22 listopada 2024

Jak wykorzystać media społecznościowe w edukacji lekarzy?

Na przeglądaniu postów, zdjęć czy filmów w mediach społecznościowych przeciętny Polak spędza blisko dwie godziny dziennie. Oznacza to, że średnio w ciągu swojego życia spędzamy niemal 6 lat na Facebooku czy Instagramie.

Foto: pixabay.com

W przypadku młodych ludzi okres ten wydłuża się jeszcze, co sprawia, że nowe media stały się doskonałą platformą edukacyjną, tym bardziej, że aż 90 proc. studentów deklaruje, że z nich korzysta. Jak zatem można wykorzystać social media w kształceniu przyszłych kardiologów?

Spośród mediów społecznościowych, najwięcej czasu spędzamy na YouTubie, Facebooku i Instagramie. W czołówce znajduje się też Snapchat i Twitter. Portale te są źródłem wymiany poglądów, współtworzenia treści, udostępniania zdjęć, muzyki, filmów, a także miejscem rozmów i dyskusji, poszukiwania wiedzy i autorytetów. Dzięki temu edukacyjny potencjał mediów społecznościowych jest nieograniczony, tym bardziej, że dla współczesnych studentów cyfrowy świat social mediów i nowych technologii to codzienne środowisko życia.

Bądź cyfrowy

Współcześni studenci, należący do to tzw. pokolenia digital natives, wyrastali w środowisku przesyconym nowymi technologiami i innowacyjnymi urządzeniami, a social media stanowią ich codzienne narzędzie komunikacji. Cyfrowy świat to ich środowisko naturalne. Dlatego też tak ważne jest, aby wykładowcy akademiccy i lekarze komunikowali się ze studentami kardiologii i przekazywali im wiedzę za pośrednictwem Facebooka, MedTuba czy YouTuba. Wówczas edukacja będzie atrakcyjna, a jej efekty dużo lepsze.

Rozwój nowych technologii informacyjnych znacząco wpłynął na sposób porozumiewania się i przekazywania wiedzy. – W ostatnich latach obserwujemy postępujące odchodzenie od książek na rzecz komputera i internetu. Musimy komunikować się szybko, precyzyjnie i bezpośrednio – tłumaczy dr Łukasz Kołtowski, przewodniczący Komisji ds. Komunikacji i Mediów Społecznościowych Europejskiej Asocjacji Interwencji Sercowo-Naczyniowych (EAPCI ESC).

Stare, tzw. analogowe media, jak książki i TV, opierające się o jednostronne komunikaty, wypierane są przez tzw. nowe, cyfrowe media, do których należą m.in. blogi, smartfony i social media. Charakteryzują się one wielostronnym, interaktywnym przekazem i możliwością współtworzenia przesyłanych treści i ich wyboru, zgodnie z potrzebami i zainteresowaniami.

Grupuj się

Niewątpliwie social media stanowią ważne źródło pozyskiwania wiedzy o zdrowiu, metodach leczenia i diagnozowania chorób, a także kształtowaniu odpowiednich zachowań prozdrowotnych, a co za tym idzie są doskonałym narzędziem kształcenia studentów medycyny. O każdej porze dnia i nocy umożliwiają bezpośredni i natychmiastowy dostęp do ogromnych zasobów wiedzy.

– Coraz częściej wykorzystywaną formą komunikacji ze studentami jest tworzenie zamkniętych grup na Facebooku, gdzie wykładowcy mogą dzielić się ze studentami interaktywnymi materiałami, prowadzić dyskusję czy zamieszczać linki do zasobów online z przydatnymi materiałami, jak filmy instruktażowe na YouTube i MedTube czy też linki do transmisji online z zabiegów prowadzonych w salach operacyjnych w dowolnym miejscu na świecie. Umożliwia to prowadzącemu szybkie dotarcie do dużej grupy studentów, dzielenie się wiedzą i wymianę poglądów na interesujące tematy w krótkim czasie – wyjaśnia dr Kołtowski.

Obserwuj ekspertów

Coraz popularniejszą metodą nauki poprzez social media staje się obecnie obserwowanie profili uznanych autorytetów i ekspertów w danej dziedzinie, w tym także w kardiologii. Wystarczy poprzez swoje konto na Facebooku czy Twitterze obserwować profile wybranych osób lub instytucji, np. lekarzy, centrów badawczych, szpitali czy prywatnych klinik, i na bieżąco śledzić wszelkie najnowsze badania, publikacje, ekspertyzy i pojawiające się w kardiologii nowości, publikowane przez te osoby i instytucje.

– Swoje profile w mediach społecznościowych posiada coraz więcej osób, przez co studenci mają dostęp do ekspertów czy instytucji, do których w tradycyjny sposób prawdopodobnie nigdy nie udałoby się im dotrzeć. Zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę światowej sławy kardiologów czy kardiochirurgów – mówi dr Kołtowski.