25 kwietnia 2024

Pierwszeństwo Lityńskiego. Guzy nadnerczy a nadciśnienie tętnicze

Michał Lityński – oficer-lekarz oraz badacz, który pierwszy zwrócił uwagę na związek pomiędzy guzem nadnerczy, wydzielającym mineralokortykoidy, i nadciśnieniem tętniczym.

Fotografie Michała Lityńskiego, od lewej: z okresu studiów (1929 r.), z 1945 r., z 1972 r. Foto: archiwum prywatne

Opisał hiperaldosteronizm pierwotny, jednak okoliczności sprawiły, że dopiero po latach uznano go za pierwszego autora tego odkrycia. Jako jego bliski krewny postanowiłem przypomnieć jego postać.

Przypadek sprawił, że ostatnio poznałem bliżej jego syna – mieszkającego w Sosnowcu Marka Lityńskiego, który udostępnił mi wiele oryginalnych dokumentów dotyczących ojca. Michał Lityński urodził się w 1906 r. w Łodzi. Ojciec Ludwik, herbu Grzymała, z wykształcenia felczer, był pracownikiem Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej. Matka Kazimiera pochodziła z rodziny Jóźwikiewiczów herbu własnego Leliwa. Małżonkowie około 1903 r. osiedli na stałe w Łodzi.

Oprócz Michała mieli czworo dzieci: Zygmunta, Jana, Helenę i Klaudiusza. W rodzinie szanowano szlachecką tradycję, patriotyzm i dążenie do wiedzy. W 1925 r. Michał rozpoczął studia na wydziale lekarskim Uniwersytetu Warszawskiego jako podchorąży Oficerskiej Szkoły Sanitarnej i ukończył je w 1931 r. z dyplomem doktora wszech nauk lekarskich. W latach 1932–1936, już jako porucznik, był lekarzem Szkoły Podchorążych Artylerii w Toruniu oraz ordynatorem oddziału wewnętrznego Szpitala Okręgowego w Toruniu. W 1936 r. mianowano go kapitanem i wówczas, aż do końca sierpnia 1939 r., pełnił funkcję ordynatora w Szpitalu Ujazdowskim. Przed 1939 r. został specjalistą chorób wewnętrznych.

Warszawa – Gdańsk – Warszawa

W pierwszych miesiącach wojny był komendantem, zorganizowanego przez siebie w Garwolinie, wojennego polowego szpitala wojskowego. Od listopada 1939 r. do wybuchu powstania warszawskiego pracował w Szpitalu Ujazdowskim w Warszawie – jako ordynator oddziału chorób wewnętrznych. Od 1940 r. był żołnierzem AK, działał pod pseudonimem Grzymała jako kapitan-lekarz oddziału „Bakcyl” Sanitariatu Okręgu Warszawskiego. Był też lekarzem zgrupowań „Kedyw” i „Parasol”. Wykorzystując możliwości, jakie dawała oficjalna praca w szpitalu, wraz z zespołem lekarzy i pielęgniarek ukrywał i leczył rannych żołnierzy ruchu oporu, Żydów oraz Polaków ściganych przez Niemców. Inną konspiracyjną aktywnością Michała Lityńskiego było nauczanie medycyny na Tajnym Uniwersytecie Warszawskim i Tajnym Uniwersytecie Ziem Zachodnich w Warszawie oraz szkolenie pomocniczego personelu medycznego.

W okresie powstania warszawskiego był lekarzem zgrupowania IV Rejonu AK Warszawa-Śródmieście i kierował trzema punktami sanitarnymi dla rannych powstańców oraz ludności cywilnej. Do kwietnia 1945 r. prowadził poradnię dla wysiedlonych z Warszawy w osadzie Bartniki-Radziwiłłów Mazowiecki. Po wyzwoleniu został zatrudniony przez dyrekcję okręgową Kolei Państwowych i skierowany do Gdańska. W zburzonym mieście organizował służbę zdrowia, pracował jako lekarz kolejowy oraz ordynator w oddziale szpitalnym. W 1946 r. wrócił do Warszawy, gdzie łączył obowiązki lekarza kolejowego z pracą w oddziałach klinicznych. Przez wiele lat wchodził w skład komisji oceniającej uszczerbek zdrowia byłych więźniów hitlerowskich obozów zagłady i czynił to społecznie. Wyszkolił ponad 30 specjalistów chorób wewnętrznych. W 1972 r. odszedł z lecznictwa zamkniętego i do 1981 r. pracował w poradniach. Niemal do ostatnich miesięcy życia konsultował i udzielał porad. Zmarł 5 marca 1989 r. w Warszawie.

Michał Lityński (u dołu po lewej) wśród uczestników kursu dla ordynatorów w 1963 r. Foto: archiwum prywatne

Odkrycie uznane po latach

Był specjalistą medycyny wewnętrznej i kardiologiem, szczególnie zajmował się leczeniem gruźlicy, cukrzycy i chorób krwi. Jego główny dorobek naukowy to 23 publikacje, dotyczące m.in. czynności wydzielniczej żołądka, kamicy żółciowej, skrobiawicy, niektórych leków przeciwcukrzycowych, leczenia zatrucia sublimatem, zastosowania bakteriofagów do terapii, związku funkcji przytarczyc z kamicą nerkową, zespołu zatoki szyjnej, nadciśnienia tętniczego, białaczki szpikowej, złamań kości, zatorów tłuszczowych, diagnostyki laboratoryjnej fosfolipidów. Jego najważniejsza publikacja – „Nadciśnienie tętnicze wywołane guzem korowo-nadnerczowym”, powstała w 1953 r. w klinice kierowanej przez profesora Anastazego Landaua. Na podstawie swoich obserwacji Lityński przedstawił wniosek, że guzy kory nadnerczy wydzielające mineralokortykoidy mogą powodować nadciśnienie. Był to pierwszy na świecie opis hiperaldosteronizmu pierwotnego. Jak wynika z jego zapisków, po raz pierwszy zagadnienie to przedstawił w dniu 12 listopada 1952 r. na posiedzeniu Warszawskiego Koła Towarzystwa Internistów Polskich.

Znał biegle języki francuski, niemiecki i rosyjski, jednakże publikował w literaturze fachowej po polsku i jego prace nie były cytowane za granicą. Z tego powodu odkrycie nie zostało docenione i uległo zapomnieniu, a w literaturze światowej opis hiperaldosteronizmu pierwotnego w 1955 r. przypisano endokrynologowi Jerome W. Connowi i nazwano zespołem Conna. Pierwszeństwo Lityńskiego w odkryciu tego zespołu chorobowego przypomniano i uznano dopiero pod koniec jego życia – w latach osiemdziesiątych XX w. Inny ciekawy wątek jego badań dotyczy zastosowania bakteriofagów w leczeniu zakażeń infekcji przewodu pokarmowego i układu moczowego, wywołanych bakterią Escherichia coli. Bakteriofagi stosował Lityński od 1944 r. w Szpitalu Ujazdowskim, następnie po wojnie w Szpitalu Wolskim, wyniki leczenia opublikował w 1950 r. w „Przeglądzie Lekarskim”. W tamtych latach była to terapia unikatowa i nowatorska. Był też autorem 4 publikacji o charakterze historycznym. Jego ważniejsze odznaczenia to: Złoty Krzyż Zasługi, Krzyż Walecznych, Krzyż Kawalerski i Oficerski Orderu Odrodzenia Polski, Medal za Udział w Wojnie Obronnej, Krzyż Powstańczy Warszawski, medal Sprawiedliwy wśród Narodów Świata.

Oddany chorym

Medycyna była dla niego życiową misją i pasją. Stale dążył do pogłębiania swoich umiejętności, co zwykle odbywało się koszem czasu poświęcanego rodzinie. Jego pokój przypominał bibliotekę i muzeum – wypełniony literaturą fachową i sprzętem medycznym, pamiątkami oraz szkiełkami z preparatami mikroskopowymi, które oglądał „po godzinach”. Odwiedzałem go w czasach jego emerytury i zastawałem nad rocznikami pism medycznych. Z dumą podkreślał, że „prawdziwa wielka medycyna to interna”, której się poświęcił. Pamiętam go jako człowieka zamkniętego w sobie, ale pełnego wewnętrznego ciepła, nastawionego wraz z żoną na bezinteresowne niesienie pomocy potrzebującym. Ucieszył się, gdy rozpocząłem studia medyczne, podarował mi wtedy swój mikroskop i wiele narzędzi chirurgicznych, mówiąc „zatrzymaj je na ciężkie chwile” (był to okres zimnej wojny). Mam je do dzisiaj jako pamiątki. Jeden z towarzyszy broni po latach określił go jako „wzór lekarza, wybitnego klinicysty, patrioty, człowieka o najwyższych walorach moralnych i intelektualnych, niezwykle prawego, oddanego bez reszty chorym i cierpiącym”.

Krzysztof Zapałowicz, neurochirurg