18 października 2024

Wymagający szef czy mobber

Zawód lekarza, szczególnie w sytuacji leczenia pacjenta w stanie zagrożenia życia, obarczony jest dużym narażeniem na stres. Nie upoważnia to jednak lekarza do niekontrolowanych wybuchów agresji słownej, używania wulgaryzmów czy też odrzucania narzędzi chirurgicznych – pisze dr Jacek Miarka.

Fot. pixabay.com

Okręgowy sąd lekarski (OSL) uznał lekarza za winnego. Popełniony przez niego czyn polegał na tym, iż w okresie kilku lat jako ordynator oddziału zabiegowego nadzorując pracę personelu pielęgniarskiego bloku operacyjnego, wielokrotnie, w niedopuszczalny prawem sposób, tj. przez podnoszenie głosu oraz używanie wulgaryzmów w trakcie wykonywania operacji, dyskredytował umiejętności i fachowość personelu. Naruszył w ten sposób godność zawodu lekarza. Sąd wymierzył mu karę pieniężną w wysokości czterokrotnego miesięcznego wynagrodzenia (27 114 zł).

Obrońca lekarza odwołał się od tego orzeczenia do Naczelnego Sądu Lekarskiego (NSL). Zarzucił OSL błąd w ustaleniach faktycznych polegający na dowolnym ustaleniu, że obwiniony krzyczał na pokrzywdzone, znieważał je, używał wulgaryzmów, a jego zachowanie naruszyło zasady etyki lekarskiej, jak również spełniało znamiona mobbingu. NSL nie znalazł przesłanek do wydania orzeczenia uniewinniającego obwinionego. Z drugiej jednak strony, uznając nadmierną dolegliwość wysokości kary pieniężnej i konieczność poniesienia przez obwinionego kosztów postępowania, zmniejszył ją o połowę.

Jedynie potęgował stres

Sprawy dotyczące mobbingu, niesprecyzowane wystarczająco w KEL, są dla sądów lekarskich bardzo trudne. Mobbing oznacza działania lub zachowania dotyczące pracownika lub skierowane przeciwko niemu, które polegają na uporczywym i długotrwałym nękaniu lub zastraszaniu. Działania te muszą także wywoływać u pracownika zaniżoną ocenę przydatności zawodowej i mogą mieć na celu jego poniżenie i ośmieszenie, a także izolowanie lub eliminację z zespołu. Z drugiej strony, granica pomiędzy wymagającym szefem a mobberem w naszym zawodzie może być trudna do określenia i dość płynna.

NSL w oparciu o doświadczenie zawodowe ma pełną świadomość, iż zawód lekarza, szczególnie w sytuacji leczenia pacjenta w stanie zagrożenia życia, obarczony jest dużym narażeniem na stres.

Niejednokrotnie lekarz ma kilka sekund na podjęcie właściwej decyzji, od której zależy dalszy los pacjenta. Jednakże fakt ten nie upoważnia lekarza do wybuchów agresji słownej, używania wulgaryzmów czy też niekontrolowanego odrzucania narzędzi chirurgicznych niespełniających jego oczekiwań. Nie należy zapominać, iż sytuacji stresowej w trakcie operacji jest poddany cały uczestniczący w niej personel, a nie wyłącznie główny operator. Dlatego też spokój i opanowanie lekarza stanowią gwarancję bezpieczeństwa w czasie zabiegu.

Nie ulega także wątpliwości, iż aktualny model pracy w każdym zespole medycznym nie może być oparty, jak dotychczas, na zasadach paternalistycznych. Musi być oparty na systemie partnerskim, w którym każdy członek zespołu zna swoją rolę, przez co nie dochodzi do wzajemnego zastraszania, a ewentualne nieprawidłowości nie są rozwiązywane krzykiem, przekleństwami czy też przerzucaniem odpowiedzialności na drugą osobę, lecz omówieniem problemów z całym zespołem po zakończeniu operacji. Tylko taki system zapewnia zarówno odpowiednie bezpieczeństwo pacjenta, jak też gwarantuje niezbędny komfort pracy. Obwiniony najwyraźniej nie zauważał, iż swoim zachowaniem potęgował stres u pozostałych członków zespołu.

Mediacja zamiast sądu

Z ustaleń NSL nie wynika bezpośredni umyślny zamiar deprecjonowania wybranych pielęgniarek. Obwiniony zachowywał się w nieetyczny sposób w sytuacjach stresowych, wobec pojawienia się komplikacji. Powinien jednak jako wybitny profesjonalista przewidywać także negatywne skutki w zakresie niedopuszczalnej ingerencji w sferę prawną chronionych dóbr współpracowników. Nie sposób uznać tego rodzaju postępowania za zachowanie zgodne z normami etycznymi, jakimi w pracy zawodowej powinien kierować się lekarz. Noblesse oblige.

Można tylko żałować, że ten długotrwały konflikt między wybitnym lekarzem a pielęgniarkami nie został zakończony w drodze mediacji przed trafieniem do sądu. Na koniec trzeba stwierdzić, że mimo trudności w postępowaniu żadne dotychczasowe orzeczenie NSL w sprawach mobbingu nie zostało uchylone przez Sąd Najwyższy.

Jacek Miarka, przewodniczący Naczelnego Sądu Lekarskiego