Transplantacja to dobro
W 2023 r. wykonano w Polsce największą w historii liczbę przeszczepień, ale lekarze dalecy są od nastroju świętowania. Przeszczepienia są w Polsce ciągle wyzwaniem – pisze Małgorzata Solecka.
Największe wyzwania to budowanie świadomości dotyczącej dawstwa organów, a także poprawa rozwiązań organizacyjnych i finansowania procedur umożliwiających przeszczepienia. Bez tego większość szpitali nadal nie będzie zgłaszać potencjalnych dawców.
Nowe otwarcie
Według Centrum Organizacyjno-Koordynacyjnego ds. Transplantacji „Poltransplant” w 2023 r. w Polsce przeszczepiono 1805 narządów. W ubiegłym roku pozyskano 573 tzw. zmarłych dawców rzeczywistych, czyli tych, od których pobrane narządy nadawały się do przeszczepu. Liczba dawców ogółem wyniosła 764.
Podobnie jak w latach poprzednich wykonano najwięcej przeszczepień nerek (977), wątroby (523), serca (178) i płuca (98). Przeszczepiono także cztery trzustki, wykonano też 24 przeszczepienia nerki wraz z trzustką. Wnioski z tych liczb? Przed dekadą polska transplantologia odbudowywała się po zapaści wywołanej przez polityczny atak na środowisko lekarskie. Przez kilka lat liczba przeszczepień ulegała nieznacznym wahaniom i wynosiła ok. 1,5 tys. narządów rocznie.
Lata 2020-2021 przyniosły dramatyczny spadek. Pandemia COVID-19 sparaliżowała system ochrony zdrowia, przestawiła oddziały intensywnej terapii na tory „covidowe”. Zarówno rok 2022, jak i przede wszystkim ubiegły przyniosły nadzieję na nowe otwarcie, przynajmniej jeśli chodzi o przeszczepienia od zmarłych dawców, bo przeszczepienia od dawców żywych ciągle pozostają w cieniu.
O tym między innymi rozmawiano podczas III Konferencji Parlamentarnej z okazji Ogólnopolskiego Dnia Transplantacji „Wszyscy razem dla transplantacji – jak zwiększyć świadomość donacyjną w społeczeństwie”, która odbyła się w Sejmie. 26 stycznia obchodzimy rocznicę pierwszego w Polsce udanego przeszczepienia nerki i właśnie z tej okazji w gmachu parlamentu rozmawiano o wyzwaniach stojących przez polską transplantologią, choć tak naprawdę – przed systemem ochrony zdrowia, decydentami, ale również całym społeczeństwem.
Eksperci podkreślali, że choć rok 2023 był rekordowy pod względem liczby przeszczepień, można mieć tylko nadzieję, że kolejne będą lepsze, bo potrzeby są znacząco większe, i jak mówił prof. Roman Danielewicz, przewodniczący Krajowej Rady Transplantacyjnej, pozostają niezaspokojone.
– Musimy cały czas prowadzić akcje promujące medycynę transplantacyjną w wymiarze ogólnospołecznym, jak również regionalnym. Potrzebny jest udział nie tylko transplantologów, także przedstawicieli rządu, samorządu, mediów – zaznaczył, akcentując, że w działaniach promocyjnych niezwykle ważny jest udział osób po przeszczepieniu, rodzin zmarłych dawców, ale też żywych dawców narządów. – Musimy kreować pozytywny wizerunek medycyny transplantacyjnej, pokazywać, jakie są korzyści z tego sposobu leczenia i to, że osoby po przeszczepach są w pełni aktywne – dodał.
Po pierwsze, edukacja
O potrzebie propagowania idei dawstwa narządów mówiła zarówno prowadząca konferencję prof. Alicja Chybicka, posłanka Koalicji Obywatelskiej, jak i wiceminister zdrowia Urszula Demkow, zapewniając, że resort zdecydowanie będzie to propagowanie wspierać. Mówił o tym również Grzegorz Perzyński z Fundacji Transplantacja LIVERstrong, jeden z najbardziej rozpoznawalnych pacjentów, otwarcie opowiadających o życiu po przeszczepieniu.
– Potrzebujemy kampanii edukacyjnych, żeby dotrzeć do świadomości społecznej, również ludzi młodych – podkreślał Bartłomiej Chmielowiec, Rzecznik Praw Pacjenta. Dodał, że szerzenie wiedzy na tematy związane z dawstwem organów wpisywałoby się w program przedmiotu szkolnego wiedza o zdrowiu, o wprowadzenie którego zaapelował do minister edukacji narodowej Barbary Nowackiej.
Prezes Polskiego Towarzystwa Transplantacyjnego prof. Maciej Kosieradzki wskazywał na ogromną rolę samorządów terytorialnych, dając za przykład Mazowsze, gdzie realizowany jest program budujący świadomość i kompetencje społeczne w tym obszarze. W jego ramach w piętnastu szpitalach regionu odbyły się warsztaty, podczas których personel medyczny mógł zobaczyć (i przećwiczyć) rozmowy z rodziną potencjalnego dawcy, a w ośmiu medycznych szkołach policealnych odbyły się dni poświęcone tematowi transplantacji. Dodatkowo w Kolejach Mazowieckich był emitowany spot edukacyjny. Efekt – w postaci wyraźnego wzrostu liczby dawców – był natychmiastowy.
Prof. Wojciech Lisik, konsultant krajowy w dziedzinie transplantologii, przypomniał, że rzeczywiście można mówić o postępach polskiej transplantologii – w sferze organizacyjnej. Natomiast w sferze medycznej stoi ona na światowym poziomie, co jest związane z większą liczbą dawców, również wynikającą z poszerzenia grupy i akceptowania tych, którzy jeszcze do niedawna dawcami być nie mogli.
Po drugie, konsekwencja
– Dwie trzecie szpitali nie zgłasza dawców, podobny odsetek nie stwierdza śmierci mózgowej – mówił Wojciech Czapiewski, prezes Polskiego Stowarzyszenia Koordynatorów Transplantacyjnych. – Akceptujemy ten stan. Ze strony instytucji odpowiedzialnych za ochronę zdrowia nie było działań na rzecz zmiany. Nie ma w Polsce szpitala, który posiada oddział intensywnej terapii i który by nigdy nie miał potencjalnego dawcy – ocenił.
Ekspert podkreślał, że ma na myśli nie tylko Ministerstwo Zdrowia, ale również organy założycielskie szpitali, samorządy, z których większość nie wydaje się być zainteresowana działaniami wspierającymi donacje organów. Większość, bo wskazał województwa mazowieckie i lubuskie jako wyraźnie wyróżniające się na tle innych. Przekonywał, że samorządy są, a w każdym razie powinny być naturalnym sojusznikiem środowiska transplantologów w działaniach na rzecz zwiększania liczby przeszczepień, bo to również są istotne potrzeby zdrowotne ich mieszkańców, które w tej chwili nie są zaspokajane.
Kolejnym problemem jest bierność części środowiska lekarskiego. – Transplantolodzy nie są w stanie wywrzeć wpływu na anestezjologów, chirurgów, kardiologów czy specjalistów medycyny ratunkowej oraz innych, którzy pierwsi mogą dostrzec potencjalnego dawcę. Jeśli w programach specjalizacji nie będzie zagadnień związanych ze śmiercią mózgu, nie będzie aktywności donacyjnej – podsumował.
Wojciech Czapiewski przypomniał również, że do 30 proc. pobrań narządów nie dochodzi ze względu na sprzeciw bliskich. Nawiązując do postulatów związanych z edukacją społeczeństwa i szerzeniem świadomości na temat oddawania narządów po śmierci, stwierdził, że w jego ocenie konieczna jest też większa konsekwencja w budowaniu przekazu.
Zwrócił uwagę na rolę mediów, które chętnie podejmują się wspierania rodzin sprzeciwiających się pobieraniu organów od zmarłych bliskich (choć nikt w Polsce przy wyrażonym sprzeciwie organów nie pobiera), ale dużo rzadziej pokazują drugą stronę medalu – że ten sprzeciw uniemożliwia ratowanie ludzkiego życia, co samo w sobie podlega karze. – Nie jesteśmy stanowczy, nie jesteśmy konsekwentni – ubolewał.
Po trzecie, wsparcie
– Nie używajmy w kontekście transplantacji, liczby przeszczepień, słowa „rekord”. Dla rodzin dawców to słowo niezwykle trudne – apelowała z kolei dr Aleksandra Tomaszek, psycholog i psychotraumatolog, od lat zaangażowana w promowanie idei dawstwa i w pracę z rodzinami dawców i z pacjentami po przeszczepieniach.
Ekspertka zwracała uwagę na kluczową rolę nie tylko lekarza, ale też całego zespołu, który opiekuje się – najczęściej na OIT – potencjalnym dawcą narządów. Na pomyślny wynik ostatniej rozmowy, która dotyczy potwierdzenia woli zmarłego o dawstwie, pracuje – jak mówiła – cały proces komunikowania się z bliskimi, przekazywania im informacji adekwatnych do stanu, w jakim znajduje się pacjent.
Psycholog przypominała, że rodziny najczęściej są w szoku, w ogromnych emocjach, i mogą nie rozumieć przekazu. Dlatego ważne są również takie elementy, jak zapewnienie możliwości kontaktu z przyjacielem czy też – jeśli rodzina sobie tego życzy – np. księdzem, a także stworzenie warunków do pożegnania się z bliskim. Psycholog podkreślała również, że wsparcia potrzebują nie tylko bliscy dawcy, ale również zespoły oddziałów, na których dochodzi do dużej liczby zgonów, w tym z orzeczoną śmiercią mózgu i pobraniami narządów.
– Ważne jest to, by pracujące tam osoby wiedziały i widziały, że ich praca ma odbicie w osobach biorców – tłumaczyła. Wsparcia potrzebują też biorcy, którzy bardzo często po przeszczepieniu mierzą się z obniżonym nastrojem lub wręcz depresją i muszą poukładać sobie życie na nowo.
Po czwarte, wiedza
– Musimy sobie zdać pytanie, dlaczego ludzie nie chcą robić tego, czego od nich oczekujemy? – podpowiadała Krystyna Wechmann, prezes Federacji Stowarzyszeń Amazonki. W jej ocenie jedną z przyczyn jest brak wiedzy. Na przykład pacjenci onkologiczni nie są świadomi, czy są wykluczeni z możliwości dawstwa. Brakuje wiedzy nie tylko ogólnej, ale też konkretnej również osobom, które ze względu na swój stan mają stały kontakt z ochroną zdrowia.
Prof. Artur Kamiński, dyrektor Centrum Organizacyjno-Koordynacyjnego ds. Transplantacji „Poltransplant”, tłumaczył, że donacje od osób z chorobą onkologiczną są możliwe, choć wyłącznie w ściśle określonych okolicznościach. – Często okazuje się, że pacjent ma chorobę onkologiczną, w trakcie kwalifikacji dawcy, bo nie było to wiadome, zdiagnozowane za życia – przyznał. Jeśli jest podejrzenie choroby, wykonuje się biopsję i decyzja zależy od stopnia zaawansowania. – Na przykład dawcą narządów może zostać zmarły, u którego stwierdzono nowotwór prostaty, ale do drugiego stopnia zaawansowania – tłumaczył.
Z dyskusji ekspertów wynikało, że to nie brak szczegółowej wiedzy stanowi główną przeszkodę. – Każda osoba, generalizując oczywiście, może być dawcą, a już na pewno każdy może potrzebować przeszczepienia narządu, więc każdy lekarz, pielęgniarka, pracownik medyczny muszą być przygotowani na spotkanie z takim pacjentem. Muszą wiedzieć i przekazywać tę wiedzę, że przeszczepienie narządów jest standardową, choć nieczęstą procedurą medyczną, a nie żadnym eksperymentem. Że to jest ratująca życie metoda leczenia – podkreślał prof. Zbigniew Gaciong, rektor Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, którego szpital kliniczny jest największym w Polsce ośrodkiem przeszczepienia narządów unaczynionych.
Dlatego konieczne jest, jak mówił rektor WUM, wprowadzanie tematów związanych z przeszczepieniami zarówno do programów studiów medycznych, jak i do programów kształcenia podyplomowego. Również dlatego że – jak tłumaczył – pacjent z immunosupresją po przeszczepieniu może trafić (i trafia) do lekarzy różnych specjalizacji ze swoimi problemami zdrowotnymi, niezwiązanymi z przeszczepieniem, które wymagają leczenia.
– Musimy odczarować tematy związane z donacją organów. To nie jest kwestia światopoglądu, tylko wiedzy, która bywa zamknięta w szpitalach, a tak naprawdę ogranicza się do kręgu anestezjologów podejmujących decyzje. Lekarze innych specjalizacji też powinni mieć wiedzę i umiejętności szerzenia, przekazywania informacji na temat donacji organów, powinni umieć edukować – mówiła senator Agnieszka Gorgoń-Komor, podkreślając konieczność uzyskania społecznego wsparcia dla idei donacji.
Po piąte, zaangażowanie
Nie jest też tak, że nic w tej sprawie przez ostatnie lata nie było robione. NIK opublikowała niezwykle krytyczny, wręcz alarmujący, raport (maj 2022). Stwierdzał on, że polska transplantologia znajduje się w kryzysie, i obarczał odpowiedzialnością za ten stan rzeczy przede wszystkim Ministerstwo Zdrowia. Eksperci podkreślali jednak, że NIK nie wzięła wystarczająco dużej poprawki na pandemię COVID-19 i jej konsekwencje. Pytanie, czy w lepiej zorganizowanym systemie nie poradzilibyśmy sobie lepiej, wydaje się retoryczne. Pandemia była ogromnym hamulcowym przeszczepień, i to nie ulega wątpliwości.
Ministerstwo miało pomysły na promowanie idei donacji – to m.in. multimedialna wystawa, której odbiorcy mogą nie tylko zobaczyć, ale też usłyszeć głosy biorców narządów, a także bliskich dawców oraz specjalistów zaangażowanych w proces donacji. W szpitalu klinicznym WUM stanęła ławeczka „mówiąca” głosem biorców. Opracowano scenariusz lekcji wychowawczej i zrealizowano kilkaset spotkań w szkołach, przeszkolono kilkudziesięciu biorców, którzy chcą i mogą dzielić się – autentycznie, ale też profesjonalnie, znając tajniki storytellingu – historią swojego życia.
– Zwiększenie liczby donacji, liczby przeszczepień nie jest możliwe bez lekarzy i bez ich świadomości, że transplantacja to dobro. Ważne jest, by tę świadomość mieli pracujący we wszystkich szpitalach, również tych powiatowych – podkreślał dr Klaudiusz Komor, wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej. Przedstawiciel lekarskiego samorządu dodał jednak, że lekarze nie mogą działać w próżni, że trzeba też aktywnie zmieniać, podnosić, świadomość społeczną – na przykład docierając różnymi kanałami w social mediach do poszczególnych grup odbiorców.
Tylko wtedy lekarze, rozmawiając z rodziną potencjalnego dawcy, nie będą traktowani jak wrogowie, którzy nie tylko przekazują złe wiadomości, ale których się podejrzewa, że być może nie zrobili wszystkiego, co było możliwe, by uratować życie. Z takim nastawieniem trudno bliskim zrozumieć przekaz o możliwości ratowania innego życia.
Małgorzata Solecka
Autork a jest dziennikarką portalu Medycyna Praktyczna i miesięcznika „Służba Zdrowia”