22 listopada 2024

Z udarem na toksykologię. Pacjentka zmarła

„Naruszeniem godności zawodu jest każde postępowanie lekarza, które podważa zaufanie do zawodu” (art. 1. ust. 3). „Lekarz powinien przeprowadzać wszelkie postępowanie diagnostyczne, lecznicze i zapobiegawcze z należytą starannością, poświęcając im niezbędny czas” (art. 8 KEL).

Foto: Marta Jakubiak

Pod koniec czerwca do 34-letniej pacjentki zostało wezwane pogotowie ratunkowe. Przybyły na miejsce zespół z lekarzem zastał pacjentkę w stanie ogólnym średnim.

U chorej od trzech godzin występował ból głowy w okolicy czołowo-skroniowej, który nie ustąpił po zażyciu trzech tabletek przeciwbólowych, a także wymioty.

Z relacji osoby towarzyszącej wynikało, że od pewnego momentu nastąpiło pogorszenie kontaktu pacjentki z otoczeniem, jej mowa stała się niewyraźna i wystąpił niedowład lewej kończyny górnej.

Ustalono również, że kobieta od kilku lat przyjmowała (stale) leki antykoncepcyjne, a tego dnia spożywała alkohol w małych ilościach. Miała wysokie ciśnienie tętnicze.

Podjęto decyzję o przewiezieniu chorej w trybie pilnym na SOR-u, z podejrzeniem udaru mózgu. Przyjmujący chorą obwiniony lekarz (specjalista chirurg) rozpoznał na podstawie pospiesznych i powierzchownych oględzin zatrucie alkoholem i lekami, i odesłał do oddziału toksykologicznego.

Tam lekarz postawił jednak (na podstawie wywiadu i badania) rozpoznanie incydentu mózgowego i odesłał pacjentkę do kierującego ją SOR, jednocześnie wykluczając zatrucie. Zalecił wykonanie konsultacji neurologicznej i TK. Badania te potwierdziły rozpoznanie pękniętego tętniaka i krwotoku mózgowego.

Na podstawie całości obrazu klinicznego pacjentkę zakwalifikowano do kraniotomii, w czasie której ewakuowano krwiaka, a kość pokrywy czaszki wszczepiono do powłok brzusznych.

Pacjentkę w stanie ciężkim, nieprzytomną, przekazano do kliniki anestezjologii i intensywnej terapii, gdzie przebywała ponad tydzień. Stamtąd została przekazana do kliniki neurologii. W trakcie hospitalizacji pacjentka przebyła dwa udary niedokrwienne w zakresie obu tętnic MCA, zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, a także bakteriemię. Mimo prowadzenia wielokierunkowej terapii, jej stan wciąż się pogarszał.

W połowie października zmarła. Okręgowy sąd lekarski orzekł, że obwiniony lekarz dopuścił się przewinienia zawodowego polegającego na naruszeniu art. 8 i art. 1 ust. 3 Kodeksu Etyki Lekarskiej i wymierzył mu karę pieniężną w wysokości czterokrotnego przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw bez wypłat nagród z zysku, tj. 16 978, 32 zł, z przeznaczeniem na cel charytatywny.

Pełnomocnik obwinionego od powyższego orzeczenia OSL złożył odwołanie do Naczelnego Sądu Lekarskiego. NSL uznał je za niezasadne i utrzymał w mocy orzeczenie sądu pierwszej instancji.

* * *

Komentarz

Ta sprawa znalazła swój finał w związku ze złożoną przez obrońcę kasacją w Sądzie Najwyższym. Sąd kasację oddalił jako oczywiście bezzasadną. Analizując przebieg postępowania ex post, może warto sobie zadać kilka pytań.

Dlaczego w niechętny i nieufny sposób przyjmujemy na SOR-ach i w izbach przyjęć wywiad przekazywany o chorych przez kierujących do hospitalizacji lekarzy zespołów ratownictwa medycznego? Czy jedyną przyczyną jest brak czasu?

Dlaczego nie dokonując rzetelnego badania, nie dokonując choćby kilkuminutowej osobistej obserwacji, nazbyt chętnie wykluczamy postawione przez naszego kolegę rozpoznanie i odsyłamy chorego? Dlaczego, znając skutek naszego zaniechania lub zaniedbania, słuchając krytycznych uwag kolegów, pozostajemy w przekonaniu swojej nieomylności?

Może warto zastanowić się także nad wymiarem orzeczonej kary. Oczywiście nie na miejscu jest pytanie, ile kosztuje życie. Spotykam się ostatnio dość często z orzeczeniami nakładającymi kary pieniężne. Nie mam wątpliwości o współmierności tych kar w przypadkach uczestnictwa lekarzy w reklamach, prezentujących postawy antyzdrowotne, konfliktów wewnątrzkorporacyjnych.

Nasuwają się jednak wątpliwości, nie tylko mnie, czy w sytuacjach narażenia zdrowia lub życia chorego kara pieniężna, choćby najwyższa, jest właściwa.

Grzegorz Wrona
Naczelny Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej