Wstydliwa epidemia. Choroby przenoszone drogą płciową w natarciu
Infekcji przenoszonych drogą płciową przybywa, a większość z nich przebiega bezobjawowo. Wzrosty zachorowań to efekt zmiany zachowań seksualnych, niedostatecznej edukacji i ograniczonego testowania.

Profilaktyka i leczenie zakażeń powodowanych przez bakterie, wirusy, pasożyty i grzyby przenoszone poprzez kontakt seksualny są jednym z fundamentów zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego.
Niestety wiele infekcji przebiega bezobjawowo, a nieleczone mogą prowadzić do niepłodności, nowotworów, powikłania ciąży, zwiększać ryzyko zakażenia wirusem HIV, a nawet prowadzić do śmierci. Dane epidemiologiczne dobitnie pokazują, że zakażenia przenoszone drogą płciową (sexually transmitted infections, STI) wciąż stanowią poważne globalne wyzwanie zdrowotne.
Wielka czwórka
Najczęstsze patogeny wywołujące infekcje bakteryjne STI – krętek blady powodujący kiłę, a także chlamydia, dwoinki rzeżączki i rzęsistek pochwowy – odpowiadają za ponad milion nowych zakażeń każdego dnia na świecie wśród osób w wieku 15–49 lat. Według szacunków Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) w 2020 r. doszło do 374 mln nowych infekcji w tej grupie wiekowej. Najwięcej przypadków dotyczyło rzęsistkowicy (156 mln) i chlamydiozy (129 mln), mniej rzeżączki (82 mln) i kiły (ponad 7 mln). W swoim raporcie z maja 2024 r. WHO alarmuje, że liczba zakażeń rośnie w większości regionów świata.
Szczególnie niepokoi wzrost liczby nowych przypadków kiły – z 7,1 mln w 2020 r. do 8 mln w 2022 r. – choroby niebezpiecznej, mogącej prowadzić do poważnych powikłań, a nawet śmierci. W 2022 r. zmarło z jej powodu 230 tys. osób. Kiła to szczególnie przebiegły przeciwnik – często przybiera postać bezobjawową lub manifestuje się niespecyficznie, co utrudnia rozpoznanie. Niepokoi też globalny wzrost liczby przypadków kiły wrodzonej oraz rozwijająca się oporność na antybiotyki stosowane w leczeniu rzeżączki. Z kolei chlamydioza jest o tyle kłopotliwa, że bardzo często przebiega bezobjawowo, ale może powodować różne odległe powikłania, w tym problemy z zajściem w ciążę lub wręcz bezpłodność.
Problem infekcji STI nie omija Europy. Z danych Europejskiego Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób (ECDC) wynika, że w 2023 r. w krajach UE/EEA odnotowano niemal 100 tys. przypadków rzeżączki (o 31 proc. więcej niż w 2022 r. i o ponad 300 proc. więcej niż w 2014 r.), 40 tys. zakażeń kiłą (13 proc. więcej niż w 2022 r. i 100 proc. więcej niż w 2014 r.) oraz 230 tys. infekcji chlamydią (wzrost o 3 proc. w porównaniu z 2022 r. i o 13 proc. względem 2014 r.). Wzrosty te tłumaczone są m.in. zaległościami diagnostycznymi z czasów pandemii COVID-19, powrotem do ryzykownych zachowań seksualnych po lockdownach oraz wznowieniem działań profilaktycznych i zwiększeniem dostępności testowania.
Statystyki dla Polski, publikowane przez Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego – Państwowy Zakład Higieny (NIZP-PZH), również pokazują wyraźne wzrosty. O ile mediana potwierdzonych zachorowań na kiłę w latach 2016–2020 wynosiła ok. 1600 rocznie, to w 2023 r. odnotowano niemal 3 tys. przypadków, a w 2024 r. już 3271. Podobny trend dotyczy rzeżączki – w latach 2016–2020 było to średnio nieco ponad 300 przypadków rocznie, w 2023 r. – ponad 1300, a w 2024 r. – 1190.
W przypadku chlamydiozy do 2020 r. potwierdzano średnio poniżej 260 zachorowań rocznie, w 2023 r. było ich 977, a w 2024 r. – 1156. W pierwszym półroczu bieżącego roku potwierdzono już ok. 1600 przypadków kiły, prawie 700 rzeżączki i 637 chlamydiozy. Rzęsistkowica – jedna z najczęstszych chorób przenoszonych drogą płciową – nie podlega w Polsce obowiązkowi zgłaszania, przez co brak jest dokładnych danych o jej rozpowszechnieniu.
– Dużą grupę pacjentów z infekcjami przenoszonymi drogą kontaktów seksualnych stanowią bardzo młode osoby, przed 25. rokiem życia, ale także osoby starsze. Często zakażeni są mężczyźni mający kontakty seksualne z mężczyznami. Ważnym czynnikiem ryzyka jest także przemoc seksualna, do której dochodzi w domach, między partnerami – podkreśla prof. Anna Wojas-Pelc, specjalista dermatologii i wenerologii, kierownik Oddziału Klinicznego Dermatologii i Alergologii Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie.
Nie wiemy, jak jest
Skąd wynikają wzrosty zakażeń STI w Polsce? W debacie publicznej pojawiają się sugestie o związku z napływem migrantów, w szczególności uchodźców z Ukrainy. – Migranci nie są populacją, która przynosi choroby przenoszone drogą płciową, ale są na nie wyjątkowo podatni. Często są to osoby żyjące w niepewności, szukające stabilizacji z nowymi partnerami, finansowo zależne od lokalnej społeczności – tłumaczy prof. Justyna Kowalska, specjalistka chorób zakaźnych z Kliniki Chorób Zakaźnych dla Dorosłych Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego oraz Wojewódzkiego Szpitala Zakaźnego w Warszawie.
– Wzrosty, które obserwujemy, są przede wszystkim efektem zmiany zachowań seksualnych w naszym społeczeństwie: większej otwartości na kontakty seksualne, również grupowe. Podróżujemy więcej, mamy więcej partnerów niż kiedyś, a przy tym brakuje wiedzy o STI. To także efekt zwiększonego testowania, choć nadal jest ono wysoce niewystarczające – zaznacza. Polskie statystyki mogą sprawiać wrażenie, że problem nie jest szczególnie duży, ale – jak podkreślają eksperci – to złudzenie.
– Skala zakażeń jest znacznie niedoszacowana. W przypadku kiły mówimy o niedoszacowaniu kilkakrotnym, ale największy problem dotyczy zakażeń chlamydią – zauważa prof. Kowalska. – Wynika to z kilku czynników: częstego bezobjawowego przebiegu infekcji, niskiej świadomości w społeczeństwie, ograniczonego testowania i słabej zgłaszalności przypadków do nadzoru epidemiologicznego. Obowiązek imiennej rejestracji zakażeń i zwyczaj podejmowania wywiadu epidemiologicznego przez Sanepid działa stygmatyzująco. Pacjenci często wywierają nacisk na lekarzy, by nie zgłaszali zakażeń. Rejestracja powinna być kodowana lub anonimowa. Do tego dochodzi problem z bezpłatnym dostępem do diagnostyki, w wielu przypadkach to pacjent musi zapłacić z własnej kieszeni – dodaje.
WHO planuje redukcję liczby zakażeń kiłą, chlamydią, rzeżączką i rzęsistkowicą o 60 proc. do 2030 r. Jednak – jak sama przyznaje – świat nie zmierza w dobrym kierunku. W skali globalnej problemem są też infekcje wywoływane przez wirusy HIV, HPV, HSV oraz WZW typu B i C, a także Mpox (ospa małpia).
Według danych WHO w 2022 r. na WZW B i C zmarło 1,34 mln ludzi, z powodu HIV – 630 tys., a nowotwory zależne od HPV zabiły 350 tys. osób. Niestety liczba zakażeń HIV oraz WZW B i C na świecie nie maleje w zakładanym tempie. W Polsce, choć większość zakażeń WZW B i C ma charakter przewlekły, rośnie liczba nowych zakażeń HIV. Odnotowuje się też przypadki ospy małpiej – trzy w 2022 r., 10 w 2024 r. i już 21 w pierwszej połowie tego roku.
Edukacja, testy i szczepienia
Eksperci przypominają, że jedną z najskuteczniejszych metod ochrony przed STI jest stosowanie prezerwatyw. Tymczasem – jak pokazuje ubiegłoroczna edycja Narodowego Testu Zdrowia Polaków – aż 26 proc. respondentów przyznało, że zdarza im się uprawiać seks bez zabezpieczenia.
– Potrzebna jest szeroka edukacja o objawach, rodzajach zakażenia, metodach zabezpieczania się, ale także o ograniczeniach niektórych metod. Pacjenci nie zawsze wiedzą, że profilaktyka przedekspozycyjna HIV (PrEP) chroni wyłącznie przed HIV, a antykoncepcja hormonalna nie chroni w ogóle przed STI – podkreśla prof. Wojas-Pelc. Dodaje, że warto rozważyć kampanie informacyjne w mediach społecznościowych i aplikacjach randkowych, wszędzie tam, gdzie zawierane są nowe znajomości.
Edukacja obejmuje również informowanie o szczepieniach przeciwko HPV, WZW B i Mpox, a także o możliwości zakażenia przez kontakt skórny (np. w przypadku opryszczki narządów płciowych czy kłykcin kończystych), ze śluzówkami i płynami ustrojowymi a także, że infekcja może się przenosić z matki na dziecko w trakcie ciąży, porodu i karmienia piersią (np. HIV, kiła).
Jak szeroko prowadzić badania przesiewowe? – To zależy. Na pewno testy powinny być łatwiej dostępne dla osób podejmujących ryzykowne kontakty seksualne, m.in. dla nastolatków, osób niestosujących zabezpieczeń, mających wielu partnerów. Nie chodzi o badanie wszystkich. Gorąco zachęcam lekarzy do rozmowy z pacjentem, dzięki której będziemy w stanie określić jego wzorzec zachowań seksualnych, i na tej podstawie zalecić ewentualną diagnostykę – wyjaśnia prof. Justyna Kowalska.
Szczególnej uwagi wymagają kobiety w ciąży. W Polsce co roku diagnozuje się kilka-kilkanaście przypadków kiły wrodzonej – choroby mogącej skutkować urodzeniem martwego dziecka lub śmiercią noworodka. – Warto wzmocnić program badań przesiewowych dla kobiet ciężarnych i w okresie okołoporodowym. Wczesne wykrycie zakażenia daje szansę na skuteczną pomoc jeszcze przed porodem. Niestety, często zdarza się, że partner pacjentki odmawia leczenia, co zwiększa ryzyko ponownego zakażenia – zaznacza prof. Anna Wojas-Pelc. Poprawy wymaga także realizacja programu szczepień przeciwko HPV.
Z danych Centrum e-Zdrowia wynika, że z bezpłatnych szczepień dla dzieci w wieku 9–18 lat skorzystało zaledwie 11,8 proc. uprawnionych (stan na luty 2025 r.). Tymczasem wirus HPV jest głównym czynnikiem ryzyka rozwoju raka szyjki macicy.
Lidia Sulikowska
Źródło: „Gazeta Lekarska” nr 9/2025