Zadbajmy o naszych lekarzy
W tym roku w Europie obserwujemy „lekarską jesień”. Po serii protestów rezydentów w Wielkiej Brytanii i czerwcowym marszu Porozumienia Rezydentów w Polsce, we wrześniu odbyły się strajki w Norwegii i Francji oraz demonstracja Porozumienia Zawodów Medycznych w Polsce.
Manifestacja Porozumienia Zawodów Medycznych
Foto: Marta Jakubiak
Koledzy za granicą strajkują – łącznie z odejściem od łóżek pacjentów – ponieważ nie godzą się na warunki pracy i płacy. To, co oni uznają za nieznośną sytuację, my mamy na naszych transparentach jako postulaty. Młodzi ludzie, stanowiący najliczniejszą grupę na manifestacji, doskonale znają sytuację w Europie.
Wiedzą, że ich wiedza i umiejętności, nawet na początku kariery, są poszukiwane. Wielu z nich było na stażach, kursach i konferencjach. Mają przyjaciół, którzy w każdym mailu dopytują się, kiedy wreszcie przyjadą, bo trzymają dla nich miejsce na wymarzonej specjalizacji. Firmy „łowców głów” oferują pomoc w znalezieniu mieszkania i darmowe kursy językowe. Granice są otwarte i nic nie stoi na przeszkodzie.
Jak wynika z danych z Centralnego Rejestru Lekarzy, coraz więcej osób pobiera zaświadczenia potrzebne do uznania kwalifikacji w krajach Unii Europejskiej. Ci, którzy wyjeżdżają do Norwegii, krajów arabskich czy Stanów Zjednoczonych, takich zaświadczeń nie potrzebują.
Ilu ich jest? Patrząc na dane, że w powiecie toruńskim, włocławskim czy bydgoskim (miasta uniwersyteckie, ogromne centrum onkologii!) liczba lekarzy jest zdecydowanie bliższa 1 niż krajowej średniej 2,2/1000 mieszkańców, można zaryzykować twierdzenie, że wielu. Niedofinansowany system publiczny nie może zapewnić satysfakcjonującej pracy specjalistom, którzy w poszukiwaniu godnych zarobków i możliwości praktykowania nowoczesnej medycyny odpływają do sektora prywatnego.
W znacznym stopniu ogranicza to dostępność do świadczeń gwarantowanych dla biedniejszej części społeczeństwa. Polacy wydają rocznie ponad 35 mld zł (2013 r.) na koszty opieki zdrowotnej. Stanowi to równowartość prawie połowy budżetu NFZ, który w 2017 r. ma wynieść 77 mld zł. Jak podają w badaniach opinii społecznej, płacą sami za świadczenia, głównie z powodu trudności z dostępem w systemie publicznym.
Podczas posiedzenia 4 października sejmowa komisja zdrowia odrzuciła poselską poprawkę do zmian w ustawie o zawodzie lekarza, znacząco podnoszącą wynagrodzenia rezydentów i specjalistów. Pyrrusowym zwycięstwem jest fakt, że taką poprawkę w ogóle zgłoszono. Nikogo z nas nie dziwi, że budżet państwa broni się przed dodatkowymi wydatkami.
Ale pensja młodego lekarza w Polsce (2045 zł, czyli 471 euro netto) i w Niemczech (4800 euro netto; Polska – Niemcy 1:10) jest nadal nieproporcjonalnie niska. Jeśli porównamy nakłady na ochronę zdrowia (627 euro/osobę Polska, 3548 euro Niemcy; Polska – Niemcy 1:5,4), widać, że polscy lekarze są zdecydowanie gorzej wynagradzani.
Jednak lekarz w Polsce ma taką samą odpowiedzialność za chorych jak jego niemiecki kolega, zaś pracuje więcej i w znacznie trudniejszych warunkach. Czy możemy liczyć na jakieś zmiany? Bez wzrostu nakładów nie sposób poprawić sytuacji publicznego systemu ochrony zdrowia. Nazwanie go narodowym i podobne zmiany nie skrócą kolejek, nie wyremontują oddziałów i nie zapewnią podwyżek dla personelu.
Ministerstwo Zdrowia pod kierownictwem Konstantego Radziwiłła ma tego świadomość, ale decyzje o istotnych zmianach, zwłaszcza w finansowaniu, zapadają gdzie indziej. Ministerstwo stara się wprowadzać zmiany, które nie wymagają nakładów. Przykładem takiej zmiany jest procedowane w parlamencie przywrócenie stażu podyplomowego.
Po wielu latach funkcjonowania staż podyplomowy wciąż jest potrzebny, ale musi być zmieniony. Istotne jakościowo zmiany nie odbędą się bez zwiększenia finansowania. Opieka nad młodym lekarzem wymaga czasu, uwagi i wysiłku. Jeżeli ma być traktowana poważnie, nie może pozostać bez wynagrodzenia. Pieniądze powinny trafiać nie tylko do koordynatora stażu, ale przede wszystkim do bezpośrednich opiekunów na oddziałach i w salach operacyjnych.
Dobrej jakości kursy, które powinny obejmować tematykę wspólną dla wszystkich specjalizacji (zdrowie publiczne, podstawy epidemiologii, prawo medyczne, umiejętności społeczne), tak aby nie musiały być powtarzane przez rezydentów, muszą być przygotowane przez dobrych fachowców. Nawet najdoskonalsze kursy muszą przechodzić regularną ewaluację i ocenę, podobnie jak miejsca odbywania stażu. To wszystko wymaga nakładów. Mówienie, że nie jest źle, że tak musi być, że trzeba uszczelniać i racjonalizować, nie poprawi sytuacji i nikogo już nie przekona.
Nasz samorząd już obecnie przeznacza znaczną część środków pochodzących z naszych składek na doskonalenie zawodowe, kursy potrzebne do specjalizacji, organizację stażu.
Jednym z wielu zadań samorządu jest ułatwianie rozwoju zawodowego i stwarzanie warunków zachęcających do pracy w Polsce. Chcielibyśmy to robić w znacznie większym zakresie, ale to też wymaga dodatkowych środków i oczekujemy, że troska państwa o zdrowie obywateli i jakość ochrony zdrowia, tak często wyrażana w formie politycznych obietnic, zamieni się z wydawania niekończących się zarządzeń i regulacji na rzeczywiste wsparcie.
W dyskusjach o sytuacji polskich lekarzy zawsze trzeba powtarzać to, co już dawno mówili nam koledzy z kraju, który u nas na pewno jest postrzegany jako rodzaj medycznego raju. „Dbajcie o swoich lekarzy, bo inaczej nie będziecie ich mieli”. W Szwajcarii zabrakło lekarzy, ale było wielu, którzy chcieli tam przyjechać. Do Polski przyjeżdża bardzo niewielu. Musimy więc o naszych lekarzy naprawdę się zatroszyć.
Romuald Krajewski
Kierownik Ośrodka Studiów, Analiz i Informacji Naczelnej Izby Lekarskiej
Filip Dąbrowski
Przewodniczący Komisji ds. Młodych Lekarzy NRL
Źródło: „Gazeta Lekarska” nr 11/2016
Przypominamy: od 1 września recepty na bezpłatne leki dla pacjentów 75+ wystawiają lekarze podstawowej opieki zdrowotnej udzielający świadczeń POZ u danego świadczeniodawcy, pielęgniarki POZ oraz lekarze wypisujący recepty pro auctore i pro familiae. Kliknij tutaj, żeby przeczytać komentarze ekspertów i pobrać pełną listę bezpłatnych leków dla seniorów.