10 maja 2024

W krainie prehistorycznych talayotów

Dziewicza przyroda, turkusowe zatoki, malownicze plaże, klimatyczne miasteczka, lokalna kuchnia i spokój, o który coraz trudniej w turystycznych regionach świata – oto Minorka, hiszpańska wyspa archipelagu Balearów – pisze Lidia Sulikowska.

Fot. Lidia Sulikowska

Wyspa ma około 50 km długości i zaledwie 16 km szerokości. Jest zdecydowanie spokojniejsza od swojej większej siostry – Majorki. Kameralny charakter Minorki doceniają poszukujący odprężenia i wyciszenia.

Otoczona przejrzystym błękitem ciepłych wód Morza Śródziemnego zapewnia relaks w rytmie slow. Z dala od zgiełku i tłumu turystów, za to w bliskości natury, urozmaiconych krajobrazów i prehistorycznych monumentów.

Na wybrzeżu czeka na turystów kilkadziesiąt różnorodnych plaż – większych i mniejszych, schowanych w turkusowych zatokach, z piaskiem o żółtopomarańczowym, białym a nawet czerwonawym zabarwieniu. Krystalicznie czysta woda zachęca do kąpieli, a na amatorów atrakcji wodnych czekają m.in. kajaki, żagle, windsurfing, snorkeling albo nurkowanie.

W zgodzie z naturą

Wyspa jest rezerwatem biosfery UNESCO. Nic dziwnego. Śródziemnomorska roślinność, klify, jaskinie, zatoki, tereny podmokłe, lasy i wąwozy tworzą przyjazny klimat do życia dla licznych gatunków roślin i zwierząt, a turystom dostarczają niesamowitych widoków. Aby poznać w pełni uroki wyspy, warto wybrać się na spacer szlakiem Camí de Cavalls. To licząca w sumie 185 km historyczna „Droga koni”, ciągnąca się wzdłuż całego wybrzeża Minorki.

Podzielona na odcinki, świetnie nadaje się do eksploracji wyspy – także rowerem albo konno. Wędrując, można natknąć się m.in. na drzewa truskawkowe i dziki gaj oliwny, a także obserwować wiele gatunków ptaków. Na wschodnim wybrzeżu wydzielono obszar chronionego krajobrazu S’Albufera des Grau, objęty specjalną ochroną ptaków – to raj dla amatorów birdwatchingu zarówno zimą, jak i latem.

Gdy zgłodniejemy, warto poszukać restauracji specjalizujących się w tutejszej gastronomii, gdzie króluje kuchnia śródziemnomorska podlana lokalną tradycją i historią – z rybami i owocami morza, bakłażanami, cukiniami, paprykami, pomidorami, figami, peklowanymi kiełbasami i żółtym serem produkowanym przez lokalnych farmerów. A jak ser, to w duecie z lokalnym winem.

Nie można opuścić wyspy, nie próbując zupy z homara – niegdyś tradycyjnego posiłku rybaków. Lokalni mieszkańcy podkreślają też, że podobno Minorka jest miejscem, z którego pochodzi majonez. Nie brakuje tu również słodkości – w tym ensaimady – ciasta z dodatkiem smalcu, tradycyjnie wypełnionego nadzieniem z dyni, ale występującego też w wielu innych smakowych wariacjach.

Za stolicę słodyczy uważa się miasteczko Es Mercadal, gdzie bez trudu natkniemy się na cukiernię, w której zaopatrzymy się w lokalne smakołyki. Posileni odpowiednią dawką cukru bez problemu dotrzemy na znajdujące nieopodal miasta najwyższe wzniesienie na wyspie – Monte Toro.

Na orzeźwienie Minorkańczycy proponują pomadę – lemoniadę z ginem wytwarzanym w destylarni w stolicy wyspy Mahón (po katalońsku: Maó), mieście z jednym z największych naturalnych portów na Morzu Śródziemnym. Spacer po wąskich uliczkach Maó jest bardzo przyjemny, a w minorkańskich sandałach (avarcas) produkowanych na wyspie i coraz bardziej rozpoznawalnych na świecie jeszcze lepszy!

Tajemnicze megality

Jednym z modniejszych miejsc jest usytuowana na klifie jaskinia Xoroi. Działa tu bar, a wieczorami jest dyskoteka. Miejsce jest przepięknie położone, ale jeśli ktoś nie jest zwolennikiem nocnych szaleństw, lepiej by wybrał się tu w ciągu dnia i raczej nie w weekend.

W sobotnie wieczory jest tu tłoczno. Minorka ma też swoje archeologiczne oblicze. Jest tu wiele pozostałości po prehistorycznych konstrukcjach będących śladem istnienia kultury talajockiej. Megalityczne kamienne budowle są rozsiane po całej wyspie, a kolejne czekają jeszcze na odkrycie. Talajockie dziedzictwo Minorki znalazło się na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO.

Zainteresowani powinni zwiedzić chociażby osadę Torre d’en Galmés, taulę (sanktuarium) w Trepucó i grobowiec Naveta des Tudons. Wrażenia gwarantowane. Będąc na Minorce, czasem trudno uwierzyć, że ciągle jesteśmy w Europie, zaledwie trzy godziny lotu samolotem z Warszawy. Przynajmniej w teorii, bo niestety z Polski brakuje lotów bezpośrednich na wyspę.

Jeśli nie lecimy czarterem, jesteśmy skazani na przesiadkę, co zdecydowanie wydłuża podróż. Nie powinno to jednak zrażać, bo Minorka zachwyca każdym kilometrem kwadratowym swojej powierzchni. Gdy już tam dotrzemy, nie będziemy żałowali.

Lidia Sulikowska