23 listopada 2024

Hejt. Trzeba zgłosić, a nie głosić

Kiedy w jednym z portali społecznościowych podano informację o śmierci 8-letniego chłopca, który zmarł w domu zaledwie kilka godzin po tym, jak był badany w szpitalu, pod postem pojawiły się liczne wpisy internautów. Oto kilka przykładów: „Lekarze to najgorsze ku..wy”; „Mordercy w białych rękawiczkach!!!!”; „Ich to wali, czy umrze, czy nie! Kasę wezmą za fałsz w akcie zgonu!!!”.

(Od prawej) Artur de Rosier i Marcin Karolewski przed Szpitalem Specjalistycznym im. Stanisława Staszica w Pile. Foto: Monika Bączek/OKM WIL

Zgłoszenie o tej sytuacji trafiło na skrzynkę mailową Rzecznika Praw Lekarza w Naczelnej Izbie Lekarskiej, dr. Grzegorza Krzyżanowskiego. Trwa postępowanie wyjaśniające.

Niestety z hejtem w sieci bardzo trudno walczyć. Dlaczego? Ponieważ ustalenie, kto jest autorem nienawistnych wpisów, jest skomplikowane i kosztowne, więc pociągnięcie do odpowiedzialności konkretnej osoby nastręcza kłopotów.

Rzecznik Praw Lekarza nie ma narzędzi, by zidentyfikować hejtera, a policja i prokuratura niechętnie wszczynają postępowania w takich sprawach. – Nie mam możliwości zrobić nic z urzędu, każdy lekarz musi podjąć działania indywidualnie – wyjaśnia dr Grzegorz Krzyżanowski. Rzecznik może próbować zablokować takie wpisy na portalu, co czasem bywa skuteczne. Łatwiej o to w przypadku lokalnych stron, dużo trudniejszą sprawą jest blokowanie wpisów w dużych portalach społecznościowych, należących do zagranicznych właścicieli.

Znak czasów

Zdaniem dr. Krzyżanowskiego, hejt o szerokim polu rażenia pojawił się wraz z nadejściem internetu. Wcześniej przesyłane były zwykłe anonimowe listy, które docierały do adresata i to od niego zależało, jak i czy rozpowszechni zawarte w nich treści. Wpis w sieci mogą przeczytać miliony osób. Jak informuje RPL, przed wybuchem pandemii zgłaszane były głównie sprawy dotyczące agresji wobec lekarzy, bardzo rzadko hejtu.

– Jednym z nielicznych przykładów hejtu sprzed czasów koronawirusa jest znana z mediów sprawa młodej lekarki, którą po tym, jak uczestniczyła w głodówce lekarzy rezydentów, jedna ze stacji telewizyjnych shejtowała, podając informację, że udaje biedę, a gustuje w egzotycznych wojażach, podczas gdy opublikowane zdjęcia pochodziły z misji medycznej, w której pani doktor brała udział. Sytuacja nieco się zmieniła, czas pandemii nasilił zjawisko hejtu – ocenia dr Krzyżanowski.

Hejt dzielnicowy

Lockdown. Lekarz mieszka na jakimś osiedlu, żyje w społeczności, gdzie czasem udziela porad lekarskich sąsiadom i znajomym, jest życzliwy. Oni pukają w nocy, prosząc o pomoc, bo gorączkuje dziecko, ktoś ma bóle w klatce piersiowej. On pochyla się nad ich problemami. Wszystko jest w porządku aż do momentu, gdy ludzie dowiadują się, że miał lub mógł mieć kontakt z koronawirusem, bo pracuje w szpitalu. Jeszcze gorzej, gdy znalazł się na kwarantannie. – To nowy rodzaj hejtu, ja go nazwałem hejtem dzielnicowym – zauważa dr Krzyżanowski.

– Zaczęły pojawiać się jakieś niewybredne kartki przyklejane do drzwi, próby niewpuszczania medyków do bloku i szantażu, nie tylko w stosunku do lekarzy, ale najgorsze, że także do ich bliskich, w tym dzieci. I to było tuż po tym, jak wszyscy bili nam brawo. Znam lekarzy w ten sposób atakowanych. Próbowałem namówić ich, żeby wstępowali na drogę sądową. Nie decydowali się jednak. Jedni mówili, że zmienią miejsce zamieszkania, inni, że jeszcze się zastanowią. Już wtedy wiedziałem, że nic z tym nie zrobią. Na szczęście w tamtym czasie wszystkie media stanęły w obronie medyków. Po ogólnym napiętnowaniu takich zachowań nie mam zgłoszeń o tego typu patologicznych zdarzeniach – informuje RPL.

Osoby hejtowane często rezygnują z roszczeń, bo nie chcą wracać do złych emocji. – Nie można odpuszczać. Takie zachowania należy piętnować i zgłaszać. W zależności od formy ataku, trzeba zachować dowód: kartkę z pogróżkami, esemesa, zrobić screen wpisu i poinformować odpowiednie organy. Konfrontacja autorów takich ataków z policjantem w 90 proc. powoduje diametralną zmianę zachowań – radzi dr Paweł Kowalski, adiunkt w Katedrze Prawa Publicznego SWPS, radca prawny, specjalizujący się w prawie UE i prawie medycznym.

Wsparcie od rzeczników

RPL, a także okręgowi rzecznicy praw lekarza sami nie mogą prowadzić spraw, ale oferują lekarzom pomoc w postaci wsparcia prawnego, niekiedy także finansowego. W głównej mierze informują, jakie działania lekarz może podjąć. RPL dr Grzegorz Krzyżanowski podkreśla, że nigdy nie odmawia pomocy, zawsze reaguje na zgłoszenia, prosząc jednak, by zbadano daną sprawę w okręgu. Zaznacza, że pierwsze zgłoszenie powinno być skierowane do właściwej okręgowej izby lekarskiej, bo z odległości trudno badać i rozstrzygać jakikolwiek spór.

– W każdej sytuacji, w której dochodzi do łamania praw lekarzy, można na nas, rzeczników praw lekarza, liczyć – wyjaśnia. – Na co dzień współpracujemy z trzema łódzkimi kancelariami prawnymi, z czego dwie zajmują się prawem cywilnym, a trzecia specjalizuje się w prawie karnym. Dzięki temu możemy zagwarantować lekarzom, którzy się do nas zgłaszają, realną pomoc – informuje dr Marek Nadolski, Rzecznik Praw Lekarza z Okręgowej Izby Lekarskiej w Łodzi. – Na tle innych spraw, którymi zajmujemy się na co dzień, te dotyczące hejtu nie są zgłaszane zbyt często. Do głowy przychodzi mi tylko sytuacja, w której lekarka skarżyła się na bardzo krytyczne opinie na swój temat, zamieszczone na jednym z portali – wyjaśnia dr Nadolski.

W czerwcu do prezesa Okręgowej Rady Lekarskiej Wielkopolskiej Izby Lekarskiej, Artura de Rosier, wpłynął list podpisany przez 87 lekarzy ze Szpitala Specjalistycznego im. Stanisława Staszica w Pile. W liście zaznaczyli oni, że od wielu miesięcy muszą mierzyć się z falą hejtu spowodowaną przez wpisy Starosty Pilskiego, Eligiusza Komarowskiego, w mediach społecznościowych.

– Kiedy otrzymuje się list podpisany przez tak dużą liczbę lekarzy, wiadomo, że sprawa jest bardzo poważna. Pojechaliśmy spotkać się z nimi, by dogłębnie zapoznać się, o co chodzi. Jak ustaliliśmy na miejscu, środowisko lekarskie w pilskim szpitalu zostało poddane publicznej, bezpodstawnej, oskarżycielskiej krytyce, przez co lekarze zaczęli odchodzić z pracy w szpitalu. Stanęliśmy w obronie koleżanek i kolegów i zrobiliśmy to w sensie dosłownym. Ustawiliśmy się wraz z lekarzami przed szpitalem z hasłem „NIE dla niszczenia, TAK dla leczenia”, założyliśmy czarne koszulki, wydaliśmy wspólne oświadczenie. Sprawa znalazła się w mediach – opowiada Artur de Rosier.

– Lekarze powiedzieli NIE dla publicznego ferowania wyroków, dla nadużywania swoich uprawnień przez osoby publiczne, zastraszania lekarzy, niszczenia zespołów lekarskich budowanych przez wiele lat – podkreśla Marcin Karolewski, przewodniczący Komisji ds. Szpitalnictwa Okręgowej Rady Lekarskiej WIL. Miesiąc po tych wydarzeniach prezes ORL WIL, reprezentując pokrzywdzonych lekarzy, złożył do Prokuratury Okręgowej w Poznaniu zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstw przez Starostę Pilskiego Eligiusza Komarowskiego polegających na: znieważaniu i poniżaniu lekarzy, narażaniu na utratę zaufania w opinii publicznej, działaniu na szkodę interesu publicznego. Lekarze wysłali też pismo do starosty, domagając się przeprosin. – Walka z wpisami na portalach społecznościowych jest trudna. Jednym kliknięciem obraźliwy przekaz idzie w świat i taką falę hejtu jest trudno zatrzymać. Dlatego przeprosiny, by były skuteczne, powinny odbywać się w tej samej formie – zaznacza Artur de Rosier.

Krytyka vs hejt

Nie każda krytyka jest jednak hejtem. – Ostatnio miałem zgłoszenie dotyczące pewnego dyrektora, który publicznie powiedział, że lekarze POZ powinni wrócić do pracy. Domagano się, żebym zajął się tym przypadkiem, ale to nie był hejt, bo zdania mogą być na ten temat podzielone. Wypowiedź tego dyrektora była po prostu zachętą powrotu do pracy – tłumaczy dr Grzegorz Krzyżanowski.

Tak długo, jak potwierdzenie dotyczące słów istnieje w faktach, można mówić o opinii, do której każdy ma prawo. Jednak kiedy głosi się prawdę niepotwierdzoną faktami i dochodzi do tego zabarwienie emocjonalne, jest to balansowanie na granicy hejtu. Dwa przykłady. „Lekarz poświęcił mi 15 minut, cały czas coś pisał, nie interesował się tym, co mówię, poczułam się zlekceważona” – to jedynie wyrażenie opinii. Wypowiedź typu: „Ten lekarz nie lubi kobiet, zlekceważył mnie i po 15 minutach wyprosił z gabinetu. Jest seksistą” – to już przykład hejtu, bo zawiera ocenę lekarza, a także uogólniającą.

– Prawo do oceny pracy konkretnego człowieka ma każdy. Może jej dokonać, jednak odnosząc się wyłącznie do faktu, nie osoby. Nie zapominajmy, że hejt jest skierowany ad personam lub wypowiedź zawiera generalizację. Posłużę się przykładem. Na zajęcia przychodzi spóźniony student z Turcji. Jeżeli wykładowca powie: „Hassan, ty zawsze się spóźniasz” – nie dopuści się hejtu, po prostu stwierdzi fakt. Jeśli jednak swoją wypowiedź sformułuje w ten sposób: „Bo wy, Turcy, zawsze się spóźniacie”, to dopuści się stygmatyzacji całego narodu, zahaczając o poniżanie, które ma naleciałości rasistowskie. Stwierdzenie: „Wszyscy lekarze kradną albo są zainteresowani wyłącznie robieniem pieniędzy” – może być naruszeniem. Zawsze mówię studentom, że jeśli ktoś kradnie, to należy to zgłosić, a nie głosić – podkreśla dr Paweł Kowalski.

– Hejterów nie jest dużo, ale ich ataki są bardzo bolesne i nieuzasadnione. To podłość ludzka, która nie zna granic. Wśród tysięcy zadowolonych pacjentów znajdzie się jeden, który będzie hejtował i który tak uprzykrzy życie, że stanie się nie do zniesienia. Ale jeśli znajdzie się kilka innych osób, którzy zareagują na jego hejt, być może przestanie. Niestety, najczęściej w takich sytuacjach milczymy – zauważa dr Krzyżanowski. I pyta, jak młodego lekarza prosić o empatię, kiedy on i jego rodzina dostają po głowie za nic. – My, jako starsi lekarze, możemy mieć już nieco grubszą skórę, ale ten młody? Dlaczego jego dziecko, które bawi się w piaskownicy, jest piętnowane? Brak słów. Rodzi się złość – dodaje.

Okiem prawnika

Dr Paweł Kowalski uważa, że zjawisko hejtu pojawiło się w Polsce wraz z tematem migracji obcokrajowców. Od tamtego momentu co jakiś czas wyłaniana jest jakaś inna grupa, wokół której ogniskuje się działalność hejterów. Według niego, dopóki hejt jest ogólnospołecznie nieakceptowany, będzie trzymany pod kontrolą. Jeżeli jednak dojdzie do przyzwolenia na tego typu zachowania, nastąpi eskalacja. – Pamiętam wypowiedź jednej z posłanek, która mówiła, że ataków nie popiera, ale je rozumie. Takie deklaracje nie powinny nigdy mieć miejsca – zaznacza. Wspomina też sytuację, kiedy to w marcu, po wybuchu pandemii, hejt dotknął studentów z Chin, bo zaczęto traktować ich jak roznosicieli wirusa.

– Okazało się, że rysy twarzy mogą być jedynym powodem wykluczenia. To były osoby, które mieszkały w Polsce. Ci przestraszeni młodzi ludzie poprosili o prawo do niechodzenia na zajęcia, bo najzwyczajniej w świecie bali się ataków – mówi. A jak z hejtem radzą sobie sami prawnicy? – Reagujemy szybko i zdecydowanie, od razu kierujemy sprawę do sądu lub prokuratury, gdy pewna granica zostaje naruszona, kiedy przestajemy czuć się bezpiecznie, gdy atak hejtera narusza nasze dobre imię – wyjaśnia dr Kowalski. I dodaje, że hejtu przeciw prawnikom nie uprawia się wprost, bo oni sobie z nim świetnie radzą, od razu wstępując na ścieżkę prawną. – Jako prawnik zawsze apeluję o podejmowanie działań – podsumowuje.

Marta Jakubiak


Biuro Praw Lekarza w Naczelnej Izbie Lekarskiej zostało utworzone w 2010 r. Podstawowym zadaniem Rzecznika Praw Lekarza jest występowanie w obronie godności zawodu lekarza i zbiorowych interesów lekarzy. W sprawach indywidualnych właściwe są biura praw lekarza lub rzecznicy praw lekarza w okręgowych izbach lekarskich.

W uzasadnionych przypadkach Rzecznik Praw Lekarza podejmuje też interwencje na rzecz lekarza indywidualnego, szczególnie gdy naruszenie jego praw może mieć konsekwencje dla całego środowiska. Do zadań RPL w NIL należy również koordynowanie wspólnych działań pełnomocników do spraw zdrowia lekarzy i lekarzy dentystów powołanych przez okręgowe rady lekarskie.

OIL wspierają lekarzy także poprzez umożliwianie im poszerzania wiedzy z zakresu prawa. Pod koniec września Wielkopolska Izba Lekarska zorganizowała webinar „Agresja i hejt okiem prawnika”, by przybliżyć lekarzom zagadnienia dotyczące ochrony lekarzy przy użyciu środków prawa karnego, ich praw przewidzianych dla funkcjonariuszy publicznych, zasad dokumentowania aktów agresji czy reakcji na hejt w internecie.