19 marca 2024

Przegląd lekowy to pomoc, a nie ingerencja

Ksiądz, lekarz, aptekarz. Kto nie słyszał o tej triadzie? Na studiach z nieśmiałym uśmiechem, w pracy ze zrozumieniem. Życie pokazuje, że opieka nad chorymi nie jest możliwa bez codziennej współpracy między lekarzami a farmaceutami – pisze Mariusz Politowicz, członek Naczelnej Rady Aptekarskiej.

Foto: arch. prywatne

Pandemia wymusiła powszechne stosowanie e-recepty, która zmieniła nasze przyzwyczajenia. Oprócz plusów pojawiły się minusy: zlikwidowała wiele dotychczasowych problemów, ale wygenerowała nowe, wcześniej nieznane.

Przeglądając internet, można znaleźć mnóstwo przykładów wadliwych e-recept. Nie chodzi o legendarnie nieczytelne lekarskie pismo, które farmaceuci i tak odczytywali. Problem jest poważniejszy. Z jednej strony, chodzi o różne oprogramowania gabinetowe, które służą do generacji e-recept. Z drugiej, o brak tzw. walidacji. Chodzi o systemowy brak blokady wadliwego wystawiania e-recept, co skutkuje problemami lub wręcz niemożnością ich realizacji.

Monitor komputera nie ma uczuć. Podobnie dział kontroli w NFZ. O ile farmaceuta rozumie, że wskutek nawału obowiązków pojawiają się problemy, to nie sposób oczekiwać, że pacjent zrozumie lekarza, który wpisał dawkowanie: „3331 razy dziennie 1 tabl. o stałej porze dnia (rano: 1)” lub „21 x dziennie 11 tabl. (na noc 11)”.

Chory może skorzystać z wydruku informacyjnego lub Internetowego Konta Pacjenta (IKP) i zastosować wadliwe dawkowanie wpisane tam przez lekarza, któremu ufa. Może się skonsultować z sąsiadką, internetem lub farmaceutą. Mimo zachęty do konsultacji z fachowcem każda reklama utwierdza nieprofesjonalnego nabywcę leku, że sam się może leczyć, w tym określać poprawność dawkowania.

Dlaczego więc miałby sobie nie ufać, ze wszystkimi tego złymi skutkami? Jeśli państwowe systemy, na których wspólnie pracujemy, umożliwiają wygenerowanie wadliwych recept, w nieunikniony sposób dojdzie do sporów. Niepotrzebnych nikomu, a zwłaszcza pacjentom.

Wszyscy się zgodzimy, że lekarze i farmaceuci nie mają problemów ze zrozumieniem słowa pisanego. Jeśli jednak stale mają kłopoty ze stosowaniem często zmienianych przepisów w sprawie recept, przyczyna leży po stronie przepisów. A raczej ich twórców, którzy mimo naszych uwag zamiast upraszczać, stale je komplikują.

Pandemia pokazała słabości polskiego systemu ochrony zdrowia. Dziś już prawie nikt nie pamięta o kwiatach, darmowych pizzach i oklaskach w podziękowaniu za trud. Powróciła roszczeniowość lub zrozumiała niechęć do kolejek w poczekalniach. Byłyby większe, gdyby w aptekach nie można się było zaszczepić.

Od lipca 2021 r. farmaceuci podali 3 mln dawek przeciwcovidowych. Szczepią także przeciwko grypie, a mogliby jeszcze przeciw innym chorobom. Pomijając efekt zdrowotny, warto przeliczyć to na czas zaoszczędzony przez lekarzy. Warto, prawda?

W dyskursie publicznym od lat pojawiają się słowa o zmianie paradygmatu apteki. Z punktu tylko dystrybucji leków ma się stać punktem udzielania – że zacytuję ustawodawcę – świadczeń zdrowotnych. Nie spotkałem lekarza, który byłby zachwycony zwiększaniem liczby obowiązków, zwłaszcza biurokratycznych. Dlatego nadchodząca nowa usługa apteczna, przegląd lekowy (PL), powinien być postrzegany jako pomoc w pracy, a nie próba ingerencji w proces terapeutyczny prowadzony przez lekarza.

Czym jest PL? W uproszczeniu: lekarz na tacy dostanie dane o lekach, które pacjent przyjmuje, i to zarówno przepisanych przez innych lekarzy, jak i kupionych niekoniecznie w aptece pod wpływem reklam lub podpowiedzi sąsiadki. Jak w innych krajach dostanie opis problemu przygotowany przez fachowca od leków, w tym interakcji między nimi, a nie przez przypadkowego szperacza po równie przypadkowych stronach internetowych.

Warto? Sądzę, że tak. Non-compliance jest problemem na całym świecie. Polskie społeczeństwo się starzeje. Personel medyczny także. Młodzi absolwenci, którzy poznali świat i zauważyli różnice, często wolą pracować w innych krajach. Bez scedowania dotychczasowych obowiązków na inne zawody medyczne, tu farmaceutów, system się zablokuje nawet bez pandemii.

Mariusz Politowicz, członek Naczelnej Rady Aptekarskiej