W publicznych i prywatnych szpitalach problemy są takie same
Wycena świadczeń medycznych nie odzwierciedla rzeczywistych kosztów ich wykonania – mówi Anna Gil-Borowiecka, prezes zarządu NZOZ Vito-Med Sp. z o.o. (spółki, która powstała na bazie SP ZOZ Zespołu Szpitali Nr 2 w Gliwicach).
– Kiedy pracowałam w publicznej służbie zdrowia, to wydawało mi się, że zarządzającym niepublicznymi podmiotami jest trochę łatwiej. Tymczasem wyzwania zarówno w prywatnych, jak i publicznych placówkach są takie same – to odwieczny problem braku pieniędzy i relacji z NFZ.
Jeśli chcemy racjonalnie podchodzić do realizacji kontraktów, to musimy zastanowić się, czy obecna wycena świadczeń odzwierciedla faktyczne koszty ich wykonania. Istnieje potrzeba dokonania szczegółowej analizy, co trzeba zrobić, aby pacjent był leczony w danej placówce oraz by podmiot – nieważne czy publiczny, czy prywatny – mógł się bilansować.
Do AOTMiT podaje się przeważnie koszty, które można stosunkowo łatwo wyliczyć, czyli związane m.in. z zatrudnieniem personelu medycznego, zużyciem leków i środków ochrony osobistej, ale nikt nie pyta np. o to, ile pochłania wytwarzanie i gromadzenie papierowej dokumentacji medycznej. Czasem jest jej taka ilość, że w szpitalnych składnicach i archiwach nie da się już nic pomieścić, a zlecenie przechowania jej przez firmy zewnętrzne wiąże się z dodatkowymi kosztami.
Na szpitale nałożone są różne obowiązki administracyjne, nie do końca bezpośrednio związane z hospitalizacją czy leczeniem pacjentów. Generują koszty, które nie są uwzględniane w wycenie przez płatnika. Nie były one również przewidziane w systemie naliczania 1/12 kontraktu rocznego niezależnie od ilości wykonywanych świadczeń, wprowadzonym w związku z pandemią kilka miesięcy temu.
Wiele mówi się o sekretarkach medycznych, które odciążyłyby lekarzy, ale ich zatrudnienie nie jest brane pod uwagę przy wycenie świadczeń, więc jeśli szpital chce mieć u siebie personel pomocniczy, to musi po prostu wyczarować na to pieniądze. W czasie pandemii wiele placówek generuje koszty osobowe niezwiązane bezpośrednio z leczeniem pacjentów także dlatego, że dyrektorzy walczą o to, aby płatnik nie zamknął oddziału.
Dobrym sposobem na dodatkowe oszczędności są wspólne grupy zakupowe, ale nie zawsze da się je stworzyć. Szpitale często używają innego sprzętu czy oprogramowania, przez co przygotowanie specyfikacji do wspólnego przetargu czasami graniczy z cudem, tym bardziej, że oczekiwania ze strony osób, które mają korzystać ze sprzętu, w niektórych placówkach są krańcowo odmienne. Ważna rola należy tutaj do kadry zarządzającej, która z personelem musi rozmawiać w taki sposób, aby chciejstwo zamieniło się w racjonalne zakupy.
Notował: Mariusz Tomczak