21 listopada 2024

Wspomaganie rozwoju dzieci w wieku 2-6 lat o specjalnych potrzebach

Rośnie liczba dzieci z dysfunkcjami rozwojowymi w okresie wczesnoszkolnym. Najwięcej z nich ma problemy z koordynacją ruchową, która dotyka 6 proc. dzieci w wieku 2-6 lat. Jeśli do 6. roku życia nie zostaną poddane właściwej rehabilitacji, mają małe szanse na prawidłowy rozwój.

Foto: pixabay.com

W szóstym roku życia kończy się okres największej plastyczności mózgu. Jeśli do tego czasu dzieci z problemami neurologicznymi nie otrzymają właściwej rehabilitacji, problemy rozwojowe będą się u nich pogłębiać.

Na odbywającej się w Łodzi Międzynarodowej Konferencji Naukowej poświęconej wspomaganiu rozwoju dziecka w wieku 2-6 lat przedstawiono najnowsze strategie, metody i techniki terapeutycznego oddziaływania oraz wspomagania dzieci z zaburzeniami rozwojowymi. W dwudniowych wykładach i warsztatach z zakresu m.in. dysfagii dziecięcej, hipotonii, analizy chodu, integracji sensorycznej, rozwoju kontroli motorycznej i kontroli postawy, rehabilitacji neuropsychologicznej, hemiplegii, stymulacji widzenia funkcjonalnego, dyspraksji, uczestniczyło blisko 200 specjalistów w swoich dziedzinach z całego kraju.

Konferencja była – jak podkreślali organizatorzy – Fundacja Pomocy Dzieciom „Kolorowy Świat”, adresowana nie tylko do fizjoterapeutów, terapeutów zajęciowych, logopedów, psychologów, pedagogów specjalnych, ale studentów kierunków medycznych oraz lekarzy wszystkich specjalności działających w obszarze wczesnego wspomagania rozwoju dzieci. – Tworzymy jeden organizm, bez współpracy terapeutów i lekarzy nie byłoby postępów w rehabilitacji dzieci z zaburzeniami rozwojowymi i zależy nam na propagowaniu najnowszej wiedzy na ten temat – zaznacza Izabela Jachim-Kubiak, prezes fundacji, i dodaje, że tego rodzaju konferencje połączone z warsztatami poszerzają horyzonty, podnoszą kwalifikacje, wprowadzają nowatorskie rozwiązania.

Niepełnosprawność ruchowa

To następstwo wielu schorzeń u dzieci o podłożu neurologicznym, które mogą mieć swój początek jeszcze w niemowlęctwie, ale zostały wykryte dopiero w wieku przedszkolnym. Jeśli upośledza narząd ruchu w stopniu zaawansowanym, jako terapię proponuje się obecnie wózek elektryczny. – Niestety, taki wózek jest wciąż traktowany jak narzędzie służące do przemieszczania się. Tymczasem dla małych dzieci, które ze względu na ograniczenia motoryczne nie potrafią się samodzielnie poruszać, wózki elektryczne stają się siłą napędową, która pozwala uniknąć wyuczonej bezradności, budować poczucie tożsamości oraz nabrać pewności siebie – przekonuje Vardit Kindler, terapeutka z Centrum Komunikacji Wspomagającej i Alternatywnej z Izraela, i podkreśla, że korzystanie z wózka elektrycznego budzi u dzieci wiarę w zdolność kontrolowania środowiska i odgrywania w nim aktywnej roli.

Terapuetka powołuje się na najnowsze badania naukowe dowodzące, że korzystanie z wózków elektrycznych przez dzieci z niepełnosprawnością ruchową pozytywnie wpływa na rozwój umiejętności motorycznych, poznawczych, społecznych, emocjonalnych i komunikacyjnych. W Polsce widok niepełnosprawnego dziecka na wózku elektrycznym należy do rzadkości. Także zdania klinicystów są na ten temat podzielone. Preferują oni strategie ukierunkowane na usprawnianie poszczególnych części ciała w przywracaniu jego funkcji, a nie korzystanie z urządzeń wspomagających.

Włączając się do rozważań na ten temat, Eddy Mellaerts, ortotyk i wykładowca na Thomas More University College w Geel w Belgii, stawia na wczesną intensywną interwencję w obrębie kończyny górnej i dobór właściwego zaopatrzenia ortotycznego. – Interwencje ortotyczne odgrywają ważną rolę w opiece nad dziećmi, np. z porażeniem mózgowym. Kluczowe jest tutaj jednak, aby ortezy były jednym z elementów złożonych programów terapeutycznych, np. interwencji medycznych, chirurgicznych i terapeutycznych – wyjaśnia Mellaerts i dodaje, że ortotyka kończyny górnej może poprawić jakość jej ruchów, ale wczesna interwencja biomechaniczna jest konieczna, aby trening był skuteczny.

Różnego rodzaju zaburzenia rozwojowe u dzieci mogą także spowodować nietypowe reakcje i zmiany w koordynacji ruchowej, które prowadzą do powstania przykurczów, deformacji i dysfunkcji stopy, na co zwraca uwagę Neda Rotar, fizjoterapeuta i instruktor metody NDT Bobath ze Słowenii. NDT polega na tym, że terapeuta ćwiczy całe ciało dziecka, a nie porusza wybranymi kończynami. Dzięki temu dostarcza odpowiednich doznań czuciowych i ruchowych, a dziecko jest dynamicznie aktywizowane. Niezbędny jest w tym procesie jego aktywny udział, ale bez zbyt obciążającego wysiłku czy stresu. Celem jest poprawa funkcjonowania i formy stóp oraz zapobieganie ich deformacjom.

Gdy zawodzi koordynacja

Dzieci dysfunkcyjne ruchowo mają problemy z koordynacją. Delfini Papazoglou z Grecji, ekspert w tej dziedzinie uważa, że wiele z nich dotyka dyspraksja. Jest to upośledzenie koordynacji ruchowej nazywane często „syndromem niezdarnego dziecka”. Najczęściej jest diagnozowane dopiero w wieku wczesnoszkolnym, mimo że trudności z koordynacją występują znacznie wcześniej. Szacuje się, że dotyka ono 6 proc. dzieci w Polsce.

– Dyspraksja zaczyna się w mózgu, dotyczy różnych jego obszarów, które z różnych przyczyn neurologicznych nie osiągnęły pełnej dojrzałości. Ten rodzaj dysfunkcji może przekładać się zarówno na trudności z chodzeniem, mówieniem, pisaniem, jak i percepcją otaczającego świata – tłumaczy Papazoglou i zaznacza, że jeśli nie podejmie się rehabilitacji do 6. roku życia dziecka, jego problemy z koordynacją będą coraz większe. Jednak nie ma wystandaryzowanych narzędzi do badania dyspraksji, diagnoza jest więc trudna. Opiera się ją na opiniach osób, które miały udział w wychowywaniu dziecka: lekarza pierwszego kontaktu, nauczyciela, władz szkoły, psychologa, rodzica, logopedy lub fizjoterapeuty.

Integralną częścią wczesnego wspomagania rozwoju w wieku 2-6 jest rehabilitacja neuropsychologiczna, którą stosuje się u dzieci z dysfunkcją ośrodkowego układu nerwowego. Prof. Aneta R. Borkowska z Instytutu Psychologii UMCS w Lublinie uważa, że w wieku niemowlęcym dominującą formą powinna być rehabilitacja ruchowa, ponieważ stanowi podstawę dla rehabilitacji innych procesów, np. budowanie więzi. U dzieci w wieku wczesnoszkolnym niezbędna jest stała współpraca z neurologopedą w budowaniu komunikacji językowej. – Biorąc pod uwagę specyfikę plastyczności mózgu małego dziecka, w rehabilitacji ważna jest powtarzalność ćwiczeń, ale też nie należy zapominać o najważniejszej aktywności dziecka w tym okresie rozwoju, o elementach zabawy – podsumowuje prof. Borkowska.

Gorsza córka medycyny

O rehabilitacji często mówi się, że jest to gorsza córka medycyny, ponieważ trudno się tu spodziewać spektakularnych wyników w krótkim czasie. Wymaga konsekwencji i cierpliwości, gdyż efekty pojawiają się po wielu tygodniach, miesiącach, latach. Wymaga też pieniędzy, gdyż jest kosztowna, a jak wiele niszowych dziedzin medycznych jest niedofinansowana przez NFZ. Dlatego dzieci z dysfunkcjami czekają w kolejce na rehabilitację od kilku miesięcy do roku. – Do 6. roku życia kształtuje się u człowieka wzorzec chodu, postrzeganie, umiejętność komunikowania się, aby jednak poprzez rehabilitację wydobyć ten potencjał, trzeba działać jak najszybciej, a to nie zawsze jest możliwe i nie tylko chodzi o finansowanie, ale o późno postawioną diagnozę – zastrzega dr Katarzyna Kołodziejczyk-Klimek, lekarz rehabilitant i kierownik ds. medycznych w Fundacji Pomocy Dzieciom „Kolorowy Świat”.

Dzieci z ewidentnymi dysfunkcjami, np. porażeniem mózgowym lub z innymi ciężkimi zaburzeniami, trafiają do ośrodków rehabilitacyjnych szybciej, dzieci, u których objawy tych zaburzeń nie są tak ewidentne, ujawniają się one dopiero w wieku wczesnoszkolnym (dziecko stwarza problemy wychowawcze, nie radzi sobie z codziennymi czynnościami), trafiają do rehabilitacji zbyt późno. – Najczęściej okazuje się, że przyczyny zaburzeń tkwią w głębokim dzieciństwie, ale nigdy nie zostały zdiagnozowane – mówi doktor Kołodziejczyk-Klimek. Jest zdania, że tego rodzaju konferencje połączone z warsztatami, a więc praktyczną wiedzą na ten temat, mogą to zmienić. Pozwolą uczulić na ten problem lekarzy rodzinnych, wychowawców i rodziców, którzy mają największe szanse wcześniej dostrzec dysfunkcje u dzieci i reagować.

Lucyna Krysiak