19 marca 2024

Niezdrowa młodość. Dwója za opiekę zdrowotną nad uczniami

Opieka zdrowotna nad dziećmi i młodzieżą w wieku szkolnym nie jest w Polsce zorganizowana w sposób spójny i systemowy. Niezależnie od tego, jak ona wygląda, cel powinien być jeden: jak najzdrowszy i jak najlepiej zaopiekowany młody człowiek.

Foto: NIK

W Holandii, kraju od wielu lat najlepiej ocenianym w prestiżowym Europejskim Konsumenckim Indeksie Zdrowia (The Euro Health Consumer Index), za opiekę zdrowotną sprawowaną nad dziećmi i młodzieżą w wieku szkolnym odpowiada Ministerstwo Zdrowia, Opieki Społecznej i Sportu (warto zwrócić uwagę, jak brzmi pełna nazwa tego resortu), a holenderscy lekarze i pielęgniarki wykonują te zadania na terenie szkoły.

Co kraj, to obyczaj

Nie brakuje państw, w których odbywa się to nie w placówkach oświatowych, lecz w ramach podstawowej opieki zdrowotnej, a badania są przeprowadzane w praktykach lekarzy rodzinnych. W krajach takich jak Bułgaria, Chorwacja, Cypr, Luksemburg, Malta czy Rumunia za opiekę zdrowotną nad małoletnimi również odpowiada minister właściwy do spraw zdrowia, ale nie jest to uniwersalny model.

W Austrii podlega ona pod szefa resortu edukacji i nauki. Podobne rozwiązania przyjęto m.in. nad Sekwaną. Kraje takie jak Dania, Portugalia, Węgry czy Wielka Brytania zadania z zakresu opieki zdrowotnej sprawowanej nad dziećmi i młodzieżą w wieku szkolnym powierzyły władzom lokalnym, natomiast w Hiszpanii, Szwecji, na Łotwie czy we Włoszech w tym obszarze współdziałają władze lokalne wraz z ministrami edukacji i zdrowia.

20 lat minęło…

Jak to wygląda w Polsce, nie trzeba tłumaczyć. Po tym, gdy w 1999 r. doszło do reorganizacji opieki zdrowotnej nad dziećmi i młodzieżą i wprowadzono instytucję lekarza rodzinnego, miało być lepiej. Minęły dwie dekady, ale wiele starych problemów nadal nie jest rozwiązanych.

Z opublikowanego niedawno raportu Najwyższej Izby Kontroli* wyłania się pesymistyczna konkluzja, którą w jednym zdaniu można ująć w następujący sposób: funkcjonujący w Polsce system opieki zdrowotnej nad uczniami, zwłaszcza w zakresie profilaktyki, nie gwarantuje bezpieczeństwa zdrowotnego tej populacji, o czym świadczy zwiększająca się liczba dzieci i młodzieży z problemami zdrowotnymi.

W dokumencie NIK znajdziemy długą listę zarzutów pod adresem rodzimego podwórka. Zdaniem kontrolerów grupa najmłodszych obywateli naszego kraju nie jest pod spójną i kompleksową opieką zdrowotną, brakuje realnego współdziałania i koordynacji pomiędzy podmiotami odpowiedzialnymi za leczenie tej grupy pacjentów (np. lekarzy POZ, lekarzy specjalistów i pielęgniarek), podejmowane są wybiórcze decyzje i fragmentaryczne działania profilaktyczne.

Kręgosłup, alergie, oczy

Największe problemy zdrowotne wśród dzieci i młodzieży w wieku 5-18 lat objętej czynną opieką lekarzy POZ to: zniekształcenia kręgosłupa, alergie (dychawica oskrzelowa), zaburzenia refrakcji i akomodacji oka oraz – w trochę mniejszym stopniu – otyłość. W 2016 r. w stosunku do roku poprzedniego największy wzrost odnotowano w przypadku rozpoznanych chorób tarczycy o 2,3 tys. (o ponad 5 proc.), nowotworów o ponad 2,2 tys. (o blisko 15 proc.), niedokrwistości o 1,8 tys. (o 3,6 proc.), a 13,2 tys. dzieci miało cukrzycę (wzrost o 1 proc.).

Znaczna liczba szkół nie dysponuje gabinetami profilaktyki szkolnej i pomocy przedlekarskiej, a w tych, które je posiadają, występuje duża dysproporcja pomiędzy miastem i wsią. Rząd – najpierw Beaty Szydło, potem Mateusza Morawieckiego – obiecuje to zmienić, ale to nie lada wyzwanie, skoro z zeszłorocznych danych wynika, że posiada je co druga podstawówka, z czego 86,4 proc. w miastach i 31,6 proc. na wsi. W szkołach znajdowało się 7,3 proc. ogólnej liczby gabinetów stomatologicznych (8,6 tys.), a najwyższy ich odsetek odnotowano w woj. lubelskim (22,5 proc.). W woj. lubuskim i woj. podkarpackim w ogóle nie było szkolnych gabinetów stomatologicznych.

Liczba lekarzy, fenomen Łódzkiego

Wprawdzie liczba lekarzy POZ w 2016 r. zwiększyła się w porównaniu do 2015 r. o 9 proc., liczba lekarzy dentystów wzrosła o 17 proc. a pielęgniarek o 9,5 proc., ale NIK zwraca uwagę na niewystarczającą liczbę lekarzy dedykowanych młodemu pokoleniu oraz nieefektywne wykorzystanie zasobów finansowych i osobowych, co utrudnia zapewnienie równego dostępu do leczenia i wydłuża czas oczekiwania na nie.

Znaczne różnice w liczbie lekarzy na terenie kraju pokazują statystyki: w 2017 r. najwyższy wskaźnik lekarzy POZ przypadających na 10 tys. dzieci i młodzieży odnotowano w woj. śląskim (ponad 80), a najniższy w woj. łódzkim (30). W tym ostatnim nie jest jednak tak źle, jak by mogło się wydawać, bo w przypadku lekarzy specjalistów dziecięcych (w przeliczeniu na 10 tys. uczniów) najlepsza sytuacja jest właśnie w Łódzkiem, a najmniej korzystna w woj. lubuskim, gdzie nie było żadnego specjalisty w siedmiu specjalizacjach, a w dwóch wskaźnik był najniższy w skali kraju.

O tym, że duża liczba personelu medycznego jest w wieku okołoemerytalnym, wiadomo nie od dziś, ale szczególnie źle pod tym względem wypadają trzy specjalizacje: chirurgia dziecięca (w ubiegłym roku ponad 39 proc. lekarzy było po 60. roku życia), neurologia dziecięca (39 proc.), otolaryngologia dziecięca (blisko 37 proc.). Już w perspektywie kilku najbliższych lat może to zmniejszyć dostępność świadczeń zdrowotnych.

Próchnica, dentobusy

W naszym kraju ponad połowa dzieci w wieku 3 lat ma zęby z ubytkami próchnicowymi, a 8,8 proc. młodzieży w wieku 18 lat ma co najmniej jeden ząb stały usunięty z powodu próchnicy. Chyba nikt nie oczekiwał, by zakup dentobusów (bodaj najbardziej „medialny” pomysł w obszarze stomatologii poprzedniego ministra zdrowia, Konstantego Radziwiłła) faktycznie rozwiązał problem zwiększenia dostępności do leczenia stomatologicznego albo przynajmniej do profilaktycznych świadczeń w tym zakresie, gdyż ich liczba (resort zakupił 16 tego typu pojazdów, po jednym dla każdego województwa) nie wytrzymuje konfrontacji w zderzeniu z potrzebami.

Wystarczy spojrzeć na liczbę placówek: w woj. wielkopolskim spośród 1116 szkół podstawowych aż 739 (66 proc.) znajduje się na terenie wsi, a w woj. mazowieckim spośród 1483 podstawówek – 942 (64 proc.). Wydaje się jednak, że dla niektórych dzieci – zwłaszcza z rodzin najuboższych, mieszkających w małych miejscowościach – „odwiedziny” dentobusu mogą być jedyną okazją w roku do kontroli jamy ustnej dzieci i młodzieży przez lekarza dentystę.

Szczepienia, zachęty dla specjalistów

Stale rośnie liczba osób uchylających się od obowiązku szczepień. W zeszłym roku najwięcej takich przypadków (w przeliczeniu na 1 tys. osób w wieku 0-19 lat) zanotowano w woj. pomorskim (8,3), a najmniej w woj. podkarpackim (0,8). Patrząc na liczby bezwzględne, nie ma powodu do paniki, ale jeśli spojrzymy na dynamikę wzrostu, to powinna zapalić się czerwona lampka: w 2017 r. odmów było ponad 30 tys. (tj. o 30 proc. więcej niż w 2016 r.), a między 2013 r. i 2017 r. liczba ludzi odmawiająca obowiązkowych szczepień wzrosła o ponad 305 proc. Tymczasem zachorowalność na krztusiec (koklusz) i odrę wśród nieletnich rośnie…

NIK skierował do ministra zdrowia wniosek o przeanalizowanie funkcjonowania systemu opieki nad dziećmi i młodzieżą w wieku szkolnym. Zwrócono uwagę na podjęcie skutecznych działań w celu zapewnienia odpowiedniej liczby lekarzy specjalistów w dziecięcych dziedzinach medycyny (przede wszystkim na terenach słabo zurbanizowanych), poprzez umożliwienie specjalizowania się w tym zakresie oraz stworzenie odpowiednich zachęt do podejmowania pracy na tych terenach dla lekarzy specjalistów. Podkreślono również konieczność zapewnienia odpowiedniej liczby pielęgniarek w szkołach w celu objęcia opieką uczniów w wymiarze czasu pracy proporcjonalnym do planu godzin lekcyjnych.

Co z nową ustawą?

Osobna kwestia to ustawa o opiece zdrowotnej nad uczniami. Jej celem ma być przeniesienie ciężaru aktywności osób zajmujących się tą opieką z zadań polegających na systematycznych badaniach oceniających tempo rozwoju dziecka na – jak czytamy w ocenie skutków regulacji – realne wspieranie ucznia i jego rodziny w trosce o zdrowie. Istotne ma być włączenie jednostek samorządu terytorialnego w realną odpowiedzialność za zdrowie uczniów.

W lutym projekt tej ustawy został umieszczony w wykazie prac legislacyjnych i programowych rady ministrów z przewidywanym terminem wejścia w życie 1 września br. Termin nie został jednak dotrzymany. Obecnie dokument znajduje się w końcowej fazie uzgodnień i konsultacji publicznych. Z nieoficjalnych informacji, do jakich dotarłem, wynika, że zostanie przedłożony pod obrady Komitetu Stałego Rady Ministrów w drugiej połowie września.

Mariusz Tomczak

* Informacja o wynikach kontroli „Opieka zdrowotna nad dziećmi i młodzieżą w wieku szkolnym” (nr P/17/058/KZD).