwem światła dziennego. Wszystko po to, by chorzy dochodzili do zdrowia w komfortowych warunkach. W związku z tym, że szpital jest naprawdę duży, zaraz przy wejściach są ustawione specjalne automaty, gdzie trzeba zeskanować wcześniej dostarczony listem/esemsem kod – wówczas system drukuje mapkę dojścia w odpowiednie miejsce.
Jak wyglądają poszczególne oddziały i poradnie?
W szpitalnym oddziale ratunkowym jest 70 stanowisk plus dodatkowo 10 specjalistycznie wyposażonych łóżek dla ofiar wypadków. SOR jest przygotowany do udzielenia pomocy w przypadku zdarzeń masowych, katastrof ekologicznych, skażeń, a także do przyjmowania pacjentów z podejrzeniem zakażenia groźnymi patogenami, np. wirusem Ebola.
Ponadto w szpitalu jest wiele świetnie wyposażonych oddziałów i poradni specjalistycznych. Sam OIOM liczy 80 łóżek. Są też specjalne windy wielkości pokoju, lądowisko dla dwóch helikopterów. RAH został też przygotowany, aby w razie nieprzewidzianych zdarzeń móc działać przez 48 godzin bez dostępu do prądu czy wody.
Placówka rocznie przyjmuje ok. 85 tys. pacjentów wymagających hospitalizacji i 400 tys. chorych w ramach ambulatoryjnej opieki specjalistycznej. W szpitalu zastosowano wiele rozwiązań technologicznych mających usprawniać pracę personelu.
To znaczy?
Placówka jest w pełni skomputeryzowana, cała dokumentacja jest prowadzona w formie cyfrowej. Roboty rozwożą jedzenie, pościel, sprzęty i akcesoria medyczne – mają swoje własne korytarze i windy, którymi przemieszczają się pomiędzy piętrami. W szpitalu jest też centralny system dystrybucji leków, która odbywa się poprzez pocztę pneumatyczną. To są specjalne kapsuły, które wkłada się w tunele, którymi są one transportowane np. na konkretny oddział. Tą samą drogą są dostarczane próbki do laboratorium.
Ponadto hospitalizowani pacjenci mają możliwość wyboru posiłku z kilku opcji, zamawiają je elektronicznie. Z kolei chorzy, którzy przyszli tylko na wizytę/badanie, nie muszą czekać bezpośrednio pod gabinetem – o zbliżającym się czasie wejścia otrzymują informację esemesem lub jest ona wyświetlana na ekranach telewizyjnych. W oczekiwaniu na przyjęcie mogą spędzać czas np. na jednym z dziedzińców szpitala czy w kawiarni.
Porozmawiajmy o pieniądzach. Ile to kosztuje?
Na budowę i wyposażenie Royal Adelaide Hospital wydano w sumie ok. 2,4 mld USD. To inwestycja rządu stanowego. Część funduszy na jego powstanie wyłożyły firmy prywatne, które w zamian dostały możliwość prowadzenia usług dodatkowych, np. prowadzenia kawiarni, pralni, serwisu sprzątającego, ochrony etc.
Czy publiczną ochronę zdrowia stać na taki szpital?
Jeśli pani pyta o to, czy ta inwestycja kiedykolwiek się zwróci, to na pewno nie. Jednak decyzja o powstaniu tej placówki zapadła na szczeblu administracji publicznej. Okazuje się, że władzom Australii zależy na nowoczesnych rozwiązaniach w publicznej ochronie zdrowia i wysokim standardzie usług oferowanych obywatelom.
Z mojego punktu widzenia chyba jednak nie trzeba tworzyć aż takich inwestycji, jak Royal Adelaide Hospital. Generalnie placówka jest bardzo komfortowa dla pacjenta, ale koszty nie tylko jej utworzenia, ale prowadzenia na co dzień, są ogromne. Można by się zastanawiać, czy warto wydawać na to pieniądze, czy nie lepiej byłoby je przeznaczyć na leczenie. W końcu Australijczycy też czekają w kolejkach na przyjęcie do szpitala, operację, badania diagnostyczne i wizyty lekarskie.
Wydawałoby się, że zastosowane w szpitalu nowoczesne technologie mogą redukować koszty i rozwiązywać w pewnym stopniu problem kadrowy.
Okazuje się, że niekoniecznie. Na przykład roboty przejęły część obowiązków, którymi normalnie zajmują się ludzie, ale z kolei jednoosobowe sale i same gabaryty szpitala wymuszają zatrudnienie liczniejszej kadry. W sumie pracuje tutaj ok. 8 tys. osób. W takim molochu samo przetransportowanie pacjenta z izby przyjęć na oddział może zająć niemal godzinę. W tym czasie sanitariusz nie zajmie się innym chorym. To, co z perspektywy pacjenta jest super, nie zawsze jest fantastyczne dla personelu medycznego.
Trzeba jednak przyznać, że medycy chcą pracować w tym szpitalu, bo jednak warunki socjalne i sprzętowe są na najwyższym poziomie. Pracy jest jednak mnóstwo. W szczególnie trudnej sytuacji są młodzi lekarze, którzy pracują po 16 godzin dziennie przez 6-7 dni w tygodniu. Taka jest jednak generalna specyfika pracy w tym kraju. Podobnie jest też w innych placówkach medycznych. Najtrudniejszych jest pierwszych kilka lat w zawodzie lekarza, po uzyskaniu specjalizacji sytuacja jest o wiele lepsza – zarówno w kwestii zarobków, jak i czasu wolnego.
Australijczycy innych regionów kraju zazdroszczą mieszkańcom Adelajdy takiego szpitala?
Z tego co wiem, to podobno w każdym stanie Australii ma być jeden flagowy publiczny szpital o takim standardzie usług. Nie wiem jednak, czy będą one wyglądać identycznie jak w RAH. Czas pokaże, czy ta formuła się przyjmie.