19 marca 2024

Kształcenie kadr medycznych. Kredyt. I co dalej?

Ministerstwo Zdrowia chce wprowadzenia tzw. kredytu na studia medyczne. Co to oznacza dla systemu kształcenia lekarzy? Jakie rzeczywiste skutki może spowodować wdrożenie tego pomysłu w życie? – pyta Lidia Sulikowska.

Foto: pixabay.com

Chodzi o rozwiązanie, które – w skrócie rzecz ujmując – zakłada możliwość wzięcia kredytu (w ramach umowy z bankiem komercyjnym, który będzie brał udział w projekcie) na sfinansowanie odpłatnych studiów na kierunku lekarskim w jęz. polskim (uczelnie prywatne i publiczne) z opcją jego całkowitego umorzenia ze środków budżetu państwa.

W ten sposób osoby, którym nie udało się dostać na bezpłatne studia, mają otrzymać szansę kształcenia w zawodzie lekarza bez wydawania pieniędzy z własnej kieszeni. Odpowiednie zapisy, w których zawarto ten pomysł, znalazły się w projekcie ustawy o zmianie ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce oraz ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty1, który opublikowano w połowie marca.

Nic za darmo

Jednak aby uzyskać umorzenie kredytu w całości, trzeba spełnić dwa podstawowe warunki. Po pierwsze, należy go odpracować w Polsce w ciągu 12 kolejnych lat liczonych od dnia ukończenia studiów, pracując przez 10 lat w podmiotach wykonujących działalność leczniczą, które udzielają świadczeń opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych. Po drugie, trzeba uzyskać w tym czasie tytuł specjalisty w dziedzinie medycyny uznanej przez ministra zdrowia za priorytetową2. Jeśli te warunki nie zostaną spełnione, kredytobiorcę czeka spłata zobowiązania.

Możliwe będzie także częściowe umorzenie kredytu – uzależnione od okresu pracy w systemie publicznym po ukończeniu studiów oraz liczby semestrów sfinansowanych z kredytu (niestety ta kwestia nie została doprecyzowana w projekcie ustawy, będzie przedstawiona szczegółowo dopiero w projekcie rozporządzenia do ustawy). O pożyczkę będą mogli ubiegać się studenci już od roku akademickiego 2021/2022 (zarówno ci, którzy rozpoczynają studia, jak i osoby, które zaczęły naukę wcześniej). Ta forma wsparcia nie będzie obligatoryjna – nadal będzie można kształcić się na dotychczasowych zasadach na studiach odpłatnych.

Uczelnie się cieszą

Kuszenie wizją spłaty kredytu przez państwo ma przyciągnąć do pracy w zawodzie lekarza młodych i zdolnych ludzi (z wysokimi wynikami matury), którzy nie dostali się na wymarzone medyczne studia bezpłatne i nie mają możliwości, aby wykształcić się za własne pieniądze, i tym samym zasilić braki kadrowe w publicznym systemie ochrony zdrowia. Co o tym pomyśle sądzą uczelnie medyczne?

– Uczelnie zrzeszone w KRAUM odbierają ten projekt pozytywnie. Jest bardzo wielu dobrych kandydatów, którym nie udaje się dostać na studia stacjonarne. Nie zawsze ich stać, by ponosić koszty związane z kształceniem w trybie niestacjonarnym. Studia medyczne są jednymi z najbardziej kosztownych. Taką formę pomocy ze strony państwa oceniam dobrze. Pamiętajmy, że i tak będą rekrutowani najlepsi, zgodnie z obowiązującą listą rankingową – mówi prof. Marcin Gruchała, rektor GUMed, przewodniczący Konferencji Rektorów Akademickich Uczelni Medycznych.

Podobnie o projekcie wyraża się przedstawiciel jednej z prywatnej uczelni kształcących przyszłych lekarzy. – Pomysł ten oceniamy pozytywnie. Po pierwsze, zwiększy się dostępność do kształcenia dla kandydatów, którzy nie osiągnęli wymaganego limitu punktowego na studia bezpłatne. Często są to zmotywowane osoby z dobrymi wynikami matur, które nie podejmują studiów na kierunkach lekarskich płatnych z powodu bariery finansowej. Po drugie, wśród naszych studentów mamy osoby, które same zarabiają na opłacenie czesnego, godząc naukę z pracą. Dla nich możliwość pozyskania kredytów i uwolnienie się od konieczności podjęcia się dodatkowego zajęcia poprawiłaby zapewne komfort studiowania, co wpłynęłoby pozytywnie na osiągane efekty edukacyjne – informuje dr Janusz Ligęza, prodziekan Wydziału Lekarskiego i Nauk o Zdrowiu Krakowskiej Akademii im. A. F. Modrzewskiego.

Jest kij, nie tylko marchewka

I rzeczywiście, dla wielu młodych ludzi może być to jedyna szansa, aby kształcić się w upragnionym zawodzie, a dla uczelni to okazja na dodatkowy zastrzyk gotówki. Tylko czy obowiązek 10-letniej pracy w podmiotach z kontraktem z NFZ faktycznie przyciągnie do zawodu osoby z pasją i w pełni oddane pracy lekarza? – Uważam, że sama idea tego projektu jest słuszna, ale zawarte w niej instrumenty lojalnościowe są nie do zaakceptowania. Jeśli chcemy kogoś przekonać, aby pracował w danym miejscu, to trzeba mu stworzyć warunki, które będą go tam przyciągały. Niestety, w stosunku do lekarzy stosuje się metodę kija, a nie marchewki – uważa dr Michał Bulsa, członek Prezydium NRL, przewodniczący Komisji ds. Młodych Lekarzy NRL.

Równie kontrowersyjny jest drugi warunek dotyczący umorzenia kredytu, czyli wymóg specjalizowania się w jednej z dziedzin priorytetowych. „Obowiązek podjęcia specjalizacji priorytetowej wydaje się ogromną wadą zaproponowanego projektu” – oceniają przedstawiciele IFMSA-Poland, organizacji zrzeszającej studentów i młodych lekarzy. Przede wszystkim dlatego, że już przy podejmowaniu decyzji o rozpoczęciu studiów z opcją kredytu i z zamiarem skorzystania z jego umorzenia jest ograniczany wybór przyszłej ścieżki kariery. Nie wiadomo nawet, wśród jakich specjalizacji będzie można wybierać, bo trzeba będzie rozpocząć jedną z tych, które MZ uzna za priorytetowe w dniu rozpoczęcia szkolenia specjalizacyjnego.

Czy system kształcenia podyplomowego chociaż zapewni im rezydenturę? – Minister zdrowia przyznaje taką liczbę miejsc rezydenckich, która koresponduje co najmniej z liczbą lekarzy kończących staż podyplomowy w danym roku. Wydaje się, że zasada ta nie powinna ulec radykalnym zmianom. Zatem liczba przyznanych rezydentur będzie kalkulowana w sposób umożliwiający odbywanie szkolenia specjalizacyjnego w trybie rezydenckim, zwłaszcza w dziedzinach uznanych za priorytetowe. Oczywiście, warunkiem rozpoczęcia szkolenia jest i pozostaje konieczność formalnego zakwalifikowania się na nie – wyjaśnia Justyna Maletka z biura prasowego MZ.

To nie zatrzyma emigracji

Resort zdrowia tłumaczy, że pomysł z kredytem na studia medyczne zawiera elementy lojalnościowe, które mają zatrzymać nowy narybek lekarski w kraju i powstrzymać emigrację, która jest jedną z głównych przyczyn braku wystarczającej liczby medyków w Polsce, a jednocześnie ma wzbogacić kadry medyczne o tych specjalistów, których system najbardziej potrzebuje. Podobnie, jak jest w przypadku tzw. bonu patriotycznego dla rezydentów. Tyle tylko, że za granicą na polskich medyków czekają zarobki, które pozwalają na spłatę zobowiązań w krótkim czasie, więc nadzieje, że zatrzymają one lekarzy przed emigracją, mogą okazać się płonne.

To, że lekarze uciekają z Polski, jest faktem. Co więcej, trudny okres pandemii, trwający już ponad rok, jeszcze nasila to zjawisko. W I kwartale br. wydano już niemal 200 zaświadczeń potrzebnych do ubiegania się o pracę na terenie Unii Europejskiej – informuje Naczelna Izba Lekarska. W ocenie samorządu lekarskiego to efekt pogarszających się warunków pracy lekarzy, które uniemożliwiają świadczenie skutecznej pomocy pacjentom, a także generują nierówności płacowe. Trudno nie odnieść wrażenia, że inicjatywa z kredytem na studia medyczne stwarza techniczną blokadę do emigracji dla określonej grupy absolwentów medycyny, brakuje natomiast systemowych rozwiązań, zachęcających lekarzy do pozostania w kraju.

Z licznych badań przeprowadzanych w środowisku lekarskim wyraźnie wynika, że główne powody wyjazdu to niskie wynagrodzenie, złe warunki pracy, brak możliwości zachowania równowagi pomiędzy życiem zawodowym a osobistym, marne perspektywy rozwoju zawodowego i obciążenie obowiązkami administracyjnymi, więc – logicznie rozumując – powinno się wprowadzać mechanizmy, które poprawią środowisko pracy lekarza w Polsce, a nie tworzyć zakazy czy nakazy.

Na ten aspekt zwraca uwagę Prezydium NRL, które w stanowisku z 18 kwietnia podkreśla, że „powstają uzasadnione wątpliwości, czy instytucja kredytu na odpłatne studia na kierunku lekarskim może istotnie zrealizować wskazane w uzasadnieniu projektu ustawy cele tej regulacji, w szczególności ograniczyć zjawisko emigracji lekarzy. Wydaje się, że liczba zainteresowanych skorzystaniem z tej formy wsparcia będzie niewielka. Samorząd lekarski wielokrotnie zwracał uwagę, że emigrację lekarzy można ograniczyć, wprowadzając przede wszystkim rozwiązania poprawiające warunki pracy lekarzy”.

Co ciekawe, podobne zdanie mają uczący się już studenci zrzeszeni w ramach organizacji IFMSA-Poland, którzy co prawda popierają samą ideę wsparcia młodych ludzi za pomocą kredytu, ale jednocześnie zadają pytanie, czy nie lepiej przeznaczyć planowane na finansowanie kredytów środki na poprawę warunków pracy oraz wynagrodzenia rezydentów. „Lepsza sytuacja po wejściu na rynek pracy mogłaby równie realnie wpłynąć korzystnie na decyzję o pozostaniu w naszym kraju, a zarazem na zwiększenie liczby lekarzy w Polsce” – czytamy w stanowisku IFMSA-Poland.

Drugie dno

Ilu rzeczywiście będzie gotowych skorzystać z oferty kredytu proponowanego przez MZ? W OSR do projektu ustawy przyjęto, że już od roku akademickiego 2021/2022 nastąpi wzrost limitów przyjęć na kierunek lekarski (na odpłatnych studiach w jęz. polskim) aż o tysiąc miejsc w stosunku do limitów obowiązujących w roku akademickim 2020/2021 (było 1239 miejsc). I takie limity mają pozostać na dłużej. Liczba wydaje się ogromna, tym bardziej, że dotychczas miejsca te nie były wykorzystywane w 100 proc.

Jednak czy powodem takiej sytuacji jest wysoki koszt studiowania? Nawet jeśli tak właśnie jest, nie ma gwarancji, że wszyscy potencjalni chętni zdecydują się na kredyt finansowany z budżetu państwa, mając perspektywę, że po studiach nie będą mogli w pełni samodzielnie decydować o dalszych losach swojej kariery. Sami autorzy projektu ustawy przyznają, że oszacowanie liczby studentów, którzy mogliby skorzystać z wprowadzanych ułatwień, jest trudne.

Optymistycznie jednak zakładają, że ze względu na fakt, iż studia na kierunku lekarskim są dobrem powszechnie pożądanym, to „wprowadzenie możliwości odbycia de facto bezpłatnych studiów z pewnością znajdzie szerokie grono odbiorców”. I tutaj rodzi się obawa, czy resort zdrowia nie zacznie zmniejszać limitów przyjęć na nieodpłatnych uczelniach medycznych, zwiększając liczbę miejsc na studiach odpłatnych, i w ten sposób kreować popyt na kształcenie w ramach kredytu na studia z perspektywą umorzenia go po spełnieniu lojalnościowych zobowiązań.

– Bardzo się boję, że przez zwiększanie limitów na odpłatne studia medyczne zacznie się redukcja miejsc bezpłatnych. W efekcie może dojść do tego, że bezpłatna edukacja pozostanie dla nielicznych wybrańców, a reszcie założy się chomąto w postaci kredytu. To kolejny etap świetnego zarządzania kadrami w ochronie zdrowia. Nie zgadzam się na takie traktowanie lekarzy – protestuje dr Michał Bulsa.

Co na to Ministerstwo Zdrowia? Na pytanie, czy planowanie jest wyhamowanie wzrostu, a może nawet zmniejszenie limitu przyjęć na bezpłatne studia medyczne na kierunku lekarskim, resort odpowiedział, że czyni nieustanne starania w celu zwiększenia limitów kształcenia zarówno na studiach stacjonarnych, jak również na studiach niestacjonarnych na kierunku lekarskim oraz że „nie przewiduje się zmniejszenia limitu przyjęć na studia stacjonarne w języku polskim (studia nieodpłatne) względem roku akademickiego 2021/2022”. Co będzie w praktyce? Trudno przewidzieć.

Lidia  Sulikowska

Przypisy:

1 Autorem projektu jest Ministerstwo Zdrowia, przy współpracy Ministerstwa Edukacji i Nauki. Osoba odpowiedzialna: wiceminister zdrowia Sławomir Gadomski; https://legislacja.gov.pl/projekt/12344757.

2 Obecnie obowiązujące dziedziny priorytetowe to: anestezjologia i intensywna terapia, chirurgia dziecięca, chirurgia ogólna, chirurgia onkologiczna, choroby wewnętrzne, choroby zakaźne, geriatria, hematologia, kardiologia dziecięca, medycyna paliatywna, medycyna ratunkowa, medycyna rodzinna, neonatologia, neurologia dziecięca, onkologia i hematologia dziecięca, onkologia kliniczna, patomorfologia, pediatria, psychiatria, psychiatria dzieci i młodzieży, radioterapia onkologiczna, stomatologia dziecięca.

Kołdra może być za krótka

Odpłatne studia na kierunku lekarskim w jęz. polskim to niemały wydatek. Ceny rynkowe czesnego za semestr nauki dochodzą nawet do ponad 30 tys. zł. Tymczasem z OSR do projektu dot. kredytu na studia medyczne można wyczytać, że dla rozpoczynających naukę w roku akademickim 2021/2022 ustalono limit kredytu maksymalnie na 16 tys. zł za semestr nauki (stała cena do ukończenia studiów), a dla kolejnych roczników ta kwota ma być zwiększana o 1 tys. zł.

Chaos interpretacyjny

W projekcie ustawy dot. tzw. kredytu na studia medyczne zapisano, że umarza się go w całości w przypadku, gdy kredytobiorca po ukończeniu studiów „będzie wykonywał zawód lekarza w Polsce, w ramach praktyki zawodowej lub w podmiocie wykonującym działalność leczniczą, który udziela świadczeń opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, przez 10 lat w ciągu 12 kolejnych lat liczonych od dnia ukończenia studiów”.

Prezydium NRL w stanowisku z 18 kwietnia br. zwraca uwagę, że wykładnia gramatyczna tego przepisu prowadzi do wniosku, że wymóg udzielania świadczeń opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych nie dotyczy praktyki zawodowej. Z kolei w uzasadnieniu do projektu wskazuje się na obowiązek odpracowania w „publicznej służbie zdrowia”, a w OSR do projektu jest mowa o obowiązku odpracowania „wyłącznie w podmiotach wykonujących działalność leczniczą, które udzielają świadczeń opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych”. Intencje projektodawcy są, jak się wydaje, jasne, lapsus językowy też, niepewność więc pozostaje.