Trudno wierzyć rządowi, ale dziwi milczenie lekarzy z opozycji
Miało być odrobinę lepiej, a tymczasem trafiamy na kolejne miny. Jak się okazało, zapisany w porozumieniu ministra i rezydentów wzrost nakładów publicznych na ochronę zdrowia jest i ma być liczony w oparciu o historyczny PKB.
Premier Mateusz Morawiecki wziął udział w rodzinnym festynie w gminie Szemud w województwie pomorskim. Foto: Krystian Maj / KPRM
Na poczynionych w ten sposób oszczędnościach skorzystali beneficjenci programów socjalnych PiS-u.
Młodzi lekarze dostali natomiast nauczkę, że umowy ze stroną rządową należy czytać z nie mniejszą uwagą niż te podsuwane przez firmy lichwiarskie. A jeśli władza mówi, że coś zrobi, to tylko mówi.
Tak jak w przypadku obietnicy zdjęcia z lekarzy czasochłonnego i obwarowanego drakońskimi karami finansowymi obowiązku określania stopnia refundacji na recepcie. W tym przypadku wręcz z nas zakpiono, mnożąc represje dla części lekarzy. I prawdziwy hit sezonu. Perspektywa więzienia za popełnienie błędu.
Najniższa kara z tytułu nieumyślnego spowodowania śmierci ma wynosić rok, a nie jak dotychczas – 3 miesiące. Sęk w tym, że kar powyżej roku zawieszać nie można. W przypadku spowodowania śmierci dwóch osób najłagodniejszą sankcją ma być dwuletnie więzienie, co z pewnością bardzo niepokoi położników. W środowisku lekarskim panuje przekonanie, że za zaostrzeniem kar stoi minister Ziobro, który toczy z lekarzami własną wojnę.
Głównym jej polem jest trwający już trzynasty rok proces z kardiologami, obwinianymi przez rodzinę Ziobrów o przyczynienie się do śmierci ojca ministra. Inny dowód to utworzenie przez Zbigniewa Ziobrę w 2016 r. w kilku wybranych prokuraturach specjalnych zespołów prokuratorów, zajmujących się błędami medycznymi.
Z drugiej strony wielu prawników zwraca uwagę na liczne błędy i niedoróbki w nowelizacji kodeksu karnego, określając ją jako bubel prawny. Zapowiedź zmian w kodeksie karnym wywołała wśród lekarzy poruszenie. Niestety, nie tych, którzy zajmują się polityką. Najbardziej znani spośród „naszych” przedstawicieli w parlamencie – Stanisław Karczewski i Konstanty Radziwiłł – pokazali, że nawet w tak oczywistej dla każdego doświadczonego lekarza praktyka sprawie nie są w stanie postąpić inaczej, niż nakazuje linia partii.
Jeszcze bardziej dziwi milczenie lekarzy reprezentujących tzw. opozycję totalną. Ewa Kopacz, Bartosz Arłukowicz i Władysław Kosiniak-Kamysz nawet nie zauważyli okazji, by pokazać, że ich opór przeciwko decyzjom PiS-u może opierać się na rozsądku i obronie ważnego interesu społecznego. Dobrze, że mocno zareagowała NRL. W odpowiedzi na ostrą krytykę Ministerstwo Sprawiedliwości oświadczyło, że znowelizowane przepisy mają odnosić się do pospolitych przestępstw, a błąd medyczny nie musi być kwalifikowany jako nieumyślne spowodowanie śmierci.
Doskonale rozumiem wszystkich, którzy poddają w wątpliwość takie tłumaczenia. Na szczęście to sąd, a nie prokurator wciąż decyduje o kwalifikacji prawnej czynu. A wiarygodność podlegającej Zbigniewowi Ziobrze prokuratury zweryfikuje życie. Jeśli rzeczywiście błędy medyczne mają być traktowane inaczej niż pospolite przestępstwa, prokuratorzy bardzo rzadko sami będą sięgać po art. 155.
Tak na marginesie, czemu służy nowelizacja kodeksu karnego, która nie sprzyja przejrzystości prawa, wprowadza wśród lekarzy obawy przed niezasadnie dotkliwą karą, przez co stwarza realne zagrożenie dla pacjentów? Na koniec krótkie podsumowanie. Do tych samych od lat problemów wciąż dochodzą nowe, przez co nasza praca pozostaje nie tylko bardzo uciążliwa, ale i staje się coraz bardziej ryzykowna. Niezależnie, w jakim punkcie kariery zawodowej jesteśmy, nie możemy stać z boku i się przyglądać.
Sławomir Badurek, diabetolog, publicysta medyczny