27 kwietnia 2024

Zakażenia meningokami wracają. To efekt popandemiczny

Spodziewamy się nasilenia zakażeń meningokokowych – mówi dr n. med. Ilona Małecka z Katedry i Zakładu Profilaktyki Zdrowotnej Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu oraz Wielkopolskiego Centrum Pediatrii w Poznaniu.

Foto: arch. prywatne

W jaki sposób dochodzi do zakażenia meningokokami?

Do infekcji może dojść drogą kropelkową, kiedy ta bakteria znajduje się w powietrzu, gdzie trafiła od osoby chorej lub od nosiciela. Druga możliwość to kontakt bezpośredni, najczęściej z bezobjawowym nosicielem. Chodzi o bliższy, bezpośredni kontakt, np. poprzez picie z tej samej szklanki.

Czy możemy mówić o jakichś grupach ryzyka?

Tak naprawdę – i to jest niezwykle ważna informacja – zakażenie może się rozwinąć u każdego z nas. Trudno je przewidzieć, trudno powiedzieć u kogo i z jakim nasileniem się ono rozwinie. Natomiast faktycznie coraz częściej wyróżniamy też grupy ryzyka. To przede wszystkim małe dzieci, do drugiego roku życia, i to bez względu na to, czy chorują na cokolwiek dodatkowo czy nie.

Druga grupa to pacjenci z zaburzeniami odporności, głownie w zakresie układu dopełniacza. Są to na przykład osoby, które w wypadku lub po urazie straciły śledzionę. Czasami jako czynnik ryzyka wskazuje się też życie w ubogim środowisku, w zatłoczonych, ciasnych mieszkaniach, co może zwiększać ryzyko rozwoju zakażeń meningokokowych.

Z danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego PZH-PIB wynika, że w I kwartale 2023 roku odnotowano prawie trzykrotny wzrost zachorowań na inwazyjną chorobę meningokokową w stosunku do roku 2022. Dlaczego?

To zjawisko obserwujemy nie tylko w odniesieniu do meningokoków, ale także do innych patogenów przenoszących się między ludźmi. Możemy to określić jako efekt popandemiczny. Obostrzenia, które miały zapobiegać zakażeniom wirusem SARS-CoV-2, istotnie ograniczyły także występowanie innych infekcji, w tym bakteryjnych.

Teraz wróciliśmy do normalnego funkcjonowania, do bezpośrednich kontaktów, przestaliśmy nosić maseczki i dezynfekować ręce, więc zakażenia wracają. Spodziewamy się niestety jeszcze większego nasilenia zakażeń meningokokowych. Liczba pacjentów, którzy nie przechorowali infekcji w czasie pandemii, może nałożyć się na liczbę chorujących każdego roku.

Czy są obserwowane długofalowe powikłania po zakażeniu?

Mówi się o tym coraz częściej i publikowanych jest też coraz więcej prac naukowych na podstawie długofalowych obserwacji pacjentów, którzy przechorowali inwazyjną chorobę meningokokową. Te zaburzenia mogą być bardzo różne: od neurologicznych, takich jak padaczka czy niedowłady, po szerokie spektrum zaburzeń psychicznych i psychiatrycznych, jak np. stany depresyjne.

Mogą pojawić się powikłania zakrzepowo-zatorowe, prowadzące do martwicy. W zależności od jej rozległości pacjent może stracić palec czy nawet całą kończynę. Tych odległych powikłań może być bardzo dużo i warto wiedzieć, że one mogą ujawnić się po dłuższym czasie, a nie tylko tuż po zakończeniu ostrej fazy choroby.

Kto i kiedy powinien się szczepić?

Według zaleceń światowych, ale także tych opublikowanych w ubiegłym roku w Polsce, optymalne byłoby szczepienie niemowląt, bo zakażeń w okresie pierwszego i drugiego roku życia dziecka notuje się u nas najwięcej. Ale tak naprawdę każdy moment naszego życia jest dobry, aby tę profilaktyczną metodę zastosować. Oczywiście, w późniejszym okresie życia mamy mniejsze ryzyko zachorowania, ale ono cały czas jest realne.

Każdy z nas, niezależnie od tego, jak się odżywia, jakie uprawia sporty ani jak bardzo zdrowo się czuje, może zapaść na inwazyjną chorobę meningokokową. Pacjenci z zaburzeniami odporności są także kandydatami do szczepienia, ale generalnie szczepionka jest najlepszą profilaktyką dla wszystkich: i małych, i dużych.